– Wystąpiliśmy w turnieju po raz pierwszy. Podeszliśmy do niego jak do zabawy i nie przygotowywaliśmy się specjalnie. Mieliśmy nawet kłopoty ze skompletowaniem drużyny, bo jest sezon urlopowy. Ostatecznie wystartowali ze mną: Remigiusz Osman, mój mąż Piotr i córka Klaudia. Udało się wygrać, bo konkurencje nam "przypasowały" i mieliśmy trochę więcej szczęścia niż inni – powiedziała nam po turnieju Marta Rogala. – Trzeba jednak przyznać, że poszczególne zadania nie były łatwe. Najwięcej kłopotów sprawiło nam pokonanie "ścieżki zmysłów" z jajkiem na łyżeczce; musieliśmy bieg powtarzać kilkakrotnie. Za to szczęście mieliśmy w rzucie podkową, bo mężowi udało się trafić za pierwszym razem. Natomiast w konkurencji "ratowania sołtysa" zajęliśmy ostatnie miejsce, choć uważam, że należeliśmy do najlepszych. Zabieg masażu serca i sztucznego oddychania przeprowadzaliśmy najdokładniej, ale liczył się czas, a nie precyzja. W sumie to była jednak bardzo dobra zabawa; radości przysporzył zwłaszcza pojedynek z Wilczynem, z którym na co dzień ściśle współpracujemy.
[hidepost=0]
Drużyny startowały w siedmiu konkursach. Trzy były znane z poprzednich lat, pozostałe zostały przygotowane specjalnie na sobotni turniej. – Wprowadziliśmy je przede wszystkim, żeby zawody nie były nudne. Jedną konkurencję przeprowadzili działacze Klubu Miłośników Starej Techniki "Retrotraktor", który na naszej imprezie zorganizował wystawę traktorów, motocykli oraz maszyn i urządzeń używanych kiedyś w gospodarstwach. Wykorzystaliśmy też naszą najnowszą inwestycję, czyli tzw. ścieżkę zmysłów – powiedział nam Waldemar Brożyna, przewodniczący Stowarzyszenia Przyjaciół Kuraszkowa "Lipowa Dolina" i przewodniczący rady sołeckiej wsi, które wspólnie ze starostwem powiatowym zorganizowały imprezę. "Ścieżka zmysłów", jest to odcinek drogi, której podłoże jest wypełnione kasztanami, żołędziami, drobnymi kamieniami oraz innymi fragmentami podłoża i runa, które można znaleźć w lesie.
Poszczególne konkurencje był widowiskowe, a poziom rywalizacji wyrównany: "Bieg Justyny Kowalczyk", czyli przebiegnięcie slalomu ze szklanką wody na deskach (bardziej sztachetach niż nartach), do których była przypięta trzyosobowa drużyna, wygrał Pęgów przed Psarami i Wilczynem; rzut podkową: Pęgów przed Borówkiem i Wilczynem (o drugim miejscu zadecydowała dogrywka). W "ratowaniu sołtysa", czyli wykonaniu resuscytacjji krążeniowo-oddechowej i przeniesieniu ofiary na noszach slalomem na odległość 100 m (sztuczne oddychanie i masaż serca wykonywano na fantomie, ale na noszach niesiono prawdziwego sołtysa lub dublera) najlepsi byli przedstawiciele Niezgody, przed Borówkiem i Szczytkowicami. Sztafetę na "ścieżce zmysłów" z jajkiem na łyżeczce jako pałeczką wygrał Wilczyn przed Szczytkowicami i Borówkiem. RetroTraktor przygotował konkurencję wytrzymałościowo-siłową: najpierw drużyna musiała na zabytkowym młynku zemleć ziarno na śrutę, a następnie przeciągnąć na linie nie mniej zabytkowy traktor. To zadanie najszybciej wykonali pęgowianie, przed drużynami Wilczyna i Niezgody.
Bardzo widowiskowa okazała się nowa konkurencja pn. walka z powodzią: Zawodnicy za pomocą gąbki przymocowanej do kasku na głowie "pobierali" wodę z jednej miski, a następnie – po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów – na specjalnej desce wyciskali do drugiej. W ciągu 3 minut pęgowianom udało się w ten sposób "wypompować" 3,5 litra wody, niezgodzianom – 2,35 l, a ekipie z Borówka - 2,2 litra.
