Reklama

Sam odrestaurował ciągnik, teraz pojedzie nim nad morze

18/06/2014 11:38
- Moją pasją jest kolekcjonowanie wiekowych maszyn, którą już w dzieciństwie zapoczątkował mój ojciec. Pokazywał mi, wówczas kilkuletniemu chłopcu, piękno i atrakcyjność maszyn rolniczych. Ten ciągnik był w naszej rodzinie od dzieciństwa. Mój tato kupił go od Spółdzielni Produkcyjnej w Ligocie Trzebnickiej - wyjaśnia Zbigniew Tyczka.

Jeszcze do niedawna ten lśniący ursus (rocznik produkcji 1966), pracował w polu, jednak dwa lata temu przeszedł na zasłużoną "emeryturę". Wtedy pan Zbigniew postanowił zająć się jego odrestaurowaniem. Zadanie dla niego nie było trudne, bowiem z wykształcenia jest mechanikiem maszyn rolniczych.

Hobby? Kosztowne


Cały rok zajęło znalezienie odpowiednich części; czasem wystarczyło się po nie udać do sklepu z narzędziami rolniczymi, jednak w zdecydowanym przypadku pozostało przeszukiwanie ogłoszeń w internecie.

- To nie jest tanie hobby - przekonuje nas pan Zbigniew. - Wymieniłem i wyczyściłem wiele rzeczy, pomalowałem i dopieściłem, by traktor miał odpowiedni wygląd. Oprócz alternatora mam wszystkie oryginalne części. Nie mam jeszcze wycieraczek. Chcę zamontować tzw. ramię, którym kiedyś ręcznie ściągało się z szyby deszcz.

Kolejne zmiany w ursusie to... jego kolor. Fabrycznie ciągnik był pokryty zieloną farbą, jednak teraz dominuje intensywna czerwień. Pan Zbigniew wyjaśnia, że to jego ulubiony kolor.

- Przez rok szukałem oryginalnej tabliczki z napisem "ursus". Najpierw znalazłem jedną na allegro, ale była bardzo droga. Szukałem jednak dalej, aż wreszcie kupiłem w bardzo dobrym stanie. Najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to, że moje poszukiwania prowadzone były w internecie na całą Polskę, aż wreszcie znalazłem ogłoszenie w... NOWej!

400 km jazdy


Do nadmorskich Łaz jest 400 km. Pan Zbigniew, który wyjedzie we wtorek, planuje poruszać się ze stałą prędkością wynoszącą 20 km/h.

- W GPS  zamontowanym w ciągniku zaznaczę taką trasę, gdzie nie ma zakazu jazdy ciągnikiem. Pierwszy postój planuję zrobić po przejechaniu 80-90 km. Kolejne, tak po 4 godzinach jazdy. Będę musiał odpoczywać na parkingach, bo wiadomo ten ciągnik, w przeciwieństwie do dzisiejszych, nie jest tak wygodny. On był przystosowany do pokonywania krótkich dystansów.

Pan Zbigniew liczy na to, że uda mu się dojechać na zlot. Ma jednak "w zapasie" lawetę, która w każdej chwili przyjedzie i zabierze ciągnik. Na pewno drogę powrotną pokona już samochodem, a ursus będzie na lawecie. Przewiduje, że paliwo do traktora, a także do lawety to wydatek rzędu 4 tysięcy złotych, który zrefunduje organizator zlotu.

- W mojej wyprawie sponsorują mnie firmy: Agrofarm, Auto Części Sebastian Roszko, Elmar oraz Starostwo Powiatowe - wymienia pan Zbigniew. - Dziękuję swojej rodzinie: żonie i dzieciom, którzy wspierają moje pomysły i pasje.

Pora na zloty


Po raz pierwszy udanie zaprezentował swojego ursusa C-28, podczas otwarcia Skansenu Maszyn Rolniczych w Borówku. Zdobył tam I miejsce w kategorii "Miss retrotraktor". Teraz przyszedł czas na kolejny wyjazd.  Pierwszy Nadmorski Zlot Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych będzie odbywać się między 19 a 21 czerwca. Nasz rozmówca zdradza, że będzie startować we wszystkich możliwych konkurencjach, a w programie przewidziano między innymi: wybór "naj"-traktora, zawody manewrowe i paradę. Podczas zlotu zostanie uroczyście otwarty sezon plażowy, a pan Zbigniew wręczy staroście koszalińskiemu list podpisany przez starostę Roberta Adacha. Dodajmy, że nasz rozmówca będzie jedynym reprezentantem województwa dolnośląskiego.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do