Reklama

Prokuratorskie śledztwo w sprawie zaczadzonych

16/04/2013 09:55
Na obecnym etapie śledztwa prokuratura nie chce ujawniać szczegółów. Wiadomo, że trwa postępowanie i gromadzone są materiały dowodowe. Leszek Wojtyła, prokurator rejonowy przekazał nam informację, że w tej sprawie powołano biegłego z zakresu kominiarstwa - jego opinia będzie kluczowa dla dalszego rozwoju wydarzeń. Być może dzięki tej opinii, prokurator będzie mógł postawić zarzuty wobec osób, które dopuściły budynek mieszkalny z ul. Kolejowej 4 do użytku. To na razie jedynie przypuszczenia, jak dotąd żadne zarzuty nie zostały jeszcze nikomu postawione.

Prokuratura prowadzi śledztwo wyjaśniające w sprawie art. 160 kk. Artykuł ten stanowi, że jeżeli ktoś bezpośrednio naraża ludzi na uszczerbek na zdrowiu lub utratę życia może być pozbawiony wolności do 3 lat. Czynności wyjaśniające przekazano Komendzie Powiatowej Policji. Iwona Mazur poinformowała nas, że w tej sprawie funkcjonariusze przesłuchali już pierwszych świadków.

Stan techniczny kamienicy z ul. Kolejowej 4 jest teraz sprawdzany nie tylko przez biegłego powołanego z ramienia prokuratury. Zdaniem mieszkańców, urzędnicy z ZGM, który jest właścicielem obiektu, ostatnimi czasy, częściej niż zwykle sprawdzają kotłownię, a także zlecają przegląd przewodów kominowych. Ostatnia kontrola kominiarska miała miejsce w ubiegłym tygodniu. O wstępnych wynikach oględzin rozmawialiśmy z kominiarzem zajmującym się tym tematem. Dowiedzieliśmy się, że badając kotłownię specjalistycznym sprzętem, nie stwierdził by w pomieszczeniu była przekroczona norma tlenku węgla. Według fachowca, wentylacja w kotłowni jest prawidłowa, natomiast przewód kominowy drożny. Ten główny przewód ostatnio był przeczyszczany kilkakrotnie. Jak stwierdził kominiarz, przychodził wtedy, gdy otrzymał zlecenie z gminy. Według jego słów czyszczenie miało miejsce w grudniu, styczniu i lutym, a także kilkanaście dni temu (po tym jak mieszkańcy po raz drugi trafili do szpitala). Podczas ostatniej kontroli kominiarze sprawdzili także wentylacje w mieszkaniach lokatorskich, a więc przewody odchodzące od głównego komina do mieszkań. Tutaj mieli kilka zastrzeżeń. Ich uwagi dotyczyły samego rozmieszczenia ciągów wentylacyjnych, chociaż z uwagi na rozkład pomieszczeń w tej sprawie nic się nie da zrobić.

Milczenie na czas


Jak wspomnieliśmy budynek administruje trzebnicki ZGM. Zwróciliśmy się więc do Beaty Gorzały (dyrektorki "komunalki"), której zadaliśmy kilka pytań: czy udało się ustalić co było przyczyną wydobywania się czadu, co ZGM zrobił by zlikwidować problem nieszczelnego przewodu kominowego, o którym pisemnie powiadamiali kilka lat temu mieszkańcy, czy przeprowadzona, prawie dwa lata temu, kontrola budynku wykazała jakieś nieprawidłowości? Wreszcie zapytaliśmy o problem, który najwyraźniej nie został rozwiązany po pierwszej ewakuacji mieszkańców: dlaczego narażano lokatorów na uszczerbek na zdrowiu? Beata Gorzała chociaż zaprosiła nas do swojego gabinetu i wysłuchała, nie odpowiedziała na żadne pytanie. Stwierdziła, że zakres informacji, którą chcemy uzyskać wymaga czasu i przygotowania odpowiedzi, dlatego poprosiła, byśmy nasze pytania sformułowali na piśmie i zostawili je w sekretariacie. Dopowiedziała, że droga pisemna jest lepsza, ponieważ można przedstawić bardziej szczegółowe i wiarygodne informacje. Zgodzę się z tym stwierdzeniem, pod warunkiem, że uzyskam szybko odpowiedź, o którą proszę. Pytania wysłaliśmy mailem jeszcze w piątek, krótko po naszej rozmowie. W piśmie poprosiliśmy, by Beata Gorzała ustosunkowała się do nich do poniedziałku, gdy przygotowujemy i wysyłamy gazetę do druku. W piśmie zasygnalizowaliśmy, że wspomniany artykuł ukaże się w aktualnym wydaniu, a naszej redakcji zależy na przedstawieniu stanowiska ZGM. Niestety, nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi na nasz wniosek. Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że otrzymam odpowiedź najwcześniej w ciągu 13 dni od złożenia wniosku. Zwykle przecież tyle czasu zajmuje urzędnikom odpowiedź na pytania stawiane przez NOWą gazetę. Komu ta gra na zwłokę się opłaca? Czytelnikom i mieszkańcom gminy na pewno nie, a świadczy to jedynie o podejściu urzędników do dziennikarzy lokalnej prasy i do mieszkańców.

Było tak


Dla przypomnienia podajmy, że po raz pierwszy, strażacy ewakuowali mieszkańców z ul. Kolejowej 4 na początku lutego. Pod numer alarmowy, z prośbą o natychmiastową pomoc zadzwoniła bratowa jednej z lokatorek kamienicy. Po przybyciu ekip ratunkowych na miejsce, okazało się, że konieczne jest przetransportowanie wszystkich mieszkańców do szpitala. Kilka godzin spędzili podłączeni do tlenu, bowiem w ich organizmie stwierdzono przekroczoną dawkę tlenku węgla. Po tej akcji wrócili do swoich mieszkań. Gdy zbieraliśmy wówczas informacje do artykułu pt. "Zaczadzeni - urzędnicy zareagowali dopiero po fakcie", lokatorzy powiedzieli nam, że na kilka dni przed ewakuacją, nie najlepiej się czuli: mieli bóle głowy i wymioty. Wówczas nie wiedzieli, co może być tego przyczyną. Krótko po zdarzeniu mówili nam, że na wniosek ZGM w każdym z mieszkań będą zamontowane czujniki czadu. Okazało się jednak, że to urządzenie trafiło tylko do jednego z mieszkań. I to właśnie kobieta zajmującą lokum na najwyższym pietrze, powiadomiła strażaków o kolejnym zagrożeniu, które miało miejsce 27 marca. - Znowu nad ranem zbudziło nas głośne walenie w drzwi. Straż pożarna nakazała ponowną ewakuację z budynku. Pojechaliśmy do szpitala, jednak teraz stężenie tlenu w organizmie nie było tak wysokie, jak za pierwszy razem. U niektórych osób nawet nic nie wykazało i mogły bezpiecznie opuścić szpital. Jednak cała ta sytuacja, budzenie nas o świcie, zwłaszcza dla moich dzieci było sporym przeżyciem - powiedziała nam jedna z mieszkanek ul. Kolejowej 4.

Co wykaże kontrola eksperta z zakresu kominiarstwa, jak zakończy się prokuratorskie śledztwo, czy ktoś poniesie odpowiedzialność? To pytania, na które pewnie nie otrzymamy tak szybko odpowiedzi. Sprawie będziemy się przyglądać i informować na bieżąco.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do