
Radny uważa, że napisy na kościołach i domu burmistrza to może być prowokacja, zgłasza sprawę na policję. Z Mirosławem Marcem rozmawiamy o szykanach jakie go spotykają.
NOWa: Czy to prawda, że Pan nienawidzi burmistrza?
Mirosław Marzec, radny Gminy Trzebnica: - Bzdura, ja jestem tylko radnym i po prostu na sesji lub na piśmie zadaję pytania o inwestycje, które, jak się okazał,o były prowadzone w sposób niedbały. Przecież każdy widział i nawet czytał w Państwa gazecie, jak to rozbierano chodnik na ul. Wałowej, czy jak budowano parking przy SP nr 1, a następnie rozbierano kostkę, a część zasypywano ziemią. Ja na sesjach tylko pytam ile to kosztuje, czy dlaczego tak się dzieje. Niestety, za każdym razem spotykam się z agresją i obrażeniem mnie zarówno ze strony burmistrza jak i przewodniczącego rady, który nawet nie pozwala mi dokończyć pytań.
Burmistrz oskarżył Pana na Facebooku, że jest Pan jednym z głównych inspiratorów tego, by protest – strajk kobiet, który odbył się w poniedziałek, przeszedł i zatrzymał się koło jego domu?
- Nie byłem żadnym organizatorem, byłem jednym z uczestników tego marszu. Nie wiem co się Panu burmistrzowi uroiło w głowie, nie mam pojęcia dlaczego on tak mnie nienawidzi. Będąc na proteście, dziewczyny, które przemawiały, poprosiły bym szedł z nimi na przodzie przemarszu. To protestujący domagali się, by iść w stronę domu burmistrza Długozimy. Sam słyszałem takie okrzyki. I tłum szedł za radiowozem policyjnym. Demonstranci zatrzymali się pod domem burmistrza i następnie odbył się tam happpening, podczas którego ludzie składali znicze, parasole i tabliczki z napisami.
No dobrze, ale burmistrz twierdzi, że to Pan ich inspirował?
Cały tekst dostępny jest w wydaniu papierowym, możesz też go przeczytać już teraz wykupując dostęp do strefy PREMIUM.
Zachęcamy do rejestracji i korzystania z pełnej wersji portalu. Dzięki rejestracji możesz sobie też zarezerwować unikalny "nick" do komentarzy
[paywall]
- Absolutnie nie. To był ogromny protest. Setki ludzi. Ja nie wiem, być może burmistrz sam sprowokował protestujących, bo przecież w ostatnich wyborach jawnie popierał prezydenta i rządzącą partię. Więc to on sam się określił politycznie, że jest sympatykiem PiS i nawet publicznie zadeklarował, że będzie głosował na prezydenta Dudę. Być może dlatego ludzie uznali, że jest to jeden z przedstawicieli partii rządzącej. Sam widziałem, że młodzi ludzie sami podchodzili i kładli znicze, parasolki i napisy pod bramą. Nikt ich do tego nie zmuszał. Zresztą cały tłum wykrzykiwał też różne hasła, między innymi te, że: „Długozima z PiS-em trzyma”.
Burmistrz twierdzi, że to Pan wskazywał komuś wcześniej lokalizację jego domu, co Pan na to?
- To jakaś bzdura. Mieszkamy w tak małym mieście, że wiele osób wie, gdzie mieszka burmistrz. To nie jest żadna tajemna wiedza. Myślę, że ludzie po prostu poszli pod dom burmistrza, bo chcieli wyrazić dezaprobatę dla tego, co się stało w Trybunale, a pewnie burmistrza kojarzyli jako przedstawiciela władzy.
Burmistrz napisał też: „mam podstawy twierdzić, że autorem napisu na moim domu może być prawdopodobnie sam Mirosław Marzec lub osoba uczestnicząca dzień wcześniej w proteście, zainspirowana jego postawą i działaniami.” Co Pan na to, czy to prawda?
- Powiem tak, dziś to ja mam podstawy twierdzić, że "autorem napisów na domu burmistrza jest Marek Długozima lub osoba zainspirowana jego działaniami”. To stwierdzenie jest tak samo „prawdziwe” jak to wypowiadane przez burmistrza w stosunku do mojej osoby. To jakaś wierutna bzdura! Byłbym chyba jakimś skończonym idiotą, żeby iść i malować jakieś napisy na kościołach czy domu burmistrza. Sam jestem katolikiem i pomagałem w organizacji wielu kościelnych festynów takich jak Bartłomiejki. Mam wielu przyjaciół wśród sióstr zakonnych i księży. Tak naprawdę, oskarżenia burmistrza w stosunku do mnie, to po prostu naruszenie moich dóbr osobistych i świadome pomawianie mnie, po to aby zdyskredytować mnie w oczach mieszkańców. Oczywiście, sam jestem zbulwersowany tym, że ktoś namalował takie napisy na świątyniach i już w czwartek rano poszedłem na policję i złożyłem doniesienie oraz wnioski o zabezpieczenie monitoringu miejskiego w Trzebnicy, a także na moim osiedlu i domu burmistrza. Mam nadzieję, że burmistrz udostępnił nagrania, a nie, że za chwilę dowiemy się, że np. kamery nie były włączone lub że nic się nie nagrało. Liczę na to, że policja poważnie podejdzie do sprawy i znajdzie sprawcę. Przecież ta osoba musiała pewnie podjechać samochodem, bo napisy zrobiono od matrycy, więc może monitoring pokaże tablice rejestracyjne.
No właśnie, sprawca musiał przygotować wcześniej matryce i dzięki nim nanosił te napisy na murach, co Pan o tym sądzi?
- Właśnie to wydaje się najbardziej podejrzane. Naprawdę zastanawiam się, czy to nie jest jakaś prowokacja. Przecież gdyby to chcieli zrobić młodzi ludzie, którzy protestowali, to pewnie wzięliby spray i odręcznie coś tam napisali. A tu widać, że ktoś to zaplanował, że przygotował się do tego profesjonalnie. Samo przygotowanie tych matryc, to spory kłopot, bo nie każdy wie jak to się robi. Ja sam nie mam pojęcia. Mam podstawy sądzić, że może ktoś specjalnie i celowo chciał zrzucić winę na protestujących, a być może nawet celowo namalował też napis na domu burmistrza, bo po jego wpisach wszyscy widzą, że burmistrz mnie w agresywny sposób atakuje nie tylko na facebooku, ale głównie w Panoramie Trzebnickiej. To tam mnie pomawia i oczernia wskazując, że moje działania są szkodliwe dla inwestycji, a to przecież nie ja dokonuję wstrzymania prac, tylko robi to inspektor nadzoru budowlanego. Zresztą robi to, bo się okazuje, że zbudowano coś niezgodnie z projektem.
Miał Pan już jakieś nieprzyjemności z tego tytułu?
- Oczywiście, na Facebooku pojawił się hejt. Dostawałem też telefony gdzie mnie atakowano, a to tylko dlatego, że burmistrz mnie pomówił. We wtorek na cmentarzu w obecności swojej rodziny zostałem zaatakowany werbalnie przez jedną z pań, która wręcz mi groziła. Atakowany jestem na sesjach i właśnie w Panoramie Trzebnickiej, która co ciekawe jest wydawana również z moich pieniędzy. Naprawdę, ciężko się pracuje w takich warunkach. Jedna z sołtysek opowiedział mi, że burmistrz zabronił dokonywania zakupów dotyczących paczek mikołajkowych dla dzieci w moim sklepie. Wtedy nawet nie byłem jeszcze radnym, tylko mieszkańcem i podatnikiem. Nie wiem, co burmistrz ma do mnie, ale on chyba nie lubi, jak ktoś sprawdza i zadaje mu niewygodne pytania dotyczące wydatków gminnych. I to chyba cała tajemnica. Burmistrz używa wszelkich dostępnych środków, żeby mnie zniechęcić, zastraszyć czy ośmieszyć. Nawet jeden z wykonawców, który otrzymuje masę gminnych zleceń, teraz oskarżył mnie, jakobym to ja naruszył jego dobra osobiste.
Może Pan powiedzieć o co chodziło?
- Oczywiście, nie mam nic do ukrycia. W pewną sobotę zauważyłem, że ktoś demontuje wiaty przystankowe przy ul. Bochenka. Proszę zwrócić uwagę, że była sobota i urząd nie pracował. Nie wiedziałem początkowo o co chodzi i dlatego filmowałem wszystko i udostępniłem na Facebooku. Demontowano mienie gminne i na gminnym terenie, dlatego jako radny chciałem to uwiecznić i zadawałem pracującym pytania, na czyje zlecenie działają i czy mają zezwolenie na rozbiórkę. Teraz za to jestem szykanowany przez wykonawcę, który straszy mnie sądem. Chce ode mnie wpłaty 10 tys. zł. i przeprosin za to, że miałem odwagę to filmować. Dla mnie to kompletna paranoja. Wykonawca, który pracuje na rzecz gminy, nie wykonuje tego dla prywatnej osoby tylko robi to za publiczne pieniądze i każdy ma prawo wiedzieć, kto wykonuje takie usługi dla gminy i za ile. A sprawa likwidowanych przystanków była bardzo głośna.
Nie ma Pan łatwo będąc w radzie radnym opozycyjnym...
- Wiedziałem co mnie czeka, ale skala szykan, których doświadczam czasami i mnie zaskakuje. Ja widzę radnych burmistrza, którzy powinni reprezentować wyborców, a oni się nawet nie odezwą, choć pokazujemy na radzie wiele wątpliwości i zresztą oni sami chyba widzą, jak ostatnio robione są trzebnickie inwestycje. Ale siedzą cicho i o nic nie pytają. Czy Pan potrafi sobie wyobrazić, że nasi radni zgłaszają różne inwestycje do kontroli do Komisji Rewizyjnej, ale komisja, gdzie większość mają radni burmistrza wszystkie propozycje odrzuca? Zresztą radni PiS też zgłaszali różne propozycje i je też odrzucono. Ciężko się pracuje w takich warunkach, gdzie wszystko jest przed nami ukrywane. Gdzie musimy miesiącami czekać na odpowiedzi i udostępnienie dokumentacji, ale ja się nie poddaję. Chcę sprawdzać jak wydaje się publiczne pieniądze i nie dam się zastraszyć. W Trzebnicy jestem znany z tego, że bezinteresownie pracowałem w wolontariacie z młodzieżą. Pomagam też bardzo wielu osobom, którzy się do mnie zgłaszają, bo nie mają pomocy od swoich sołtysów czy radnych. Nikomu nie odmawiam, robię to z pasją, bo na tym powinna polegać funkcja radnego. To radny powinien zadawać pytania w imieniu mieszkańców i kontrolować burmistrza. Niestety nasz włodarz chyba tego nie rozumie.
W gminie jest wielu radnych, w tym 13 radnych burmistrza...
- Tak, ale wielu z radnych burmistrza czerpie korzyści z tego, że pracuje w gminnych jednostkach. Proszę zobaczyć, Pan Mateusz Stanisz pracował w ośrodku kultury, teraz nagle dostał pracę w Aquaparku. Pan Mateusz Kempa został radnym i po pewnym czasie nagle dostał pracę w ośrodku kultury i został szefem komisji skarg i wniosków. Syn wiceprzewodniczącego rady pana Marka Kolińskiego pracuje w urzędzie. Niektórzy radni są działaczami stowarzyszeń, które otrzymują dotacje z gminy. W zeszłej kadencji syn radnego i przewodniczącego komisji Jana Zielonki nagle zostaje prezesem trzebnickiego Aquaparku. Czy sądzi Pan, że ci radni powiedzą coś złego na burmistrza? Dla mnie to jest wątpliwe etycznie, żeby nie powiedzieć patologia.
Nie boi się Pan o siebie?
- Ja jestem uczciwym człowiekiem, nigdy nie zrobiłem nic złego czego bym się musiał wstydzić. Nie, nie boję się, że ktoś może mnie skrzywdzić, ale czasem moi dobrzy znajomi ostrzegają mnie, żebym uważał na siebie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Bardzo dobra i rzeczowa jest opozycja w radzie miejskiej w Trzebnicy są to radni Koalicji Obywatelskiej oraz radni Prawa i Sprawiedliwości.
Nie wiem dlaczego zawsze na pierwszym planie jest pan Marzec? i promotor tylko pan Długosz
Marzec opętany człowiek! Zresztą właściciel pseudo garezy NOWA też! ????
Panie naczelny, nie żebym się czepiał, ale mógłby Pan od czasu do czasu a nawet... cały czas sprawdzać pod względem błędów językowych co Pan wrzuca nam czytelnikom do czytania? Polecam darmowy słownik na zasadzie kopiuj-wklej, bo się niedobrze robi jaką niską postawę języka polskiego Pan propaguje jako dziennikarz, twórca publicystyczny. https://languagetool.org/pl/
Słownik temu Panu służy jako podstawka pod meble, może i dobrze przynajmniej można się pośmiać czytając jego "artykuły". Zresztą jaką opozycja taki pismak :)
Komentator Bambo nie ma nic do zakomunikowania. To tylko złe emocje i frustracja. Szkoda
Bambo dobrze zauważył ,to jest stan już zaawansowany,,,nic na to się nie poradzi trzeba tylko obserwować dalsze działania i to na gorsze niestety..A redaktor to i tak teraz się podciągnął , wybitnością to on nigdy nie grzeszył. Wychowany w odradzającej się dziś pop kulturze , ze szkoły jako dziecko był w zoo i wdział jak szympans bawił się aparatem fotograficznym , i tak się nauczył i pozostało mu do dziś.,
Spójrzmy prawdzie w oczy. Skoro pan Marzec taki niewinny, to co robił na czele marszu wściekłych macic ? Po tym co zaprezentowaliście pod kościołem powinniście się ze wstydu pochować w mysie dziury. Jak znam życie, to na święta większość z was uda się do kościoła. Ale najpierw do spowiedzi!!! Nasi księża za pokutę powinni wam dać 3 krotne okrążenie na kolanach placu pod Bazyliką. I nawet to nie zmyje z was hańby za te wulgarne wrzaski. Wstyd panie Marzec, ze podpina się pan pod ten cyrk. I teraz pan twierdzi, że ma pan przyjaciół w kościele. Kiepska to przyjaźń, skoro przy pierwszej okazji wbija się przyjaciołom nóż w plecy.
Ten pan radny nic sobą nie reprezentuje więcej kultury mają kultury bakterii