Ogień pojawił się wieczorem, 22 grudnia. Płonęło jedno z mieszkań w budynku wielorodzinnym w Masłowie.
Dym, wydobywający się z mieszkania na piętrze, wyczuła 12 – letnia Julia Dyba. Natychmiast zawiadomiła mieszkańców bloku, czym prawdopodobnie uratowała ich życie. Już po chwili dym i płomienie ognia zaczęły ogarniać coraz większy teren, temperatura na korytarzu była już tak wysoka, że stopiły się kable elektryczne. Mieszkańcom na parterze udało się w porę uciec, na piętrze została jednak młoda mama z dwumiesięcznym synkiem. Droga przez klatkę schodową była odcięta, kobieta musiała z dzieckiem na ręku, w ciemnościach, uciekać przez okno, schodząc po podstawionej przez rodzinę drabinie.
Lokator mieszkania, w którym wybuchł pożar chwalił się we wsi, że podpalił budynek, bo nie mógł się dogadać z sąsiadami. Mieszkańcy budynku boją się o swoje życie i zdrowie, tymczasem policja nic nie może zrobić: - Powiedzieli, że sąsiad nie jest poszukiwany, więc nie mają podstaw, żeby go zatrzymać - mówią mieszkańcy.
Pogorzelcy od tygodnia czekają na obiecaną przez burmistrza pomoc. Zamiast usiąść przy wigilijnym stole, czyścili zniszczoną przez pożar klatkę schodową. Tymczasem Ośrodek Opieki Społecznej w Trzebnicy żąda " papierków": umów najmu i zaświadczeń ze straży pożarnej. Pomoc? Może po Nowym Roku...
O kłopotach pogorzelców w Masłowie przeczytasz w jutrzejszym wydaniu NOWej.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Szanowny Czytelniku! Wybacz mi mój język ale wydaje się iż ta tzw. Pomoc Społeczna w Trzebnicy jest po ch****-fest! !!!!!!