W 2007 r. z inicjatywy katowickiej fundacji "Nasz Śląsk" ruszyła ogólnopolska akcja charytatywna. Każdego roku kilkuosobowe załogi wyruszają w długą podróż samochodem. W ustalonym dniu muszą przekroczyć linię mety. Warunek jest jeden - pojazdy, którymi się poruszają pochodzą z produkcji byłych krajów komunistycznych, o wartości szacowanej na ok. 1000 złotych. Auta oklejone są logo darczyńców, którzy zdecydowali się wspomóc działania fundacji. Tak w skrócie można opisać cele "Złombolu". W tym roku został ustanowiony frekwencyjny rekord, jeżeli chodzi o liczbę załóg uczestniczących w wyprawie, bowiem zapisało się ich ok. 190 (w ubiegłym roku w trasę wyruszyło 129 załóg, natomiast na wyznaczone miejsce udało się dojechać poniżej 90 -ciu).
W tegorocznej edycji udział bierze również grupa trzebniczan. Kapitanem "Aquamariny" tj. starej nyski, została Agnieszka Oleniarz-Żelazko: - Kilka lat temu razem z Marcinem, moim mężem wracaliśmy do domu z Poznania. Na trasie zobaczyliśmy stare auto oklejone nalepkami "Złombola"; zaciekawiło nas, co to za akcja. Więcej informacji uzyskaliśmy od razu, przez CB-radio. Postanowiliśmy wziąć w udział w tych działaniach. Starania rozpoczęliśmy w zeszłym roku, kiedy chcieliśmy dojechać do szwedzkiego Loch Ness, jednak nie udało nam się w terminie wyszykować skody forman. Nazwa naszej załogi również wzięła się nie bez powodu: "aqua" od koloru karoserii, jaką nyska jest pomalowana, a "marina", ponieważ oboje z Marcinem uwielbiamy żeglować.
Przez pierwsze dwa lata działalności akcji załogi wyjeżdżały do Monako, jednak ta trasa już się opatrzyła organizatorom, dlatego też od trzech lat chętni wyruszają w nowe miejsca. - Trasa "Złombola" jest wyznaczana na początku roku, a osoby odpowiedzialne za jej ustalenie po prostu biorą do ręki mapę i cyrklem kreślą trasę ok. 2,5 tys. km do pokonania i w ten sposób ustalają miejsce wyprawy - dodaje Kasia. W tym roku, w związku z olimpiadą, celem została Arachia Olimpia, położona na Peloponezie. Podobne wyprawy odbywały się już do koła podbiegunowego, Istambułu, czy szkockiego Highlands.
15 września załogi spotykają się w Katowicach, skąd wspólnie wyruszą w podróż. Każda z ekip samodzielnie wyznacza trasę podróży, muszą jednak w ciągu 5 dni dojechać do mety. Czy nyska trzebniczan jest w stanie pokonać wyczerpującą, bo przekraczającą ponad 2500 km trasę? - Jesteśmy optymistami, wierzymy, że nam się uda - dodaje Jacek. Przez te kilka dni przejadą przez Słowację, Węgry (gdzie jest pierwszy punkt kontrolny), Słowenię, Chorwację (kolejne dwa), Bośnię i Hercegowinę, Czarnogórę, Albanię, aż dotrą do upragnionej "mety" w Grecji.
Nyska z odzysku
Marcin, który jest entuzjastą starych i zabytkowych aut od stycznia pracuje w swoim warsztacie nad naprawą auta. Dzisiaj nyska 522, którą wyruszają w podróż jest już gotowa do wyjazdu. Ekipa testuje jej wytrzymałość, zrobili ponad 1000 km, a najdłuższa jak dotąd trasa wiodła do Bystrzycy Kłodzkiej i z powrotem. Z pewnością wezmą ze sobą dużo zapasowych części, jednak nie tak łatwo je dostać, w większości trzeba ich było długo szukać w internecie.
- Kupiłem ją przez przypadek; w styczniu odwiedzałem znajomego, którego zapytałem czy nie zna osoby, która chce sprzedać nyskę. Odpowiedział, że zna, ale ta informacje będzie mnie kosztować "flaszkę" - śmieje się Marcin. - Po przeprowadzonej "transakcji" okazało się, że starszy pan, właściciel nyski, to mój sąsiad. Auto przez kilka lat stało nieużywane w garażu, "w środku kury niosły jajka", a właściciel trzymał pod kocem ziemniaki. Jak jechałem nią po raz pierwszy bałem się przekroczyć 50 km/h; teraz rozpędzamy się nawet do 90, ale jadąc w "Złombolu" nie będziemy jej aż tak forsować - dodaje Marcin.
Została wyprodukowana w 1985 r., pali 13 l/100 km; aby zaoszczędzić na kupnie paliwa przerobiono na ją gaz. Jest zarejestrowana jako auto ciężarowo - uniwersalne, które może przewozić 8 osób. Stary samochód nadal wzbudza spore zainteresowanie na drodze; kierowcy z uznaniem trąbią, kiedy wyprzedzają nyskę na trasie, a gdy nasi rozmówcy pojechali do Wrocławia zatrzymała ich policja, tylko po to, by zobaczyć, jak wygląda w środku odnowione auto.
Ważny jest cel wyprawy
Najważniejszym celem wyprawy jest pozyskanie jak największej ilości darczyńców, którzy zechcą wspomóc akcję charytatywną "Złombol 2012", na którą przekazywana jest całość (100%) uzbieranych środków. Koszty związane z podróżą pokrywają; załoga i organizatorzy akcji. W zamian za podarowane przez nich pieniądze, które zasilą konto fundacji, załogi oferują wolne miejsca na samochodzie, gdzie zostanie umieszczone logo, obrazki czy zdjęcia darczyńców. - Nasza załoga już pozyskała pierwszych chętnych. Zdecydowaliśmy się na szukanie sponsorów z firm działających na terenie powiatu. Po pierwsze jesteśmy stąd, a po drugie będąc na miejscu mamy ze sobą stały kontakt. Firmy, które zdecydują się wpłacić pieniądze na rzecz fundacji, w tytule przelewu wpisują nazwę akcji "Złombol 2012" i nazwę naszej załogi "Aquamarina" - mówi Jacek.
W ubiegłym roku, dzięki wsparciu ludzi dobrej woli fundacji udało się zebrać kwotę 231 tys. złotych.
Ważne jest również to, że za zebrane pieniądze dzieci z domów dziecka, dostają wybrane przez siebie prezenty. Członkowie fundacji wybierają domy dziecka mieszczące się na Śląsku, w których pytają podopiecznych, co chcieliby dostać. Przeważnie dzieci chcą otrzymać rower, gry na konsole, czy kursy językowe. Zebranie jak największej ilości pieniędzy pozwala na spełnienie ich marzeń.
- To niesamowita przygoda dla nas wszystkich; cieszy nas również to, że bierzemy udział w tak szczytnym celu. Dni spędzone w podróży wykorzystujemy w ramach urlopu. Jeśli uda nam się dotrzeć 19 września do Grecji, zostaniemy tam kilka dni dłużej i zwiedzimy okolicę - dodaje Jacek.
- Jesteśmy przygotowani na czekające na nas upały i na zmęczenie; będziemy przecież prowadzić auto przez 4-5 dni w jedną stronę, z małymi przerwami na odpoczynek - mówi Kasia.
Jeżeli wrócą nyską do domu z pewnością jej nie sprzedadzą - będzie miała zbyt dużą wartość emocjonalną, a jak nadarzy się okazja, to wynajmą ją np. ekipie filmowej.
Akcja charytatywna "Złombol" od początku jest promowana w ogólnopolskich mediach. Pierwsze kilometry pokonywane są we wspólnej kolumnie aut, nawet z ekipami reporterskimi.
Kto pomoże dzieciom?
Za naszym pośrednictwem trzebnicka załoga "Aquamarina" poszukuje darczyńców. Każdy, kto chciałby wesprzeć akcję może skontaktować się z Jackiem Bartosikiem: tel. 728-452-696,
Komentarze opinie