Już w pierwszej minucie zawodnik Sparty Kamil Mazij celnym strzałem zagroził bramce rywali, trafiając w światło bramki. Bramkarz Płomienia był na miejscu i pewnie wyłapał uderzenie. Dalsza gra toczyła się "falująco", co znaczy, że raz jedna, raz druga atakowały bramki rywali. Po pierwszych pięciu minutach wiszniacy gościli na polu gospodarzy przez dobrych parę minut. Seryjnie powtarzali ataki na bramkę. Ta uporczywość nie przyniosła jednak efektu. Nie zobaczyliśmy nawet jednego celnego strzału na bramkę. Za to gospodarze, przejmując piłki szybkimi podaniami, doprowadzali ją pod bramkę rywali, oddając strzały. Bardzo groźna sytuacja nastąpiła w 11 minucie meczu. Piłkę z długiego podania przejął Kamil Mazij i strzelił. Piłka odbijła się od bramkarza. Ponownie przejmujął ją i oddał strzał minimalnie mijający lewy słupek bramki. Kibice aż jęknęli z bólu, bo takiej okazji do zdobycia gola przez gospodarzy nie zobaczyliśmy już do końca tej połowy. Nadzieja na gola powtórzyła się za parę minut, w sytuacji, gdy w środku boiska przejął piłkę Miłosz Mazij i podprowadził ją kilka metrów, po czym wykonał wrzutkę na przedpole karne rywali. Do piłki wybiegli równocześnie: bramkarz Płomienia Michał Rybak i Paweł Kundera ze Sparty. Szybszy, już poza polem karnym, był bramkarz.
Po atakach gospodarzy, okazję do zdobycia gola zmarnował napastnik gości, który atakował bramkę gospodarzy, ale skutecznie interweniował bramkarz Łukasz Marciniec. Do 25 minuty tej połowy obserwowaliśmy wiele "ciekawostek" piłkarskich. W 22 minucie, bramkarz gospodarzy wyszedł z bramki. Nie udało mu się wyłapać piłki i przejął ją zawodnik drużyny przeciwnej w rogu pola karnego, który natychmiast oddał strzał. W bramce stanęło dwóch zawodników z obrony. Celny strzał, głową wybił z bramki Piotr Stasik. "Co się odwlecze, to nie uciecze" – mówi powiedzenie. Zbliżoną sytuację obserwowaliśmy na lewej flance pola gospodarzy. Po walce o piłkę przejął ją Witold Krzysztofczyk, podał na wolne pole, prawie pod nogi Marcina Synowca, a ten spokojnie skierował ją do bramki.Od 30 minuty meczu 1:0 prowadził Płomień. Od tego momentu gra gości stała się bardziej składna, a wypady podbramkowe bardziej groźne. Wizualnie można dostrzec słabnięcie drużyny gospodarzy.
Druga połowa, to już całkiem inny mecz. Prezes Sparty, Wiesław Zawadzki o tej części meczu powiedział: - "Nawrzucali" nam co niemiara. Przegraliśmy 2 do 7. Rywale w tej części meczu podmienili zawodników, a my graliśmy w niezmienionym składzie. Oni z nowymi siłami atakowali i punktowali. Choć w naszej drużynie poprawił się celownik strzelecki i bracia Mazijowie: Kamil i Miłosz zdobyli po jednej bramce, to nie udało się zatrzymać gości. W drużynie gości punktowali: Marcin Synowiec 3 bramki, po jednej - Łukasz Majchrowicz, Bartłomiej Tomala, Karol Korczewski, Zbigniew Woźniak.
SPARTA BĘDKOWO - PŁOMIEŃ WISZNIA MAŁA: 2-7
W ostatnim meczu sezonu wystąpili w drużynie gospodarzy: Łukasz Marciniec, Paweł Szymański, Kamil Mazij, Kacper Kundera, Miłosz Mazij, Marek Wincaszek, Józef Ulatowski, Wojciech Hrycewicz, Paweł Kundera, Kamil Grudzień, Piotr Rudnicki, Tomasz Puzio, Piotr Stasik, Grzegorz Wojciechowski.
W drużynie gości wystąpili: Michał Rybak, Andrzej Babula, Karol Skorczewski, Patryk Klimas, Bartłomiej Tomala, Zbigniew Woźniak, Witold Krzysztofczyk, Robert Bogatek, Łukasz Kordos, Marcin Synowiec, Roman Piworowicz, Rafał Masicki, Marek Mroziński, Karol Biegański, Bartłomiej Skwes, Adrian Ardziński, Łukasz Majchrowicz, Paweł Marcisz.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie