Czy rzeczywiście policja zignorowała informacje, na temat tajemniczej postaci? Czy może prowadzone jest inne, niezależne śledztwo, dotyczące handlu narkotykami?
Po otrzymaniu informacji o przekazaniu policji przez Rutkowskiego danych "białej postaci", spytaliśmy rzecznika prasowego policji, czy osoba ta została przesłuchana i czy rzeczywiście może mieć związek ze śmiercią Mateusza Leszczyńskiego..
– Do dziś nie dotarła z Komendy Głównej żadna informacja i nie ma nowych świadków w tej sprawie – powiedziała nam w piątek asp. sztab. Iwona Mazur. Taką samą odpowiedź powtórzyła wczoraj po południu.
O potwierdzenie, czy faktycznie KG Policji otrzymała 16 marca od Krzysztofa Rutkowskiego dane osoby, która miałaby związek ze śmiercią Mateusza Leszczyńskiego poprosiliśmy w piątek także oficera prasowego Komendy Głównej. Chcieliśmy się także dowiedzieć, dlaczego dane tej osoby nie dotarły jeszcze do Trzebnicy oraz, czy prowadzone jest jakieś dochodzenie w sprawie jej ewentualnego związku z handlem i rozprowadzaniem narkotyków. Do wczorajszego popołudnia nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Zdaniem Krzysztofa Rudkowskiego, fakt, że "biała postać", do tej pory nie złożyła zeznań na policji oraz to, że w żaden sposób nie zaangażowała się w poszukiwania Mateusza, ani pomoc rodzinie, świadczy o tym, że wie, dlaczego i w jakich okolicznościach Mateusz zmarł na polu.
Jak nas poinformował prokurator rejonowy Leszek Wojtyła, obecnie ponownie przesłuchiwani są świadkowie w tej sprawie; także wskazani wcześniej przez detektywów Rutkowskiego. Nie wiemy jednak czy potwierdzają wersję podawaną przez agencję. Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie ujawnia szczegółów tych przesłuchań.
O tzw. "białej postaci" Rutkowski mówi od dwóch miesięcy. Po raz pierwszy zaprezentował ją na konferencji prasowej w połowie stycznia twierdząc, że to ona wyprowadziła 19-letniego Mateusza Leszczyńskiego z dyskoteki i doprowadziła do jego śmierci. Już wtedy Krzysztof Rutkowski przedstawił tezę, że może być to kobieta.
Ponieważ w miejscu znalezienia ciała Mateusza były dwa "wysiedziane" miejsca, detektywi Rutkowskiego postawili hipotezę, że w miejscu śmierci Mateusza oprócz kobiety prezentowanej na zdjęciu był też jeden lub nawet dwóch mężczyzn blisko z nią związanych.
Agenci Rutkowskiego oraz rodzina Mateusza Leszczyńskiego wierzą, że po zaangażowaniu się w sprawę funkcjonariuszy z Komendy Głównej, policja podejmie "szybkie, zdecydowane i kompleksowe działania w celu wyjaśnienia całości sprawy śmierci" Mateusza oraz rozbicie niebezpiecznej grupy handlującej narkotykami i "osadzenia winnych na ławie oskarżonych za umyślne zabicie ich syna". Domagają się też "dokładnego wyjaśnienia przyczyn śmierci pozostałych trzech osób, które zginęły po dyskotece w Prusicach".
Przypomnijmy, że 19-letni Mateusz Leszczyński wyszedł z prusickiej dyskoteki Riviera po godz. 1 w nocy z 25 na 26 grudnia ub. roku. Szukano go przez 40 dni. 3 lutego policjanci znaleźli jego ciało w bruździe na zaoranym polu, zaledwie ok. 1 km od restauracji. Sekcja zwłok nie wykazała żadnych śladów zabójstwa czy pobicia: ran, siniaków lub zadrapań. Wykluczyła także, że dziewiętnastolatek umarł gdzieś indziej, a jego ciało zostało przeniesione później.
Badania w Zakładzie Medycyny Sądowej wykazały w ciele Mateusza amfetaminę. W dalszym ciągu nie wiadomo, czy narkotyk był przyczyną jego śmierci.
Tajemnicą pozostaje również, dlaczego Mateusz wyszedł z budynku dyskoteki, gdzie przyjechał z grupą znajomych, dlaczego ciepłą kurtkę zostawił w lokalu, a na mrozie pozostał w cienkim sweterku. Największą jednak niewiadomą jest, dlaczego jego zwłok nie zauważyły wcześniej grupy poszukiwawcze, które kilkakrotnie przemierzały teren wokół dyskoteki. Nie widziała go również załoga śmigłowca.
[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie