To już kolejny kiermasz organizowany w auli szkoły. Mnóstwo radości, podekscytowania, pięknych stoisk i biegających z różnymi pysznościami dzieci. Tak właśnie wyglądają świąteczne kiermasze w SP nr 2. W tym roku, kiermasz odbywał się w niedzielę 14 grudnia.
- Ja jestem na kiermaszu już po raz piąty - mówi klasa Katarzyna Królik, mama Mateusza z klasy V b. - Od początku zaangażowanie rodziców jest duże i cały czas nie słabnie. Wszystko mamy ręcznie robione: pierogi, wszystkie ozdoby. Mamy bigos w ozdobnych słoikach, dekoracje z masy solnej, sprzedajemy kawę, herbatę, jeśli ktoś ma ochotę. Bardzo duży nacisk położyliśmy na to, żeby stoisko ładnie wyglądało. Zależy nam na tym, aby nie tylko było co sprzedać, ale i było ładnie wyeksponowane. Chcemy przyciągać do siebie ludzi; specjalnie dla dzieci mamy tańczącego Mikołaja, którego można złapać za rękę i podejść się pobawić - mówi Katarzyna Królik.
Jak mówi mama ucznia, dzięki takim imprezom klasa i rodzice integrują się.
Więcej po zalogowaniu lub w wydaniu papierowym.
[hidepost=0]
- Jak widać dzieci biegają wspólnie, rodzice również wspólnie pracują. Wszystko jest spontaniczne. Nie spotykaliśmy się wcześniej, żeby planować. Po prostu na zebraniu umówiliśmy się kto co robi i każdy w gronie własnej rodziny przygotowywał różne towary, które dziś można kupić. W piątek poprzedzający kiermasz najpierw wylosowaliśmy miejsca, wspólnie ustawialiśmy namiot, ja na przykład przyniosłam choinkę, która będzie stała u mnie w domu. W tym roku mamy także siano, które jest przedłużeniem stołu - mówi Katarzyna Królik i dodaje, że najwięcej kupują wzajemnie na swoich stoiskach rodzice dzieci.
- W zeszłym roku udało się na utargować 900 zł, ale były takie lata, kiedy sprzedawaliśmy po 2 tys. Sprzedawały się droższe rzeczy, jak na przykład spore, ręcznie robione choinki czy domki z piernika, które u nas można kupić za 50 zł. W tym roku najlepiej sprzedają się ciasta, bo ludzie wychodząc z kościoła przychodzą do szkoły, kupują domowe ciasto i wracają do domu na kawę. Na koniec zawsze obniżamy cenę, żeby tylko wszystko sprzedać. Mamy stałych klientów, którzy przychodzą do nas, aby kupić prezenty na święta - mówi mama piątoklasisty i dodaje, że najwięcej pracy związanej z kiermaszem mają panie woźne: - Chylimy przed nimi czoła, bo jeszcze muszą po wszystkim zostać i posprzątać. Mamy nadzieję, że i w przyszłym roku kiermasz będzie tak udany, bo wszystkie pieniądze przekazywane są na potrzeby klas.
[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie