Reklama

Trafiają do niej osoby z pierwszych stron gazet

Z cyklu "Znani, nieznani."

Dzisiaj dzięki Pani Halinie Wiraszce, naszym bohaterem jest Pani Monika Garmada prowadząca "Ceramic Studio MGart". To osoba bardzo pozytywna, pełna wewnętrznej radości. Swoim życiem pokazuje jak ważne są marzenia i że warto marzyć. Ale marzenia przecież to nie wszystko. Bez ciężkiej pracy, cierpliwości i samozaparcia nie byłoby ostatecznego sukcesu. Tworzone przez nią naczynia mają indywidualny charakter, a jej pasja i serce zostawiają w nich swój ślad, one po prostu mają duszę. Tak więc ruszamy do magicznego świata Pani Moniki, do świata przelewających się kolorów i radości z tworzenia. Przypomnijmy, że rozmowy z mieszkańcami gminy Trzebnica, to cykl przygotowany przez Stowarzyszenie Mieszkańców dla Trzebnicy

Cały wywiad przeczytacie za darmo. Wystarczy zainstalować naszą APLIKACJĘ MOBILNĄ. Zapraszamy.

Marian Pietrzyk: Pani Moniko urodziła się Pani w gminie Trzebnica?

Monika Garmada: - Tak. Pochodzę ze Szczytkowic, a obecnie mieszkam nieco dalej w Ujeźdźcu Wielkim.

 

To co Pani robi to praca artystyczna, jakie jest Pani wykształcenie?

- Ukończyłam liceum plastyczne, a później studiowałam Grafikę i Sztukę Mediów na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu.

 

Czy w czasach studenckich, czy też później robiła Pani rzeczy typowe dla wyobrażeń o tej uczelni, myślę o malarstwie, czy rzeźbie?

- Tak oczywiście trochę malowałam i rzeźbiłam także. Cieszyłam się bardzo jak udało mi się sprzedać jakikolwiek obraz czy zrealizować jakieś zamówienie. Zresztą tamte prace są trochę związane z tym co robię obecnie.

 

(Na moją prośbę Pani Monika przesłała mi parę zdjęć swoich obrazów i zdjęcie przyznam bardzo intrygującej rzeźby, wykonanej z gipsu i wikolu o wysokości 175 cm, która znalazła się w jednej w Wrocławskich restauracji. Niestety restauracji już nie ma, a rzeźba gdzieś przepadła) Czym się Pani zajmowała przed otworzeniem pracowni?

- Robiłam różne rzeczy m. in. w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu miałam okazję pracować przy scenografii wielu przedstawień, takich jak „Białe Małżeństwo”, „Transatlantyk” czy „Kotlina”. Był to fajny czas i okazja, by poznać śmietankę wrocławskich artystów. Mieszkałam także kilka lat w Berlinie. Pracowałam tam głównie w gastronomii między innymi w w „street foodach”. Tak naprawdę to wszystko było jednak przejściowe, bo od zawsze marzyłam o swojej pracowni.

Czy to co Pani robi teraz jest powiązane z Pani przeszłością, z próbami tworzenia w glinie i porcelanie wcześniej, czy zaczęła Pani od zera?

- Zaczynałam od zera, nie miałam żadnego doświadczenia. Najpierw były próby w pracowni o powierzchni 10 metrów, którą urządziłam w garażu domu w Szczytkowicach. Kupiłam mały piecyk i takie były początki. Teraz to już jest duża wygodna pracownia o powierzchni 80 metrów. No i tu już są dwa duże profesjonalne piece.

 

Gdzie znajduje Pani inspiracje dla swojej pracy, jak rodzą się nowe pomysły na nowe wzory?

- To najczęściej moje pomysły. Czerpię też z podpatrywania natury, co naturalne oglądam też prace innych twórców z branży. Jako, że wiele naczyń zamawiają restauracje, to jest to praca wspólna, uwzględniająca pomysły i oczekiwania restauratorów.

Chyba każdy zna scenę z filmu „Uwierz w ducha” z Patrickiem Swayzym, kiedy uczył on swoją żonę tworzenia glinianych naczyń. Czy jest taka granica, gdy po wielu nieudanych próbach nagle spod palców wychodzi to o co nam chodzi i „glina nas słucha”?

- To ciągły proces, który uczy mas pokory. Są próby udane, ale też często nie wychodzi tak jak chcemy. To ciągła nauka, ja już 4 lata się uczę i już wiem, to glina nas uczy pokory, nie odwrotnie. Co do wspomnianego koła garncarskiego, to praca nieco mechaniczna, natomiast naczynia wyrabiane ręcznie to już bardziej sztuka. Tu niezbędne są zdolności i talent, jak u rzeźbiarza.

 

Czy prowadzi Pani też kursy?

- Jeszcze nie, ale chciałabym w niedalekiej przyszłości. Póki co jednak nie może być o tym mowy, bo ze względu na ilość zamówień po prostu nie mam czasu.

 

Pani oferta jest skierowana jest raczej do bardziej wymagającego klienta, kto do Pani trafia?

- Klienci, którzy do mnie trafiają są to często ludzie z polecenia innych. Zdarza się też, że trafiają do mnie osoby z pierwszych stron gazet.

Tak? Na przykład?

- Kiedyś zadzwoniła do mnie  Beata Śniechowska (MasterChef), którą poznałam w Menu Motto (była tam szefową kuchni). Od czasu do czasu tworzę dla niej realizacje ceramiczne. Tak więc Beata szukała prezentu dla swojego znajomego i pomyślała o czymś ode mnie. Coś dla niego wybrała, a potem on do mnie zadzwonił. Przedstawił się, pochwalił moje prace i teraz jest moim stałym klientem. To był Janusz Palikot, a ja nie od razu skojarzyłam, że to On. Zaskoczenie było tym milsze, że proszę popatrzeć jaką reklamę Pan Janusz mi robi.

https://www.facebook.com/386702741677347/posts/1443918649289079/?d=n

 

Jak to jest zawsze w cyklu „Znani nieznani” poprosiłem panią Monikę o jakąś anegdotę, czy też śmieszną, bądź ciekawą historię. Z początku wydawał się z tym problem, ale jak już dostałem jej historyjkę, to fantastyczną. Jest tam przecież i jej wielka wyobraźnia i niejako przebudzenie artystki, no i przyznacie nietuzinkowa osobowość. Tak więc czytajmy i wczujmy się w doznania nauczycielki

- Jako małe dziecko bardzo lubiłam pisać. Pisałam wszędzie i po wszystkim, potrafiłam pisać po spodniach czy ceracie. A najbardziej lubiłam podrabiać czyjeś pisma. Pamiętam, że w 2 klasie podstawowej strasznie spodobało mi się pismo wychowawczyni, wiec zaczęłam ćwiczyć. Którego razu napisałam w zeszycie opowiadanie jej charakterem pisma. Oczywiście Pani od razu zwróciła mi uwagę i zapytała kto mi to napisał. A ja twardo, że ja. Pani powiedziała - że to niemożliwe, bo pisał ktoś dorosły. Była w szoku jak napisałam jej na kartce „Brak zadania domowego”. To był zwrot, który najczęściej wykorzystywałam do ćwiczenia jej charakteru pisma.

 

Kontakt: Monika Garmada Ceramic Studio MGart, Ujeździec Wielki 67 lub sklep we Wrocławiu ul. Duboisa 18, czynny pn-pt 11 – 18, sobota 11 – 15, tel. 577 114 004

Rozmowy można przeczytać również w internecie pod adresem www.fb.com/DlaTrzebnicy

Rozmawiał Marian Pietrzyk

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    M - niezalogowany 2022-06-25 16:09:05

    Chyba pierwszej strony gazety nowa...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    P - niezalogowany 2022-06-25 17:05:37

    Ale infantylizm głupota i miernota intelektualna przemawia z komentarza M.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    genowefa - niezalogowany 2022-06-25 22:34:38

    I jak to się stało że gazeta nowapress , o tym nie wiedziała i bez jej zgody .hm

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Kuba - niezalogowany 2022-06-26 04:58:01

    Do genowefy komentowanie na siłę naprawdę nie ma sensu jeżeli nic sensownego nie ma się do powiedzenia.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    U2 - niezalogowany 2022-06-26 15:20:17

    nie ma sensu nie ,.....

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do