Skromnie, ale zasłużenie. Sobotni pojedynek Piasta

Na Stadionie Miejskim w Żmigrodzie drużyna trenera Marcina Foltyna rozpoczęła w sobotę 22 listopada rundę rewanżową Koleje Dolnośląskie IV ligi. Rywal nie należał do ligowych potentatów. Beniaminek z Mirkowa – GKS Mirków, zajmujący 12. miejsce, od trzech spotkań nie potrafił zdobyć choćby punktu. W dodatku w jego składzie występuje aż czterech byłych piastowców, a na murawie miało dojść do rodzinnej konfrontacji braci Sztylków: Kacpra po stronie gospodarzy i Łukasza po stronie GKS-u.

Żmigrodzianie dobrze pamiętali inauguracyjne starcie z Kiełczowa, gdzie wygrali 2:0 po trafieniach Patryka Szymańskiego i Władysława Shvetsa. Nic dziwnego, że kibice liczyli na powtórkę. Od pierwszego gwizdka to Piast nadawał ton wydarzeniom. Zespół gospodarzy pewnie prowadził grę, a najbliżej otwarcia wyniku był Adrian Pytlik — próbował kilkakrotnie, z różnych pozycji, jednak za każdym razem brakowało odrobiny precyzji lub szczęścia.

Drugą połowę Piast rozpoczął równie mocno. Po zagraniu ręką jednego z defensorów GKS-u sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Shvets. Jednak Mateusz Salamaga wyczuł jego intencje i odbił strzał, przedłużając nadzieje przyjezdnych.

Bezbramkowy wynik utrzymał się tylko dziesięć minut. Po potężnym uderzeniu z dystansu Kamila Ograbka futbolówka odbiła się rykoszetem od słupka, a tam, gdzie powinna, znalazł się Kacper Sztylka. Napastnik Piasta, znajdujący się ostatnio w świetnej formie, dopełnił formalności i wpakował piłkę do siatki. Gol uspokoił gospodarzy, którzy do końca kontrolowali przebieg meczu. Blisko podwyższenia rezultatu był jeszcze Kacper Oberec, jednak jego strzał minimalnie minął bramkę. Ostatecznie Piast wygrał skromnie, ale zasłużenie.

Kolejne spotkanie Piasta odbędzie się w sobotę 29 listopada o godz. 13. W zaległym spotkaniu 9. kolejki zmierzy się u siebie z Lechią Dzierżoniów. Fot.: Marcin Folmer - MKS Piast Żmigród.