Konkurencją rozgrywaną od pierwszego turnieju jest pisanie podań o dofinansowanie inwestycji dla Kuraszkowa; tym razem chodziło o dotację do aquaparku dla wsi. Ponieważ jest ona niewymierna, więc wszystkie prace oceniała "subiektywna komisja" pod przewodnictwem starosty trzebnickiego Roberta Adacha. Jurorów przekonały argumenty Szczytkowic, m.in.: Mamy nadzieję, że w Kuraszkowie basen powstanie i będzie można podziwiać piękne panie. Nasze dziewczyny mają ciała jak maliny, na basen w strojach wyjdą, a wam zrzedną miny. Nasi chłopcy w slipach jak z obrazka, każda pani im klaska...
Zwycięzcy turnieju otrzymali 20-litrowy warnik elektryczny do wrzątku, 9-litrowy kociołek elektryczny do zup i patelnię o średnicy 50 cm - sprzęt przydatny na coraz liczniejszych imprezach. Zdobywcom drugiego miejsca przypadł kociołek i patelnia, a trzeciego – warnik. Sponsorami nagród byli: burmistrz Żmigrodu i wójt Wiszni Małej.
Niestety, w czwartych igrzyskach wzięło udział tylko 6 sołectw, reprezentujących pięć gmin. Jest to najmniejsza liczba od początku organizowania turnieju sołtysów. – Naszym celem jest turniej, w którym z każdej gminy wystąpią co najmniej trzy reprezentacje i takie propozycje wysłaliśmy. Udział w imprezie potwierdziło dziesięć sołectw. Jedna drużyna usprawiedliwiła się przed zawodami: choroba dziecka zawodniczki zdekompletowała zespół. Dlaczego nie przyjechały kolejne trzy, nie wiemy – powiedział nam sołtys Kuraszkowa Andrzej Jaros.
Turniej był bogaty w tzw imprezy towarzyszące: Wspomniany już Retrotraktor przygotował przejażdżki starymi traktorami, zajęcia plastyczne – rysowanie i kolorowanie - dla najmłodszych, a także pokazy pracy starych urządzeń. – Interesujący był pokaz działania starej maszyny do zamykania konserw blaszanych. Są one popularne w gospodarstwach rolnych u naszych zachodnich sąsiadów. Gdy jeździłem kiedyś do Niemiec, u gospodarza zobaczyłem dwie takie maszyny, z tym że stara stała nieużywana. Okazało się, że po wielu latach pracy odmówiła posłuszeństwa, więc właściciel kupił nową, a zabytek chciał wyrzucić na złom. Jednak gdy się dowiedział, że jestem nią zainteresowany, podarował mi ją, pod warunkiem, że doprowadzę ją do użytku. Okazało się, że skrzywiła się jedna z prowadnic, uniemożliwiając dokładne zamknięcie puszki. Dorobiłem nową część i urządzenie działa, a konserwy mięsne własnej produkcji można przechowywać nawet przez 3 lata. Jedynym mankamentem jest to, że... po puszki trzeba jeździć do Niemiec – opowiedział właściciel urządzenia Marek Sękalski.
Konkurencję dla kolekcjonerów stanowili rycerze z Sieradza. Grupa na co dzień uczestniczy w turniejach, także międzynarodowych, walk tzw. pełnokontaktowych - w zbrojach i ze średniowieczna bronią. W Kuraszkowie pokazali pokaz pojedynku na glewie, czyli broń składającą się z ostrza przypominającego nieco maczetę, ale umieszczonego na około metrowym drzewcu. Zorganizowali też różne zabawy dla dzieci.
Oprawą artystyczną imprezy były występy dwóch zespołów ludowych: AleBabek z Czeszowa oraz Trzech Dębów z Borówka.
Gospodynie z Kuraszkowa zadbały o to, żeby ani zawodnicy, ani artyści, ani goście nie byli głodni: przez czas trwania turnieju na specjalnie zastawiony stół były stale donoszone: gulasz, kotlety mielone i schabowe, pomidory nadziewane, chleb, który można było posmarować swojskim smalcem i zagryźć ogórkami małosolnymi.
Po turnieju rozpoczęła się zabawa wiejska, która przy dźwiękach zespołu muzycznego Roker trwała do późnych godzin.
[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie