Reklama

Piłkarski poker. Prezes odchodzi z klubu. Spółka do likwidacji?

Trzebnicka gmina, a więc wszyscy mieszkańcy, od 2019 roku wpompowali w sportową spółkę GKS Polonia Trzebnica około 6 mln zł. Okazuje się jednak, że firma i tak ma kłopoty. Ze spółki odchodzi prezes i prokurent. Umów nie mieli też trenerzy. Burmistrz interweniuje i... stawia na swojego "pupila".

- Jestem mamą dziecka które jest zawodnikiem klubu GKS Polonia Trzebnica, dziecko trenuje już kilka lat, na chwilę obecną spółka Polonia od końca listopada nie ma prezesa ponieważ zrezygnował Pan Paweł Paszkowski - pisała do nas Czytelniczka i dodała: - Z końcem grudnia zrezygnował również Pan Przemysław Migdał, który był z klubem związany bardzo długo. Umowa nie została również przedłużona z koordynatorem akademii, nie ma już również dwóch trenerów. Jeden z nich zrezygnował, a z jednym nie przedłużono umowy i na jego miejsce od razu powołano Pana Kapinosa. W klubie nie ma w dalszym ciągu prezesa ani osób decyzyjnych, ani funkcyjnych. Podobno wszystkim zajmuje się Pan Ankier ale żadnych informacji nie było kim jest i czym się zajmuje ten Pan. Większość decyzji podejmuje nadzór nad spółkami, a dokładnie jakaś Pani Durbajło - Mrowiec, która swoje decyzje zrzuca na trenerów i resztę osób - opisywała.

W dalszej części przesłanej do nas wiadomości dodała: 

- W klubie za prezesa Paszkowskiego było bardzo dobrze, był on zawsze dostępny dla rodziców, służył pomocą. W tej chwili panuje bardzo duży chaos i brak informacji. Jedyny komunikat, który był to od jakiejś Pani, która przekazała oświadczenie burmistrza, że wszystko będzie dobrze i cudownie. A w momencie tego oświadczenia trenerzy nie mieli nawet umów i nie wyszli na treningi. Do tego dochodzą coraz częściej informacje o rozwiązaniu spółki i przekazaniu gdzieś dzieci. Burmistrz chyba zapomniał, kto tak naprawdę tworzy ten klub, bo bez dzieci i rodziców by go nie było. Pozdrawiam Mama zawodnika Polonii - pisała zaniepokojona kobieta.

W załączniku dostaliśmy też zdjęcie czy zrzut ekranowy oświadczenia burmistrza Marka Długozimy po tym, jak w klubie doszło do zawirowań.

- Szanowni Państwo, w związku z ostatnio pojawiającymi się informacjami dotyczącymi rezygnacji Pana Prezesa Pawła Paszkowskiego i Pana Przemysława Migdała pragnę Państwa poinformować, że Akademia Piłki Nożnej Gminnego Klubu Sportowego Polonia Trzebnica funkcjonuje nadal w niezmienionej formie - poinformował włodarz, przy okazji potwierdzając nagłe odejścia kluczowych działaczy: - Chcę Państwa zapewnić, jako Właściciel Spółki, że wszystkie umowy z trenerami Akademii będą kontynuowane na dotychczasowych warunkach do końca czerwca 2025 roku. Do końca tygodnia zostanie podpisana umowa z koordynatorem Akademii, który będzie zajmował się wszystkimi sprawami Akademii. Zostanie również powołana Społeczna Rada Akademii, w skład, której wejdą przedstawiciele rodziców oraz koordynatorzy. Zapewniam Państwa, że dokładam wszelkich starań, aby Akademia nadal się rozwijała i umożliwia rozwój naszych dzieci. Korzystając z tej okazji, życzę Państwu i Państwa dzieciom samych sukcesów, również sportowych - pisał Marek Długozima.

Tego samego dnia w naszej redakcji pojawił się Paweł Paszkowski, były już prezes gminnej spółki piłkarskiej, który opowiedział nam o kulisach swojej rezygnacji...

Pomysł burmistrza i… klapa

GKS Polonia Trzebnica sp. z o.o. to gminna spółka, którą do życia powołali w 2018 roku radni Marka Długozimy. Zrobili to na wniosek burmistrza. Spółka, co do zasady, powinna przynosić zysk, ale w tym wypadku firma generuje same straty. Dzieje się tak nawet mimo tego, że rodzice płacą wcale niemałe kwoty za treningi swoich dzieci.

Aby lepiej zrozumieć na czym polegał pomysł burmistrza i dlaczego spółka generuje straty, a gmina musi rokrocznie dopłacać do jej działalności, musimy cofnąć się o kilka lat.

Jeszcze w 2018 i na początku 2019 roku seniorska drużyna piłki nożnej była własnością stowarzyszenia sportowego TSSR Polonia Trzebnica. Gmina rocznie dotowała stowarzyszenie kwotą od 300 do 400 tys. zł. Oprócz tego drużyna korzystała z obiektów, które nawet formalnie nie są własnością gminy, bo zostały przez burmistrza sprzedane bankowi, który teraz je samorządowi leasinguje. I to tak naprawdę wszystkie koszty gminne jakie były wydatkowane wówczas na ten klub. Stowarzyszenie musiało znaleźć sponsorów i rozliczyć się z zawodnikami i trenerami. Co ważne, prezes sprawował funkcję społecznie. Rodzice płacili za to za zajęcia z dziećmi, ale sposób rozliczeń był dość dziwny i do dzisiaj nie wiadomo, czy legalny. Drużyna seniorska grała jednak w IV lidze i miała aspiracje na awans do III ligi. 

Wszystko zaczęło się walić, gdy grupa rodziców zorientowała się, że coś jest nie tak. Otóż z założenia dotacja gminna powinna iść na kształcenie dzieci i młodzieży, a tymczasem w sposób mało przejrzysty finansowano drużynę seniorów. Rodzicom nie podobało się też samo kształcenie dzieci. Niezadowoleni byli także trenerzy. 

To wszystko spowodowało, że niezadowoleni rodzice postanowili powołać oddolnie drugie stowarzyszenie zajmujące się szkoleniem piłkarskim młodzieży, czyli Akademię Piłki Nożnej Talent. Z Polonii odeszła część trenerów i działaczy, ale przede wszystkim rodzice i ich dzieci. Co ważne, nowe stowarzyszenie było takim samym prywatnym podmiotem jak TSSR Polonia Trzebnica. Działacze chcieli więc korzystać z “gminnych” boisk na tych samych zasadach. To nie spodobało się burmistrzowi Markowi Długozimie, który mówił, że Polonia to stowarzyszenie gminne, a APN to prywatna inicjatywa. To była oczywiście nieprawda. Oba stowarzyszenia, jak wspomnieliśmy, były dokładnie tymi samymi podmiotami pod względem formalno - prawnym. A ponieważ gmina i jej obiekty to dobro wspólne, więc burmistrz powinien traktować je jednakowo. 

Tak się jednak nie stało. APN od początku nie mógł korzystać ze stadionu, a gdy chciał poznać umowy z Polonią, to dyrekcja ówczesnego GCKiS robiła wszystko, by ich nie udostępnić. Dyrektorka kręciła, ukrywała, a gdy odeszła z pracy, została prawomocnie skazana. 

Burmistrz chce mieć spółkę

Pod koniec 2018 roku, tuż przed wygaśnięciem mandatów starej rady, w której burmistrz miał absolutną większość, podjęto uchwałę o utworzeniu spółki sportowej. Ostatecznie powołano ją w marcu 2019 roku. Gmina objęła w niej prawie 100 procent udziałów. Prawie, bo kilka udziałów, objęło stowarzyszenie TSSR. Dzisiaj gmina jest już 100-procentowym udziałowcem. Spółka na preferencyjnych zasadach korzysta z obiektów sportowych, a stadion ma praktycznie na wyłączność. Burmistrz Marek Długozima opowiadał o nowym otwarciu i zapewniał, że GKS Polonia Trzebnica to jego “cudowne dziecko”. Zachęcał też rodziców do zapisywania dzieci na zajęcia. Obiecywał doskonałą bazę. Kupowano dzieciom stroje. Rodzice musieli jednak też płacić za zajęcia. Dodajmy że, w spółce jest prezes, który nie piastuje już funkcji społecznie, ale dostaje pensję i to jak się okazuje całkiem sporą. Pierwszym prezesem został Andrzej Traczyk, były działacz związany ze Śląskiem Wrocław. 

A wiceprezes prywatnego stowarzyszenia TSSR, czyli Przemysław Migdał został zatrudniony w gminie i oprócz tego został prokurentem nowej spółki. Okazało się, że i on pobierał sowite wynagrodzenie. Przez ostatnie lata burmistrz dwoił się i troił, by reklamować spółkę. Pisał o niej na swoim FB, w Panoramie i na stronie gminy. Tworzono nowe sekcje, w tym piłkę ręczną. Co ciekawe, funkcję trenera otrzymał nawet Sławomir Błażewski, były burmistrz Obornik Śl., a obecnie radny powiatowy. Co miesiąc inkasował 2000 zł. Zasłynął tym, że podczas wyboru starosty zdradził i przeszedł do obozu PiS i radnych burmistrza. Być może posada trenera miała związek z tamtymi wydarzeniami?

Tak czy inaczej, w spółkę wpompowano miliony. Zmieniali się też prezesi i trenerzy.

Leszek K., przedsiębiorca z zarzutami, zostaje trenerem pierwszej drużyny

Pod koniec 2019 roku policjanci z wydziału do walki z korupcją nagle weszli do trzebnickiego Urzędu Miejskiego. Zatrzymano naczelniczkę wydziału organizacyjnego Iwonę D. Kilka dni później zatrzymano też Leszka K., któremu prokuratura postawiła szereg zarzutów. 

Minęło kilka lat, a nasza redakcja otrzymała informacje, że Leszek K. został trenerem GKS Polonia Trzebnica. 

Sprawa jest bardzo ciekawa. Leszek K. to były piłkarz, ale w pewnym okresie był też przedsiębiorcą, który świadczył usługi dla trzebnickiej gminy. Produkował meble na zamówienie. To właśnie jego firma otrzymywała wiele zleceń z trzebnickiego urzędu. Ile ich było, na jaką sumę i czy ogłaszano przetargi? Tego nie wiemy, bo burmistrz nigdy nie udostępnił pełnego rejestru umów cywilnoprawnych.

Informacja o tym, że został trenerem GKS Polonia Trzebnica wydała się zaskakująca. W końcu drużynę prowadzi gminna spółka. Chcieliśmy się dowiedzieć, kto i na jakich zasadach dał “pracę” Leszkowi K., ale gdy zaczęliśmy pytać, nastąpiła dziwna “zmowa”.

15 lipca tego roku Sylwia Nowak, inspektor zajmująca się wnioskami o dostęp do informacji publicznej w trzebnickim urzędzie, odpowiedziała, że Leszek K. nie jest zatrudniony w spółce GKS Polonia Trzebnica Sp. z o.o. Wydawało się to dość dziwne, bo przecież klub oficjalnie poinformował, że jest trenerem. 

Zapytaliśmy, dlaczego zatem spółka GKS Polonia Trzebnica zamieściła komunikat, o jego pracy w charakterze trenera. Pytaliśmy, czy to oznacza, że Leszek K. został trenerem, jak podaje spółka, ale nie podpisano z nim żadnej umowy? A jeśli podpisano umowę, to poprosiliśmy o jej udostępnienie w formie skanu. 

29 lipca ta sama urzędniczka poinformowała, że organ, czyli w tym wypadku p.o. burmistrza Krystyna Haładaj, nie jest w posiadaniu żądanych informacji i wskazano, że na pytania może odpowiedzieć prezes spółki. 

Przychodzi prezes do dziennikarza

Oczywiście pytania wysłaliśmy do ówczesnego prezesa Pawła Paszkowskiego. Prezes szybko nawet zadzwonił do naszej redakcji. Mówił, że bardzo by chciał udzielić pełnej odpowiedzi, ale musi trzymać się procedury narzuconej przez burmistrza. Po dwóch tygodniach przyszła pisemna odpowiedź. Paszkowski poinformował, że Leszek K. nie jest zatrudniony w GKS Polonia Trzebnica. Nie podał jednak jak wykonuje obowiązki trenera. Zaczęliśmy zadawać kolejne pytania. I wtedy stało się coś dziwnego.

Prezes zadzwonił do nas i umówił się na spotkanie. Prosił aby nie ujawniać, że do nas przyszedł. Daliśmy słowo, że dopóki będzie prezesem, nie ujawnimy tego co nam opowiedział. A mówił wiele. Przyznał, że Leszek K. jest trenerem i prosił, żeby zadać kolejne pytania. Opowiedział o swojej pracy i o tym, jak chciał zmienić klub. Niestety, na drodze napotkał opór… burmistrza Długozimy, który każdą rzecz chciał akceptować. Opowiedział o różnych dziwnych decyzjach, ale nie tylko. Mówił, że on sam chętnie by odpowiedział szybko i rzetelnie, ale dostał polecenie, aby z odpowiedziami zwlekać jak najdłużej. 

Po wizycie, wysłaliśmy kolejne pytania. Chcieliśmy poznać kulisy zatrudnienia Leszka K. Jak zwykle okazało się, że aby je otrzymać czekaliśmy ponad 2 miesiące. Mimo że pierwsze pytania o pracę Leszka K. wysłaliśmy w czerwcu 2024 roku, to komplet dokumentów dostaliśmy dopiero 5 listopada, a więc po powtórnych wyborach burmistrza. 5 listopada, to ważna data, do której za chwilę wrócimy. 

Żona zatrudnia trenera

Dokumenty, które przekazał nam prezes Paszkowski są bardzo ciekawe. Okazało się, że spółka GKS Polonia Trzebnica nie podpisała umowy z Leszkiem K. tylko z firmą jego żony, czyli MEBKAR Anna K. (- tu pełne nazwisko, ale nie podajemy go ze względu na prokuratorskie zarzuty, które ma jej mąż - przyp. red.).

W umowie z firmą żony Leszka K. czytamy, że ma ona wykonać usługi polegające na kierowaniu do Polonii trenerów. Szybko okazało się, że tym skierowanym trenerem jest właśnie Leszek K. Dalej czytamy pełen opis czynności, jakie ma wykonać trener. Wygląda to tak, jakbyśmy czytali umowę zlecenie z pracownikiem, ale była to umowa z firmą jego żony. Innymi słowy, żona wynajęła swojego męża spółce GKS Polonia Trzebnica. Za tą “usługę” inkasować miała co miesiąc 3700 zł netto!

Dlaczego podpisano taką umowę? Komu na tym zależało? Prezes nie umiał odpowiedzieć, powiedział jedynie, że “takie otrzymał polecenie z góry”.

Były prezes przychodzi do dziennikarza

To jednak nie koniec. Wróćmy do daty 5 listopada. To wtedy, po kilku miesiącach, otrzymaliśmy wreszcie dokumenty dotyczące Leszka K., które wcześniej były przed nami skrzętnie ukrywane. Na drugi dzień, czyli 6 listopada, prezes Paszkowski na ręce burmistrza Marka Długozimy złożył swoją rezygnację. Paweł Paszkowski kilka dni temu pojawił się ponownie w naszej redakcji i opowiedział o kulisach. Pokazał nam też różne dokumenty, w tym pismo o rezygnacji. Czytamy w nim, że z funkcji prezesa rezygnuje z dniem 30 listopada 2024 roku. Jakie były powody? Otóż prezes informuje, że nie otrzymał żadnej odpowiedzi na swoje pismo w sprawie zwiększenia kwoty budżetu na rok 2024, które złożył do skarbnik Barbary Krokowskiej pod koniec września. Jak twierdzi, brak było zatem gwarancji otrzymania wnioskowanych środków, a te były niezbędne do prawidłowego funkcjonowania gminnej spółki. Brakowało też dokumentów finansowych, które były potrzebne do rozpatrzenia wniosku Zarządu z  dnia 4 listopada, o dokapitalizowanie spółki. Prezes informuje, że w takim stanie nie może należycie pełnić swoich obowiązków i dbać o dobro spółki. Na koniec prosi o dopełnienie obowiązków związanych z jego rezygnacją, czyli przypomina, że należy poinformować o tym sąd.  

“Pupil” burmistrza pokieruje spółką

Z końcem grudnia z funkcji prokurenta zrezygnował też Przemysław Migdał. To mogło oznaczać, że spółka nie ma żadnego kierownictwa. Ale Paszkowski pokazał nam uchwałę zarządu z 28 listopada o powołaniu nowego prokurenta spółki. Wskazano w niej Kamila Ankiera. To były radny burmistrza Długozimy ze Skarszyna. Ankier do niedawna był prezesem Sparty Skarszyn, która po przegranych przez niego wyborach rozleciała się. Stowarzyszenie pozostało “na papierze”, ale drużyna nie gra już w rozgrywkach. Kamil Ankier to “pupil” włodarza. Marek Długozima wiele razy wychwalał go na sesjach, choć on sam chyba nigdy nie zabrał głosu i jako radny nie zadał żadnych pytań i nie składał interpelacji. Teraz to on ma na razie pokierować gminną spółką. W dokumentach jest jednak kolejna ciekawostka. Ankier prokurentem miał zostać od 9 stycznia 2025 roku. Kto zatem zarządzał i kierował spółką, gdy po rezygnacji prezesa, z końcem grudnia, z funkcji zrezygnował też poprzedni prokurent spółki? Czy w tym czasie podpisano jakiekolwiek umowy?

To bardzo ważne pytanie, bo z aktu notarialnego spółki, który otrzymaliśmy wynika, że do reprezentowania spółki, składania oświadczeń czyli podpisywania dokumentów, potrzebne są dwie osoby, prezes i prokurent. Prezesa nie było od 1 grudnia. Przemysław Migdał nie mógł sam podpisywać dokumentów i pewnie tego nie robił. Od 1 stycznia tego roku spółka nie miała ani prezesa, ani prokurenta. Formalnie Ankier objął funkcję od 9 stycznia. Problem w tym, że jak się wydaje, nie może sam podpisywać dokumentów. Jak zatem podpisano umowy z trenerami? Czy są ważne? 

Nadzór właścicielski nad spółką pełni samodzielnie burmistrz Marek Długozima. Wysłaliśmy do niego pytania, ale odpowiedzi nie otrzymaliśmy. 

Pytania wysłaliśmy też do spółki. Odpowiedź otrzymaliśmy, ale nie wiadomo od kogo, bo na skanie pisma nie ma żadnego podpisu. Spółka potwierdziła rezygnację prezesa i prokurenta. Dodała, że ten ostatni nie podał powodów rezygnacji. Spółka przyznała też, że sprawy spółki prowadzone są obecnie przez… Kamila Ankiera, który nie pobiera wynagrodzenia za funkcję prokurenta. A zatem to być może Ankier wysłał do nas odpowiedź. Dowiadujemy się też, że umowy z trenerami zostały podpisane, ale nie ma odpowiedzi, czy jacyś trenerzy odeszli. Pytaliśmy też o Małgorzatę Durbajło - Mrowiec. Spółka odpowiedziała, że “Pani Małgorzata nie jest w Spółce zatrudniona i nie pełni w Spółce żadnej funkcji. Nie pobiera również żadnego z tego tytułu wynagrodzenia”.

Zadaliśmy jeszcze dwa pytania:

Pytanie 7. Proszę o podanie imion i nazwisk trenerów, którzy mają ze spółką podpisane umowy. Proszę o udostępnienie w formie skanu w/w umów.

Pytanie 8. Ile dzieci i młodzieży jest zapisanych obecnie do klubu piłkarskiego? Proszę o podanie jaka jest opłata miesięczna za jednego zawodnika i jakie wpływy z tytułu opłat uzyskała spółka w miesiącach listopad i grudzień 2024.

Te pytania odpowiadającemu sprawiły największe problemy. Spółka odpowiada: “Odpowiedź na pytanie 7 i 8 zostanie udzielona w terminie wskazanym powyżej”. Tu wskazano ustawę o dostępie do informacji publicznej, czyli możliwe, że odpowiedzi dostaniemy za 2 miesiące.

Likwidacja spółki?

Tymczasem były prezes powiedział nam, że pojawiły się głosy o likwidacji spółki i powołaniu w to miejsce jakiegoś stowarzyszenia. Być może do tego celu wykorzystane zostanie “martwe stowarzyszenie” Sparty Skarszyn.

- Po co zatem powołano spółkę? -  zapytaliśmy byłego prezesa.

Odpowiedział, że burmistrz zrobił sobie drogą zabawkę, za kilka milionów złotych. 

Przedstawił przy okazji jaki miał pomysł na działalność. Chciał się skupić na dzieciach i młodzieży. Mówił burmistrzowi, że nie ma sensu opłacać obcych zawodników w drużynie seniorskiej, tylko lepiej zacząć od podstaw i wykształcić swoich piłkarzy. Jak mówił, w Polonii trenowało około 280 dzieciaków. Ale słyszy, że niektórzy rodzice zaczęli odchodzić. Ze współpracy zrezygnowali też sponsorzy, bo jak mówili w Trzebnicy nie ma klimatu, bo na wszystko wpływ chce mieć burmistrz. A jeśli ktoś ma inne zdanie, to jest albo zwolniony, albo utrudnia mu się działanie i sam rezygnuje. Były prezes dodał, że szkoda mu tylko dzieciaków i rodziców, bo z nimi praca układała się doskonale. 

Co dalej stanie się ze spółką? Kto zostanie prezesem? A może na to stanowisko szykowany jest Kamil Ankier? Pytanie tylko, czy ma pojęcie jak funkcjonuje spółka z o.o.? Nie wiemy też, czy faktycznie włodarz myśli o likwidacji spółki, która przez niecałe 6 lat działalności przyniosła gigantyczne straty, a wyniki sportowe pierwszej drużyny są mizerne. Na razie wszystko dzieje się po cichu w zaciszach gabinetów. 

Dodajmy tylko na koniec, że spółka ma też Radę Nadzorczą, która otrzymuje niemałe diety. Są w niej: Tomasz Wytrych mecenas z “Kancelarii Radców Prawnych Andrzej Góral i Partnerzy”, która obsługuje gminę i niektóre jednostki, mecenas Tomasz Łacny oraz Magdalena Bryniak. To prawdopodobnie kolejna radca prawny, bo takie nazwisko znaleźliśmy na liście wrocławskiej Okręgowej Izby Radców Prawnych.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Aktualizacja: 24/01/2025 15:36
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    swa - niezalogowany 2025-01-23 20:19:58

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Stefek lub Wandzia - niezalogowany 2025-01-24 06:48:23

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Stefek albo Wandzia - niezalogowany 2025-01-24 10:20:02

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    K. - niezalogowany 2025-01-24 08:11:24

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Marta - niezalogowany 2025-01-24 10:16:01

    Też kontaktowałam się z tą Panią i miałam z nią nie miłą rozmowę. Jako nadzór nad spółka powinna pomóc natomiast swoje decyzje zrzucała na trenerów i Pana Przemka Migdała który w tamtym momencie nie był już prokurentem a tylko zwykłym pracownikiem biura i trenerem .Ta kobieta rzeczywiście nie ma nawet podstawowej wiedzy o klubie piłkarskim, odpowiada za odwołanie klubowych mikołajek dla dzieci .Wstyd

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do