NOWa: - Jakie były początki Pana kariery i kiedy zaczął Pan grać w Borze?
Tomasz Wasiak: - Przygodę z piłką rozpocząłem dosyć późno, bo dopiero w wieku szesnastu lat zacząłem grać w C-klasowym wówczas LZS-ie Paniowice. Tam podstaw kopania piłki i poruszania się po boisku nauczył mnie Robert Rejek - obecnie trener obornickich juniorów. Po niespełna pięciu latach podczas zimowej ligi halowej rozgrywanej w obornickim OSiR-ze zostałem zaproszony na trening Boru. Z zaproszenia skorzystałem dopiero po maturze i od sezonu 2004/05 stałem się piłkarzem KP Bór, gdzie występuję do dnia dzisiejszego.
NOWa: - Na jakiej pozycji gra Pan w drużynie?
TW: - Jestem napastnikiem, który lubi cofnąć się po piłkę do drugiej linii, by pomóc w rozegraniu.
NOWa: - Których przeciwników w okręgówce obawia się Pan najbardziej?
TW: - Uważam, że jako zespół mamy duży potencjał i nie musimy bać się żadnego przeciwnika. Przy odpowiednim zaangażowaniu jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Patrząc w terminarz rozgrywek przypuszczam, że najtrudniej będzie nam się grało w Marcinkowicach z tamtejszym Sokołem.
NOWa:Czy Wasz trener, Marek Mroziński jest wymagający? Jak się z nim pracuje?
TW: - Owszem, trener Mroziński wymaga dużego zaangażowania na treningach, ale nie jest typem "trenera-kata". Tak umiejętnie dobiera ćwiczenia, że naprawdę nikogo nie trzeba zachęcać do ich wykonywania. Każdy trening jest inny; nigdy nie daje się odczuć monotonii, czy nudy.
Trener od samego początku pracy w Obornikach zbudował świetną atmosferę w zespole. Dzięki temu my zawodnicy sami nakręcamy się do pracy, bo czujemy z tego "fun".
NOWa: - Jaka jest atmosfera w zespole?
TW: - Atmosfera jaka obecnie panuje w drużynie jest naprawdę dobra. To jest to co scala nasz zespół i sprawia, że tworzymy prawdziwy kolektyw.
NOWa: - Jak z perspektywy piłkarza wygląda organizacja w klubie?
TW: - Myślę, że klub jest dobrze zorganizowany jak na swoje możliwości. Coraz więcej uwagi poświęca się rozwojowi młodych zawodników, którzy w przyszłości będą mogli występować, mam nadzieję, że z sukcesami w pierwszej drużynie KP Bór. Dzisiaj odczuwalny jest brak juniorów starszych, których trener Mroziński mógłby już powoli wprowadzać się do zespołu, a nie może. Mam nadzieje, że w przyszłości uda uniknąć się takich sytuacji i że młodzież zawsze będzie miała możliwość trenowania w dobrze zorganizowanym Borze.
NOWa: Czy Pan jako piłkarz uważa, że sytuacja finansowa klubu pozwala na zaspokojenie potrzeb treningowych zespołu, który gra w lidze okręgowej?
TW: - Uważam, że jak na ligę okręgową warunki do trenowania są przyzwoite. W trwającym okresie przygotowawczym mamy do dyspozycji boisko ze sztuczna nawierzchnią, halę, siłownię i sprzęt potrzebny do wykonywania swojej pracy, aby wiosną móc prezentować przyzwoity poziom gry. I ja właśnie na tym skupiam swoją uwagę, a o sprawach finansowych proszę rozmawiać z Zarządem.
NOWa: - Trener uważa, że w zasięgu zespołu jest miejsce w pierwszej piątce na koniec sezonu, a na jaki rezultat Pan liczy?
TW: - Wszystko zależy od podejścia nas zawodników do każdego kolejnego meczu. Potencjał jest, więc jeśli dobrze go wykorzystamy to i o czwarte miejsce spokojnie możemy powalczyć.
NOWa: - Treningi i mecze są bardzo czasochłonne i wyczerpujące. Jak udaje się Panu pogodzić sport z pracą i życiem osobistym?
TW: - Akurat mam to szczęście, że udaje mi się ta sztuka. W dużej mierze zawdzięczam to cierpliwości i wyrozumiałości mojej partnerki – Izabeli. Z pracą również nie mam większych problemów, sporym ułatwieniem jest to, że pracuję na miejscu w Obornikach. Uważam, że pogodzenie sportu z życiem osobistym jest kwestią chęci, uporu i dobrej organizacji swojego czasu.
NOWa: - Co uważa Pan za swój największy dotychczasowy sukces sportowy, a co jeszcze chciałby Pan osiągnąć w sporcie?
TW: - Moim największym sukcesem jest to, że piłka ciągle sprawia mi wielką radość. Chciałbym żeby w Obornikach Śląskich i okolicach piłka nożna, a w zasadzie sport, stał się pasją dla wielu młodych ludzi. Gdybym mógł w tym uczestniczyć byłby to dla mnie duży sukces.
NOWa: - Jaki jest Pana ulubiony piłkarz?
TW: - W dzieciństwie zapatrzony byłem w Roberto Baggio. Nieco później przerzuciłem swoją sympatię na Macieja Żurawskiego. Dzisiaj nie należę do żadnego fanklubu, ale podziwiam Cristiano Ronaldo za to co osiągnął poprzez ciężką pracą.
NOWa: - Komu kibicuje Pan w Polsce a komu na świecie?
TW:- Jeśli chodzi o Ekstraklasę to nie będę oryginalny, bo są to Śląsk i Wisła. Niestety można im kibicować tylko na krajowym podwórku, więc w Lidze Mistrzów trzymam kciuki za najbardziej "polską" drużynę - Borussię Dortmund.
NOWa: - Czego powinniśmy Panu życzyć w rundzie wiosennej?
TW: - ... zdrowia i skuteczności.
NOWa: - Dziękujemy za rozmowę i w takim razie życzymy zdrowia i skuteczności.
TW: - Dziękuję.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie