Reklama

Miłośniczka zwierząt głodziła psa?

25/03/2015 08:40
Sprawa głodzonego psa była szeroko opisywana i komentowana. Doda, suczka rasy buldog francuski, mieszkała w okolicach Oławy. Jej właściciele musieli ją oddać, ponieważ zmuszeni byli do wyjazdu. Doda mieszkała z właścicielami i psem, owczarkiem niemiecki. Sąsiadką rodziny była znajoma Mateusza Czmiela, który działa we Wrocławskim oddziele Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Przedstawiciel TOZ zaoferował, że przejmie psa. Kiedy pies trafił do TOZ, Paulina W. zaoferowała, że chętnie go zaadoptuje. Jak tłumaczyła, bardzo lubi zwierzęta, a ta konkretna rasa psa bardzo się jej podobała. Mówiła, że wie jak opiekować się psem, bo zwierzęta ma od dziecka, poza tym w Krakowie, w schronisku pracowała jako wolontariuszka, a do jej obowiązków należało między innymi karmienie zwierząt, czyszczenie ich boksów, a także zaprowadzanie zwierząt do weterynarza. Mimo iż kobieta była znana w TOZ ze swojej działalności, to i tak przed przekazaniem psa przedstawiciele Towarzystwa przyjechali do jej domu w podobornickiej wsi i sprawdzili warunki w jakich miała zamieszkać Doda. Wtedy nic nie budziło podejrzeń kontrolerów. Pies został przekazany w czerwcu 2013 roku. Początkowo Paulina W. przesyłała zdjęcia psa do TOZ, później jednak zaniechała tego, a po 5 miesiącach zdecydowała się oddać psa. Mówi, że nie może dać sobie z nim rady, że jest agresywny w stosunku do jej pozostałych zwierząt (miała jeszcze 4-5 psów i kota) w momencie podawania pokarmu, a także że demoluje mieszkanie. Odbierając psa przedstawiciele TOZ zauważyli, że musiał być on głodzony, ponieważ był wychudzony; sterczały mu żebra i kości miednicy. Wczoraj sprawa znalazła finał w sądzie.

Sprawę rozstrzygnie sąd


Wczoraj, w poniedziałek 23 marca, w Sądzie Rejonowym w Trzebnicy odbyła się pierwsza rozprawa. Jeszcze przed jej rozpoczęciem sympatycy TOZ zapowiadali pikietę przed budynkiem sądu. Od godzin porannych w gmachu i przed nim zgromadzili się policjanci, których zadaniem było pilnowanie porządku. Mimo głośnych zapowiedzi i akcji na portalach społecznościowych pikiety nie było, w ciszy i spokoju przed budynkiem oczekiwali świadkowie i przedstawiciele TOZ.



[caption id="attachment_68247" align="aligncenter" width="800"] Buldożka była skrajnie wygłodzona. Jej opiekunka stanie przed trzebnickim sądem.[/caption]

Obrońca oskarżonej wniósł o wyłączenie jawności, a przedstawiciel TOZ, oskarżyciel posiłkowy wnioskował o udzielenie zezwolenia na udział mediów. Sąd przychylił się do wniosku oskarżenia i zezwolił dziennikarzom i publiczności na obecność podczas rozpraw.

Więcej po zalogowaniu lub w wydaniu papierowym.


[hidepost=0]


Jak odczytał prokurator, kobiecie zarzuca się znęcanie nad zwierzęciem: "W ten sposób, że utrzymywała psa bez odpowiedniego pokarmu i bez dostatecznego dostępu do wody, wystawiała psa na działanie warunków atmosferycznych zagrażających jego zdrowiu (...) oraz utrzymywała w stanie rażącego zaniedbania powodując zagłodzenie psa".

Oskarżona Paulina W. nie przyznaje się jednak do zarzucanego jej czynu. Podczas przesłuchania mówiła o swoim dotychczasowym doświadczeniu ze zwierzętami, mówiła także, że pies dostawał dużo jedzenia, ale jadł łapczywie i gdy tylko zjadł swoją porcję podjadał innym psom, był w stosunku do nich agresywny. Przyznała, że pożyczyła od znajomych klatkę kennelową i gdy nie było jej ani jej partnera, w domu zamykała w niej psa, ale nie trwało to dłużej niż 3-4 godziny dziennie. - Wszystkie moje psy mieszkają w domu, regularnie dostają jedzenie i mają stały dostęp do wody. Karmiłam go suchą karmą kupioną w sklepie, a jak miałam czas, to gotowałam psom mięso z ryżem i marchewką - mówiła oskarżona, ale nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego pies tracił na wadze, ani też dlaczego nie poszła z nim do weterynarza, żeby znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy. Twierdziła także, że poinformowała przedstawiciela TOZ o tym, że ma problemy z Dodą, że je łapczywie, obgryza rośliny i meble. Po 5 miesiącach zdecydowała się na oddanie psa do schroniska, bo nie potrafiła sobie z nim poradzić.

Przed sądem zeznawał również Mateusz Czmiel, rzecznik TOZ, który potwierdził, że kiedy przyjechał sprawdzić, czy Paulina W. będzie miała warunki do przyjęcia pod swój dach kolejnego psa - nie miał zastrzeżeń i pomyślał, że to będzie idealny dom dla Dody. Jednak kiedy 13 listopada ubiegłego roku Paulina W. przyjechała do TOZ oddać psa, był on skrajnie wychudzony, miał matową sierść i grzybicę skóry. Lekarz weterynarii, która badała psa zeznała przed sądem, że z badań krwi jakie zrobiła od razu po oddaniu go przez Paulinę W.  jasno wynikało, że pies był niedożywiony i odwodniony. Weterynarz stwierdziła, że zwierze miało podrażnioną wątrobę i trzustkę. Nie potrafiła jednak jednoznacznie stwierdzić, czy pies jadł zbyt mało, czy też jedzenie było złej jakości. Po wizycie u weterynarza Doda nie dostała leków, a jedynie odpowiednią karmę. Jak potwierdziła weterynarz, po dwóch tygodniach odpowiedniego żywienia i suplementacji pies podwoił masę, ustąpiła również grzybica, będąca wynikiem obniżenia odporności, którą z kolei wywołało niedożywienie.

Sąd nie zdążył przesłuchać wszystkich świadków, obrona wnioskowała o przesłuchanie 4 kolejnych, a oskarżenie - 2. Sąd postanowił, że kolejna rozprawa odbędzie się 16 czerwca, we wtorek, o godz. 9.15. Sędzia zapowiedział, że cały dzień poświęci na przesłuchanie świadków.

Po rozprawie Paulina W. powtórzyła nam, że pies był karmiony i traktowany jak jej pozostałe zwierzęta, które są zdrowe. - Bardzo to wszystko przeżywam, bo wiele czasu poświęcałam na pomoc zwierzętom - powiedziała Paulina W.

- Udowodnimy, że pies był dobrze traktowany, powołamy nowych świadków, przedstawimy dowody. Moim celem jest uniewinnienie klientki - powiedział Kornel Przestalski, obrońca Pauliny W.

[/hidepost]

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do