Reklama

TechniSat – sąsiad, którego nie znamy

24/06/2015 05:59
Jak wspomina Jerzy Piotrowicz, zarząd firmy przez pewien czas trzymał w tajemnicy, że nowa lokalizacja firmy będzie znajdowała się w Polsce, a konkretnie w podobornickich Siemianicach. - Myślę, że o lokalizacji przesądziły typowe względy biznesowe, czyli przede wszystkim bardzo pozytywne i przychylne nastawienie ówczesnych władz gminy.

Poza tym mieliśmy też trochę szczęścia, że przetarg na grunt odbył się po naszej myśli, nie było zaciekłej walki o tę ziemię, a w związku z tym cena nie była windowana. Pierwsze moje wspomnienia z Obornik Śląskich to październik 2005 roku, kiedy to na miejscu obecnych hal zbierałem grzyby – uśmiecha się dyrektor.



W holdingu obecnie pracuje 3 tys. osób.



Plany budowy zakładu początkowo wywołały protesty mieszkańców, którzy obawiali się, że sąsiedztwo firmy może być uciążliwe.

Tak jednak nie było. Jak mówi dyrektor, prace budowlane prowadzone były w taki sposób, aby sąsiedzi nie odczuwali niedogodności. Pierwsze prace rozpoczęły się w listopadzie, a w lipcu pierwsze produkty zjechały z taśmy.
Oficjalnie produkcja ruszyła
w listopadzie 2006 roku.
Początkowo produkowano dla odbiorcy niemieckiego dekodery do odbioru telewizji cyfrowej naziemnej MPEG-2, który u nas nigdy nie funkcjonował. - Na samym początku nasza dobowa produkcja sięgała 300 urządzeń, a dzisiaj bez większych problemów przekraczamy 15-16 tys. jednostek dziennie innych, znacznie bardziej skomplikowanych wyrobów.

Przy tak dużej produkcji, podczas spedycji musimy się posiłkować sporą ilością ciężarówek, a jeśli zachodzi taka potrzeba to stosujemy szybszy transport – mówi dyrektor i dodaje, że zatrudnienie na starcie wynosiło 4 osoby, na początku produkcji pracowały 63 osoby, a obecnie w TechniSacie pracuje ponad 1000 osób.



[caption id="attachment_73867" align="aligncenter" width="640"] Od początku istnienia zakładu wyprodukowano 16 mln sztuk sprzętu.[/caption]

Obecnie produkowane są routery do bezprzewodowej transmisji danych dla niemieckiego odbiorcy, a także produkty dla rynku motoryzacyjnego, dla jednego z największych producentów samochodów.

Wzrost produkcji na przestrzeni lat był ogromny:

w roku  2006 z taśmy schodziło - 160 tys. sztuk,

a  w 2014 – już 2,5 mln.

Od początku istnienia zakładu z taśm zeszło w sumie ponad 16 mln sztuk sprzętu, który trafił na rynek europejski i światowy.

Produkcja jak w laboratorium


Jeśli ktoś nie widział jak wygląda praca w TechniSacie, pewnie nawet nie wyobraża sobie, jak nowoczesne mogą być linie produkcyjne. Hala zakładu nie przypomina typowej hali produkcyjnej.
Wszędzie są komputery, monitory, praca przypomina tę pokazywaną w programach popularno-naukowych, kiedy to maszyny, ramiona robotów wykonują precyzyjną pracę.
TechniSat pracuje w systemie ckd, czyli wytwarza produkt od podstaw. Od najmniejszych komponentów. Niektóre są mikrorozmiarów od 0,2 mm, a inne duże jak na przykład obudowy.

Taki montaż wymaga głównie użycia maszyn. Każdy element jest testowany, sprawdzany, wszystko robią maszyny i komputery. Wszystko po to, aby do klientów trafiły produkty najwyższej jakości.

- Zaczynaliśmy od 2 linii produkcyjnych do montażu powierzchniowego, które łącznie obsadzały około 15-20 tys. komponentów na godzinę.

W tej chwili mamy 11 linii najnowszej generacji, a każda z nich może obsadzić - w zależności od produktu - nawet do 120-130 komponentów na godzinę.
Powierzchnia zakładu to 14. tys. mkw w
3 halach produkcyjnych,
a w jednej z nich na dwóch poziomach.

Ramiona robotów wykonują różne funkcje łącznie z pobieraniem i skręcaniem śrubek, naklejaniem naklejek. Zwykle produkt jest gotowy do około 48 godzin – mówi dyrektor.

Aż trudno uwierzyć, że zakład zatrudnia 1000 osób, bo wszystko jest tak bardzo skomputeryzowane.

Koordynacja pracy to nie lada wyzwanie organizacyjne. Pracownicy różnych działów noszą fartuchy w odróżniających się kolorach. - Przez to wyglądamy jak w laboratorium. Fartuch jest konieczny, służy do ochrony tego co produkujemy. Chodząc bez niego i nie będąc uziemionym, ładunki elektrostatyczne, które generujemy a sami tego nie odczuwamy, są niebezpieczne dla elektroniki. Przejście osoby naładowanej około 30 cm od produkowanej płytki, może ją uszkodzić. Co najgorsze, nie od razu a po 2-3 tygodniach, kiedy produkt opuści już fabrykę.

Poza tym, każde wejście na halę jest rejestrowane. Dodatkowo wprowadziliśmy noszenie opasek przez pracowników, którzy są na trzymiesięcznym okresie próbnym.



[caption id="attachment_73866" align="aligncenter" width="640"] To roboty precyzyjne montują na płytkach malutkie elementy.[/caption]

Firma miała również gorsze momenty


W tej chwili sytuacja obornickiego zakładu jest ustabilizowana, ale nie zawsze tak było. - Dwukrotnie przeszliśmy przez zwolnienia grupowe. Ostatnie były 3 lata temu. To były chyba najtragiczniejsze chwile w historii naszej firmy kiedy nasi kooperanci, odbiorcy, bardzo mocno zredukowali swoje zamówienia.

Panował wtedy globalny kryzys w Europie i miejmy nadzieje, że już nie wróci. W tej chwili nastąpiło odbicie w drugą stronę i zamówień mamy tak wiele, że musimy się mocno mobilizować by wykonać zamówienia – mówi dyrektor.

 Potrzebni inżynierowie i pracownicy na produkcję


 Firma świetnie się rozwija, ma coraz więcej zamówień, a w takiej sytuacji są również potrzebne kolejne ręce do pracy.
- Rynek jest odarty z osób chętnych do pracy. Nie wiem, skąd w powiecie bezrobocie na poziomie 10 proc.

Tak jak jeszcze kilka lat temu mieliśmy po kilkaset podań o pracę, tak teraz jest ich dosłownie po kilka.

Nie pomagają również wspólne działania z Urzędem Pracy, bo są po prostu nieskuteczne. Nie wiem, czy powodem braku chętnych do pracy jest praca na zmiany czy ludzie boją się zetknięcia z nowoczesną technologią i komputerami, czy też powody są jeszcze inne.
Faktem jest, że obecnie potrzebujemy
ludzi zmotywowanych

– zastanawia się Jerzy Piotrowicz.

Jak dodaje dyrektor, na stanowiska stricte produkcyjne wymagane są: chęć do pracy i zdolności manualne. Potrzebny jest również dobry wzrok, jednak wada wzroku wymagająca do korekcji noszenia okularów nikogo nie wyklucza.

Wszystkie inne kwalifikacje pracownicy nabywają podczas 3-miesięcznego okresu próbnego, podczas którego są szkoleni na miejscu.

Jeśli chodzi o stanowiska wysokospecjalistyczne, jak na przykład związane z utrzymaniem ruchu, liderów, kierowników produkcji i referentów, to tu oferty są spersonalizowane i atutem jest wiedza techniczna i znajomość języka niemieckiego. Szkolenia często odbywają się w zakładach niemieckich, ale wszystko zależy od profilu.

Pracownicy niepełnosprawni są pożądani


Jak się okazuje, w TechniSacie mogą znaleźć pracę również osoby niepełnosprawne. - Moim marzeniem jest zatrudnić jak najwięcej osób z niepełnosprawnościami.

Kiedyś pracowałem jako kierownik w zakładzie produkującym telewizory, wtedy jeszcze kineskopowe, na ponad 50 pracowników ponad połowa była z niepełnosprawnościami i pracowało mi się z nimi świetnie, bo to byli ludzie bardzo zaangażowani w pracę.

Poza tym, kiedy zatrudniamy osoby z niepełnosprawnością, otrzymujemy ulgi z PFRON, co jest po prostu korzystne finansowo – mówi dyrektor.
Firma poszukuje takich osób, których niepełnosprawność nie ogranicza sprawności manualnej.
- Nie wykluczmy osób na wózkach inwalidzkich, najważniejsze, żeby pracownik mógł się sprawnie posługiwać obiema rękami. Poza tym, nasz zakład jest w pełni przystosowany dla osób niepełnosprawnych: mamy podjazdy i dostosowane toalety.



[caption id="attachment_73868" align="aligncenter" width="640"] Nowi pracownicy przechodzą przez 3-miesięczny okres próbny.[/caption]

- Szukając ludzi do pracy zaczynamy oferować im coraz więcej w pakietach socjalnych.
Od lipca uruchomimy 3 linie autobusowe, które będą dowoziły pracowników do pracy. Będą one na kierunkach: Wołów-Brzeg Dolny, Żmigród i Trzebnica. 
Będą bezpłatne i będą "zahaczać" o mniejsze miejscowości. Rozważamy też kolejne kierunki.

Poza tym sporo ludzi nie wie, że TechniSat istnieje, a stosunkowo łatwo znaleźć tu zatrudnienie – podkreśla dyrektor.

Firma oferuje pakiet socjalny, zakładowy fundusz świadczeń socjalnych jest nastawiony na pomoc pracownikom. Uruchamiany jest w momencie kiedy zatrudnieni potrzebują wsparcia finansowego, na przykład kiedy w zimie wystąpi awaria pieca centralnego ogrzewania. -

Pomagamy również w innych sytuacjach. Dodatkowo wypłacamy "wczasy pod gruszą", wyprawki szkolne dla dzieci pracowników oraz świadczenia pieniężne przed Świętami Bożego Narodzenia - wyjaśnia dyrektor.
Co istotne, pracownicy zatrudniani są
na umowy o pracę.
Osoby, które trafiły do TechniSatu przez agencje pracy tymczasowej, po pewnym okresie również mogą zostać zatrudnieni "na etat".

Dyrektor dodaje, że jednak nie wszyscy są usatysfakcjonowani. - Są również ludzie niezadowoleni, którzy chcieliby lepiej zarabiać i mieć lepsze warunki pracy.

W przyszłym miesiącu pracownicy będą mogli korzystać z nowego parkingu, bo brak miejsc do zostawienia samochodów jest bardzo kłopotliwy. - Pracownicy nie mieszczą się z autami i stawiają je przy posesjach. Zwracam im uwagę, aby parkowali tak aby nie było to uciążliwe dla mieszkańców.

Do końca miesiąca ukończymy budowę 100-miejscowego parkingu na tyłach zakładu – zapewnia Jerzy Piotrowicz.

 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Propaganda - niezalogowany 2015-06-25 17:11:08

    Jeśli nie wiadomo o co chodzi - to chodzi o pieniądze. Niech mądre głowy żyją sobie za 1200-1300 złotych. Powodzenia.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do