Reklama

Tajemnice gminnej spółki

Ręczne sterowanie, narzucanie kogo zatrudnić, a do tego dziwne umowy i wysokie uposażenia, ale tylko dla wybranych. Tak wygląda zarządzanie gminną spółką komunalną. Ujawniamy kolejne fakty.

Dwa tygodnie temu ujawniliśmy, że w Gminnym Zakładzie Gospodarki Komunalnej Trzebnica - Ergo w zaskakujących okolicznościach nastąpiła zmiana na stanowisku prezesa. Ze stanowiskiem pożegnała się Marta Łopuch, kojarzona z działaczami PiS (jej były mąż otrzymał zarzuty w aferze PCK), która ostatnio zarabiała około 16.000 zł, a na stołek wróciła była prezes tej spółki, Maria Spalińska. Ujawniliśmy też zaskakującą uchwałę Rady Nadzorczej spółki, która w 2020 roku na stanowisko wiceprezesa powołała Andrzeja Wojdygę. Pod uchwałą podpisała się skarbnik gminy i szefowa rady Barbara Krokowska. Kolejną uchwałą, podpisaną przez te same osoby, ustalono pensję dla wskazanego wiceprezesa w kwocie 13.000 zł brutto miesięcznie. Napisaliśmy też, że z wiceprezesem została podpisana umowa o świadczenie usług menedżerskich. 

Na wtorkowej sesji rady miejskiej o sprawę zapytał Mirosław Marzec. Pytał dlaczego nikt nie wiedział, że w Ergo był powołany wiceprezes.

Nie był powołany i nie zostało wypłacone żadne wynagrodzenie - odpowiedział burmistrz Marek Długozima, ale radny wskazał na uchwały. Burmistrz przyznał, że uchwały podjęto, ale nie weszły w życie. Przy okazji powiedział, że prezes Łopuch sama zrezygnowała ze stanowiska i dlatego szybko powołano nowego prezesa, ale nie podał, kto nim jest.

Nie wyjaśnił też kim był Andrzej Wojdyga i kto zaproponował go radzie nadzorczej spółki na stanowisko wiceprezesa. Dodajmy, że uchwały są podpisane, a więc formalnie podjęte. 

Po sesji zadzwoniliśmy do Barbary Krokowskiej, która też była obecna na sesji, ale nie zabrała głosu. Zapytaliśmy ją, czy rada nadzorcza podejmowała drugą uchwałę, która anulowała tą, o powołaniu wiceprezesa.

- Proszę porozmawiać najlepiej ze spółką, bo ona jest uprawniona do udzielania informacji - unikała odpowiedzi Barbara Krokowska.

- Ale to przecież pani jest przewodniczącą rady nadzorczej - zauważyliśmy.

- Ja jestem organem spółki, ale spółka jest uprawniona do udzielania informacji - odpowiedziała i dodała, że burmistrz na sesji jasno powiedział, że nie były podpisane żadne dokumenty i dodała: 

- Czynność była… płona - oznajmiła nam skarbnik Krokowska, a my zadaliśmy kolejne pytanie, ale skarbnik odłożyła słuchawkę. Gdy zadzwoniliśmy ponownie już nie odebrała telefonu. Pojechaliśmy do urzędu, ale jej pokój był zamknięty.

Dziennikarz rozmawia z byłą prezes

W poprzednim numerze opisaliśmy też fragment rozmowy, jaką odbyliśmy w 2021 roku z Marią Spalińską. Przypomnijmy, że w styczniu 2021 zrezygnowała ze stanowiska. Po kilku tygodniach udało nam się z nią spotkać, a była wówczas prezes opowiedziała nam jak wyglądało zarządzanie spółką. To co opowiadała, wskazywało, że była ona tak zwanym “słupem”, a spółką rządził burmistrz, skarbniczka i tajemnicza urzędniczka. 

Mówiła, że przecież sam wiem, że nic nie może dziać się bez zgody burmistrza. Potem przyznała, że jej współpraca z radą nadzorczą już od dłuższego czasu się nie układała. Mówiła, że pani Mrowcowa (to tajemnicza urzędniczka, która jest pracownikiem uniwersytetu i wspólnie z burmistrzem, za pieniądze innej gminnej spółki, pisała jedną z prac, którą burmistrz wskazał przy okazji starania się o doktorat - przyp. red.), z rady nadzorczej i nadzoru właścicielskiego (takie ma stanowisko w gminie - przyp. red.), zatrudniła sobie główną księgową. Spalińska opowiadała, że ona się nie nadaje na to stanowisko, bo nie ma kompetencji na księgowego. Mówiła, że pozwoliła sobie ją skrytykować, ale wtedy pani Krokowska i pani Mrowiec strasznie się oburzyły i, jak powiedziała, zaczęły chodzić do burmistrza i na nią kłamać.

Następnie dodała, że to się nawarstwiało, a tydzień przed jej odejściem upokorzono ją. Opowiadała, że mieli wyciągać, że jak księgową była Iwona Tarnawska, to rzekomo były jakieś nieprawidłowości. Spalińska odpowiedziała im wtedy, że przecież to nie była jej pupilka i że to nie ona ją zatrudniała. Opowiadając nam historię mówiła, że i ona miała nikłe pojęcie o księgowości, ale to inny temat. Twierdziła za to, że nie można było jej ruszyć. Po chwili dodała, że “oni” się szykowali na wręczenie jej wypowiedzenia, ale ona wyprzedziła ich ruch i sama złożyła rezygnację. Przyznała, że rada się wtedy nawet ucieszyła, że to ona pierwsza dała wypowiedzenie. 

Zapytaliśmy ją, dlaczego spółka ukrywa informacje i nie chce odpowiadać na pytania dziennikarzy czy radnych. Maria Spalińska opowiadała, że przecież wiadomo, że o informacjach na temat spółki na zewnątrz decyduje Andrzej Góral, prawnik obsługujący spółkę, gminę i inne jednostki i pani Mrowiec, która wykłada ekonomię i mieszka w… tu pada nazwa podtrzebnickiej wsi. Po chwili dodała, że ona ma na nazwisko Durbajło - Mrowiec i że dostała szerokie kompetencje od burmistrza “do wtrącania się, zatrudniania”.

Rozgoryczona tamtejszymi wydarzeniami prezeska szczerze opowiedziała nam o panujących w spółce zależnościach. Mówiła, że Iwona Tarnawska miała strasznie duże chody u burmistrza i nawet jak namieszała mocno i odchodziła, to czymś go szantażowała. Dodała, że wystroiła się w miniówę, szpilki... wymalowała się i poszła, bo wcześniej się z nim umówiła. Jeszcze raz dodała, że chyba go szantażowała czymś, ale przyznała, że nie wie dokładnie czym. Po chwili powiedziała, że jak Tarnawska odchodziła i wskazano, że ona niby sama odchodzi, to doszło do spotkania u burmistrza. 

Spalińska opowiedziała, że u burmistrza była wtedy Durbajło - Mrowiec, skarbniczka z rady nadzorczej, czyli Barbara Krokowska, ona, burmistrz Marek Długozima i Iwona. Powiedziała nam, że wtedy burmistrz kilka razy podkreślał, że ich nic nie łączyło. Mówiła, że włodarz podkreślał, żeby oni nie myśleli, że ich coś łączyło. Burmistrz miał powiedzieć, że Tarnawska odchodzi i że Spalińska ma jej dać wolną rękę, że ma nic nie pilnować… Po chwili dodała, że Tarnawska musiała mieć jakieś chody.

Podczas rozmowy zapytaliśmy też o zbudowane ronda na skrzyżowaniu Bochenka i Milickiej i na Milickiej - Brodatego. Chodziło o to, że nie zaprojektowano wówczas przebudowy kanalizacji, a w trakcie budowy nagle zaczęto to robić. 

Maria Spalińska powiedziała wprost, że burmistrzowi było szkoda pieniędzy, ale ona mu powiedziała, że tam są stare rury i że szkoda budować nowe ronda, jak zaraz trzeba będzie ronda rozbierać. Dodała, że burmistrz posłuchał, choć tego nie było w przetargu, bo miało być taniej. Mówiła, że gdy jechała z burmistrzem samochodem, to wtedy o tym mówiła włodarzowi i on posłuchał. 

Zapytaliśmy dlaczego Ergo brało udział w przykrywaniu ziemią ażurowej kostki, którą ułożono przed Szkołą Podstawową nr 1. Nasza gazeta szeroko pisała o sprawie, pokazywała zdjęcia i filmy. Spalińska wyjawiła, że ona o tym nic nie wiedziała, bo burmistrz za jej plecami ustalił to z Angeliką (Szałapską, która była prokurentem spółki - przyp. red.). Dodała, że ona jako prezes, w ogóle nie miała wiedzy, że coś takiego robią. 

Po chwili dodała, że burmistrz zawsze podkreśla, że “to on stworzył spółkę i że to są wszystkie jego spółki”. Wyjawiła, że niektóre osoby, które tam zatrudniono miały wyższe pobory od niej. Nawet główna księgowa zarabiała więcej niż prezes spółki. 

Spalińska przyznała, że w gospodarce odpadami zatrudniono właśnie kumpelę Durbajło - Mrowiec i że również ona dostała wyższe pobory od niej. Ale to nie koniec dziwnych ruchów kadrowych. 

Spalińska opowiedziała nam, że we wrześniu w księgowości zatrudnili córkę sprzątaczki. To była sprzątaczka z gminy. Opowiadała, że kazano jej płacić prawie jeszcze raz tyle ile miały pozostałe dziewczyny z księgowości. Miała połowę tego brutto, co prezes, czyli około 5000 zł. Maria Spalińska powiedziała, że poszła wtedy do burmistrza i mówiła, że tak nie można robić. Ale włodarz odpowiedział, że ona jest z Wrocławia, że ma wiedzę. Mówił, że we Wrocławiu takie są pobory. Podczas rozmowy, wyraźnie rozżalona powiedziała nam, że burmistrz nigdzie się nie podpisuje pod umową, tylko ona to musi robić. Miała żal, że pod dyktando włodarza musiała zatrudnić dziewczynę i dać jej tak wysokie pobory. Przyznała, że właśnie to ją wkurzało. 

Po tych wyznaniach Spalińska powiedziała, że i tak ją oszukali, bo jak ją zatrudniali, to Krokowska telefonicznie powiedziała jej, że na początek dostanie 7000 zł, a ona sprawdziła w aktach, że poprzedni prezes Jaros, jak w 2015 roku odchodził, to zarabiał 9,5 tysiąca złotych. Po chwili przyznała, że dopiero rok temu dostała 10.000 zł miesięcznie. Mówiła, że ją wykorzystali, bo wcześniej zarabiała 7, a nie 9,5 tys. zł. 

Zapytaliśmy, czy wie o różnych nieprawidłowościach. Przyznała, że ma różne dokumenty, ale na razie nie może ich ujawnić. 

Na koniec opowiedziała nam o jeszcze jednej ciekawej praktyce. Okazuje się, że prezesi spółek czy dyrektorzy jednostek, praktycznie nie mogą sami decydować o wydatkach. Mówiła, że na wszystkie zakupy powyżej 200 zł trzeba mieć akceptację burmistrza. Śmiała się, że dla niej to nawet dobrze, bo na wszystko ma kwity. Ale było to sprzeczne z umową spółki, w której wpisano, że akceptacja burmistrza musi być przy zakupach powyżej 30.000 zł. Przyznała, że przynajmniej nikt jej nie może zarzucić, że sama zdecydowała o zakupie czegoś drogiego. 

“Tłuste koty” i kasa na prawników

Dzisiaj wiemy, że Maria Spalińska w 2021 roku, gdy złożyła rezygnację, jeszcze przez 3 miesiące otrzymywała wynagrodzenie. Razem 30.000 zł, choć do pracy już nie przychodziła. Ale to nie koniec. Radny Mirosław Marzec dotarł do dokumentu, z którego wynika, że w październiku 2021 roku rada nadzorcza przyznała jej kolejne 30.000 zł jako swoistą nagrodę za “zrealizowanie celów nadzorczych za 2020 r.”.

Ogromne pieniądze ze spółki pobiera też Barbara Krokowska, która jest zatrudniona w gminie na funkcji skarbnika. Rocznie otrzymała około 27.000 zł tylko za to, że jest w radzie nadzorczej tej gminnej spółki.

Sowicie wynagradzana jest też wspomniana Kancelaria Prawna Andrzej Góral i Partnerzy, która obsługuje gminę inkasując co miesiąc około 10.000 zł, a tu, w październiku 2023 roku wystawiła fakturę na 7.749 zł. Z opisu wydaje się, że to zapłata za jeden miesiąc.  Wiemy też, że ta sama kancelaria obsługuje także GCKiS i być może inne jednostki. Ile razem co miesiąc inkasuje z gminy i jej jednostek? Mogą to być nawet dziesiątki tysięcy złotych. Postaramy się to wkrótce ujawnić. Jest jeszcze jedna ciekawostka. 

Radny pokazał nam, że oprócz faktury wystawionej przez kancelarię Górala, spółka płaci też innej kancelarii. Chodzi o Kancelarię Radcy Prawnego dr Agnieszki Witaszczyk - Wody z Kryniczna, która np. w listopadzie 2023 roku wystawiła fakturę na 5.412 zł. 

Z opisu faktur wynika, że kancelaria Andrzeja Górala ma płacone za bieżącą obsługę prawną, a kancelaria Agnieszki Witaszczyk - Wody, za doradztwo prawne oraz pozostałe usługi. Jeśli przyjąć, że wystawiają faktury co miesiąc, to można oszacować, że spółka prawnikom płaci ponad 150.000 zł rocznie!

Powstaje pytanie, czy gminnej spółce do pomocy prawnej potrzebne są aż dwie kancelarie? Przypomnijmy, że to właśnie koszty spółki mają potem znaczący wpływ na cenę odbioru śmieci, którą płacą mieszkańcy. 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Daniel - niezalogowany 2024-02-02 19:31:04

    Jak zwykle Długość i jego pokręcone insynuacje

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    beata - niezalogowany 2024-02-02 19:35:52

    szanowny redaktor niech wejdzie na oświadczenia majątkowe pracowników gminy Prusice , to samo co Trzebnica , jak nie lepiej , wszystko jest w internecie , na ale ............. cicho sza , nie wolno , przecież to PO , o niech mówisz dobrze albo wcale

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Ergozgnilizna - niezalogowany 2024-02-02 22:36:19

    Jeżeli redaktor Dlugosz posiada zarejestrowany dowód na to co Spalinska powiedziała na te dwie panie i pana Marecxka to to że ona tam dalej przychodzi do pracy świadczy o tym że oni dla kasy mogą robić burdel. Jezeli to jest fejk to by przeciez Długosza puścili w skarpetach. Także raczej to bagno w ergo to fakt a dla kasy mogą udawać że deszcz pada jak sobie plują w pyski. Marek stworzył taki patologiczny system i wszystkie tłuste koty teraz z tego korzystają.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    wypalony rozum - niezalogowany 2024-02-03 21:32:32

    Czy ty stary redaktor a jednak tępy , nauczysz się kiedykolwiek krótkie artykuły pisać . przecież i tak nikt tego nie czyta .!!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Tomi - niezalogowany 2024-02-05 23:35:26

    Faktycznie masz „wypalony rozum”, skoro artykuł dla ciebie za długi.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Vt - niezalogowany 2024-02-04 19:20:47

    Władza PiS już nie wróci. Przegrała i przegra.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do