Chłopak z Marcinowa, jak sam o sobie mówi, obecnie mieszka u krewnych w Obornikach Śląskich, bo rodzinny dom musi zostać przystosowany do jego możliwości.
Dzień którego nie pamiętam
– Chętnie bym już zapomniał o tym, ale to nie jest takie proste. Choć z drugiej strony ja nie mam jakichś wielkich lęków czy oporów, żeby wracać do tego. Wypadek na motocyklu wydarzył mi się pierwszy raz w życiu – odpowiada na pytanie o tamten tragiczny dzień.
O samym zdarzeniu jednak niewiele może powiedzieć: – Nie pamiętam właściwie tego dnia. Dobrze, że przeżyłem. Wiem, że trochę wtedy jeździłem na motocyklu, bo miałem kilka spraw do załatwienia. Później z kolegami motocyklistami umówiłem się w Twardogórze. Akurat było święto miasta i miał być koncert, nie pamiętam jakiego zespołu. Tak się pechowo wydarzyło, że nie dojechałem. Najwyraźniej tak miało być.
Przytomność odzyskał dopiero po dwóch tygodniach, gdy został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej: – Wiem, że codziennie odwiedzała mnie moja Kasia (życiowa partnerka - przyp A.B.) oraz rodzice. Najwyraźniej leki jeszcze działały, bo nie do końca do mnie wszystko docierało. W dodatku, być może dowiedzieli się, kim jestem, ale na oddziale intensywnej terapii w szpitalu traktowali mnie bardzo dobrze. Byłem wręcz zachwycony opieką.
Więcej w papierowym wydaniu NOWej gazety.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie