Jak mówi główny organizator przedsięwzięcia - Paweł Rychter, prezes RetroTraktora, był to pierwszy w Polsce terenowy rajd starych traktorów.
- Można powiedzieć, że to w Czechach jest tradycja organizowania takich imprez, a w u nas w kraju do tej pory nic podobnego nie było. Impreza jest ciekawa, tym bardziej że ścigamy się w trudnym terenie, gdzie jest pagórek, górka i rów z wodą. W zawodach biorą udział tylko traktory retro; najmłodszy pochodzi z lat 60. a najstarszy to produkcja z 1946 roku - powiedział Paweł Rychter. Na pytanie, czy użytkownicy nie obawiają się, że ich maszyny, będące w idealnym stanie, mogą ucierpieć w rajdzie odpowiada: - Każdy jedzie własnym pojazdem i będzie uważał, żeby go nie uszkodzić, bo trzeba było włożyć bardzo dużo wysiłku i serca, żeby go wyremontować. Tu mniej chodzi o szybkość, a bardziej o frajdę. Poza tym traktory są stworzone do tego, żeby pracować w trudnym terenie, w polu. Mamy nadzieję, że się sprawdzą.
Jak tłumaczył prezes RetroTraktora, Stowarzyszenie ma swoją siedzibę w Wielkiej Lipie i wspólnie z sołtysem zdecydowali się przeprowadzić wyścig podczas "Lipówki".- Chcemy, żeby właśnie tu, w naszej wsi działo się coś ciekawego - podkreślił.
[caption id="attachment_73537" align="aligncenter" width="640"] Podjazd pod górkę i chmury dymu.[/caption]
Trasa rajdu przygotowywana była przez wiele dni; przy tym przedsięwzięciu pracowało wiele osób. Relacje z przygotowań można obejrzeć na facebookowym profilu Retrotraktora. Zawodnicy zaraz po starcie musieli pokonać slalom pomiędzy słupkami, potem fragment prostej, wjazd na wzniesienie, ostry zakręt i slalom, potem z górki przez rów z wodą, którzy napełnili zaprzyjaźnieni z Retro strażacy z Rościsławic i Urazu. Następnie do pokonania były dwie pokaźne górki, długa prosta i meta.
Do zawodów stanęło kilkanaście traktorów, jeden przyjechał nawet z Wołowa; wszystkie dotarły do metyna własnych kołach.
Oczywiście wygrywa ten, kto pokona trasę w najkrótszym czasie. Jeden z zawodników został zdyskwalifikowany, ponieważ zamiast slalomu przejechał prosto. Mimo żalu lejącego się z nieba imprezę przyszło zobaczyć wiele osób, dla których wyznaczono strefę bezpieczeństwa. Oczywiście najwięcej emocji budził przejazd przez wodę, błoto chlapało na boki i to była najlepsza zabawa. Na najszybszych czekały nagrody.
- Nagrody, które ufundowało Starostwo Powiatowe w Trzebnicy są bardzo praktyczne: to narzędzia. Puchar fajnie wygląda na półce, ale przy naszym hobby bardziej przydają się takie praktyczne "puchary", którymi można coś pokręcić przy traktorach - śmieje się Paweł Rychter i dodaje, że finansowanie pochodziło o projektu "Bliskie spotkanie ze starą techniką".
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie