Obrady ostatniej, XIV sesji Rady Gminy Zawonia w piątek 3 sierpnia, były kolejną odsłoną - śmiało już można powiedzieć - "farsy" wokół osoby wójta Andrzeja Farańca, który najpierw 19 października 2011 r. przez Sąd Rejonowy w Trzebnicy, a następnie w wyniku apelacji 14 lutego br. przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu został prawomocnie skazany na karę 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata za popełnienie przestępstwa umyślnego ściganego z oskarżenia publicznego, jakim było składanie fałszywych oświadczeń majątkowych. Wójt Faraniec bowiem przez 6 lat (2002-2009) konsekwentnie i świadomie pomijał w swoich zeznaniach majątkowych fakt wykonywania obowiązków inspektora nadzoru budowlanego na prywatnych budowach domów jednorodzinnych, za co uzyskał ze źródeł innych niż kasa gminy Zawonia dodatkowych ok. 14 tys. zł.
Pat był, ale się zmył
Po uprawomocnieniu się na początku marca br. wyroku Sądu Okręgowego we Wrocławiu na radzie gminy Zawonia z mocy prawa spoczywał obowiązek wygaszenia wójtowi Farańcowi mandatu z powodu utracenia prawa wybieralności. Przepisy ustawy o bezpośrednim wyborze wójtów, burmistrzów i prezydentów miast są w tej materii jasne i wyraźnie mówią, że to rada jest władna odwołać wójta po stwierdzeniu bezpośredniej przyczyny, która powoduje utracenie prawa wybieralności. Taką przyczyną w przypadku wójta Farańca był prawomocny i ostateczny wyrok sądu II instancji z 14 lutego br. Jednak odpowiedni projekt uchwały został przedłożony zawońskim radnym pod głosowanie dopiero po ponad dwóch miesiącach od daty wystąpienia bezpośredniej przyczyny do jej przygotowania, a nie - jak tego wymaga ustawa - po 30 dniach. Powodem tej cokolwiek oburzającej zwłoki był, zdaniem przewodniczącej rady Doroty Worotniak, brak oryginału sentencji wyroku, a więc "istotna przeszkoda formalna". Nie bez znaczenia był też fakt, że większość radnych wywodzących się z ugrupowania wyborczego Andrzeja Farańca nie chciała pozbawiać go funkcji w czasie, gdy rozstrzygały się przetargi na ogromne gminne inwestycje współfinansowane ze środków unijnych i niezbędny był podpis urzędującego włodarza. Ostatecznie, stosunkiem głosów 14:1 ("za" pozbawieniem wójta funkcji głosował tylko radny Piotr Grucela) radni odmówili wygaszenia mandatu wójtowi na sesji 27kwietnia, a inicjatywę w tej sprawie pozostawili wojewodzie dolnośląskiemu lub komisarzowi wyborczemu we Wrocławiu. Wiedzieli bowiem dobrze, że na linii wojewoda-komisarz wyborczy trwa spór interpretacyjny, w którym jedna strona obowiązkiem pozbawienia mandatu wójta Zawoni w sytuacji bezczynności organu samorządowego (rady gminy) obarczała drugą stronę.
Po interwencji Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji oraz Państwowej Komisji Wyborczej, które różnie interpretowały wyroki sądów administracyjnych, a co zajęło kolejnych kilka tygodni, definitywnie ustalono, że w przypadku wójta Andrzeja Farańca ważna jest wykładnia Państwowej Komisji Wyborczej, która w oparciu o wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 19 czerwca 2012 r. stwierdziła, że "w obecnej kadencji organem właściwym do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu radnego i wójta jest rada [gminy], a nie komisarz wyborczy", co jest zgodne z zapisami ustawy z 2002 r. o bezpośrednim wyborze wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Takie też stanowisko Komisarz Wyborczy we Wrocławiu sędzia Wacława Macińska przekazała pisemnie wojewodzie dolnośląskiemu Aleksandrowi Markowi Skorupie 25 czerwca. Pismo wpłynęło do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego 27 czerwca i od tej chwili mówić możemy o nowym rozdziale w "farsie Farańca".
[tresc_platna zacheta="Zobacz co zrobił Wojewoda w tej sprawie..."]Zabawa w kotka i myszkę Wojewoda dolnośląski Aleksander Marek Skorupa, mając już pewność, że problem wójta musi rozwiązać Rada Gminy Zawonia lub on sam, w przypadku, gdyby radni nadal uchylali się od ustawowego obowiązku, już 28 czerwca wezwał Radę Gminy Zawonia do podjęcia uchwały w sprawie wygaśnięcia mandatu wójta Farańca w terminie 30 dni od daty otrzymania wezwania. Swoje wezwanie oparł na zapisach ustawy z 1990 r. o samorządzie gminnym (art. 98a ust. 1), ustawy z 2002 r. o bezpośrednim wyborze wójta, burmistrza i prezydenta miasta (art. 26 ust. 1 pkt 3) oraz ustawy z 2011 r. Przepisy wprowadzające ustawę - Kodeks wyborczy (art. 16 ust. 3). Pismo wojewody wpłynęło do sekretariatu wójta Farańca 5 lipca, co oznaczało, że wyznaczony przez wojewodę 30-dniowy termin podjęcia uchwały o wygaszeniu mandatu wójta mijał 5 sierpnia. Jednocześnie wojewoda przestrzegał Radę Gminy Zawonia, że w przypadku braku podjęcia uchwały o stosownej treści w wyznaczonym terminie "będzie podejmował dalsze czynności zmierzające do wydania zarządzenia zastępczego zgodnie z art. 98a ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym", a więc sam pozbawi wójta mandatu w sytuacji łamania prawa przez radę gminy i wystąpi do Prezesa Rady Ministrów o wyznaczenie komisarza gminy, który z kolei w terminie 60 dni przygotuje przedterminowe wybory uzupełniające, w wyniku których władzę w gminie obejmie nowy wójt po 22-letniej hegemonii Andrzeja Farańca. Przewodnicząca Rady Gminy Zawonia Dorota Worotniak o fakcie wpłynięcia pisma wojewody wzywającego radę do podjęcia uchwały o wygaszeniu mandatu wójta Farańca - co zdaniem nadzoru prawnego wojewody rada powinna była zrobić już w marcu br. - nie informowała radnych przez ponad 3 tygodnie. Tak przynajmniej utrzymuje radny opozycyjny Piotr Grucela. Dopiero pod koniec lipca przewodnicząca przygotowała program XIV sesji Rady Gminy, w którym jako jeden z punktów zaproponowała "rozpatrzenie pisma wojewody dolnośląskiego", obok głosowania bloku dziewięciu uchwał. Treści pisma wojewody nie dołączyła jednak do materiałów dostarczonych radnym, zakładając, że przedstawi im go w trakcie sesji, a dyskusję ograniczy się do minimum. Uniemożliwiono również zapoznanie się z pismem wojewody radnym zasiadającym w komisji budżetowej, która obradowała w przeddzień sesji, motywując to tym, że "komisja budżetowa nie musi opiniować tego pisma". Zamysł przewodniczącej był oczywisty: założenie, że będzie się "rozpatrywać" pismo wojewody oznaczało, że nie przygotuje się, ani nie będzie się głosować projektu uchwały o wygaszeniu mandatu wójta, a tym samym inicjatywę w tej sprawie odda się wojewodzie, który w razie bezskutecznego upływu 30-dniowego terminu na podjęcie odpowiednich działań przez samorząd, po powiadomieniu ministra właściwego do spraw administracji publicznej, wyda zarządzenie zastępcze pozbawiające wójta Farańca mandatu. Co ważne, zarządzenie zastępcze mogłoby być w tej sytuacji zaskarżone przez Radę Gminy Zawonia, bo już wcześniej, w trakcie pamiętnej, a bezskutecznej sesji 27 kwietnia br. liczni radni sprzyjający wójtowi utrzymywali, że decyzja wojewody naruszyłaby interes prawny gminy, która np. nie mogłaby kontynuować tegorocznego programu inwestycyjnego w sytuacji braku uprawnionej osoby do rozpisywania przetargów lub dokonywania koniecznych zmian w budżecie (co jest wyłączną kompetencją wójta). Tak więc postępowanie przewodniczącej Worotniak, jak i rady w swej zdecydowanej większości, zmierzało do ewidentnego przedłużania sytuacji patowej w gminie i utrzymania na stanowisku urlopowanego od lutego br. wójta jeszcze przez kilka miesięcy, być może nawet do wiosny 2013 r., zwłaszcza w sytuacji, gdy wciąż ma on czas na złożenie wniosku kasacyjnego do wyroku sądu II instancji. Wszyscy mają moralnego kaca Jak więc widzimy, wszystko zmierzało w znanym już nam od kilku miesięcy kierunku: markowanie działań, polemiki z wojewodą, spory o interpretację pism i ustaw, formalna i oficjalna wymiana korespondencji, przesyłanie sobie nawzajem protokołów obrad i temu podobne prawne zagrywki i kruczki. Wszystko zmieniło się w poniedziałek 30 lipca, kiedy to nieoczekiwanie, w obecności przewodniczącej rady gminy Doroty Worotniak i sekretarza gminy Roberta Borczyka, wójt Andrzej Faraniec, na co dzień nieobecny w Urzędzie Gminy, złożył oświadczenie, że zamierza złożyć mandat na ręce przewodniczącej i tym samym dobrowolnie zrezygnować ze stanowiska, co radni powinni jedynie "przyklepać". Według relacji sekretarza Borczyka wójt, który już przed wyrokiem Sądu Okręgowego "oddał się do dyspozycji rady", tym razem miał oświadczyć, że składa rezygnację, bo "ma dosyć" szumu medialnego wokół jego osoby i zamieszania, które de facto szkodzi dobremu imieniu gminy i jej żywotnym interesom. Mając świadomość, że "wszyscy mają moralnego kaca" po kilkumiesięcznej batalii zmierzającej do zakwestionowania sądowych rozstrzygnięć, wójt postanowił ukrócić raz na zawsze wszelkie spekulacje i poprosić radnych o zaprzestanie dalszego "stosowania procedur", które oddalają tylko w czasie to, co i tak jest nieuniknione, czyli złożenie go z urzędu w atmosferze skandalu. Posunięcie wójta Farańca znacząco wpłynęło na przebieg piątkowej sesji. Przede wszystkim, po raz pierwszy od wielu miesięcy włodarz gminy pojawił się na sesji Rady Gminy. Po drugie, "manewr opóźniający" przewodniczącej Worotniak spalił na panewce, bo wobec zrzeczenia się na piśmie funkcji wójta z dniem 20 sierpnia, o czym poinformowała radnych już na początku sesji, zmuszona była wystąpić z wnioskiem o rozszerzenie porządku obrad o głosowanie projektu uchwały o wygaszenie mandatu wójta. Nie przeszkodziło to przewodniczącej w wygłoszeniu okolicznościowej laudacji, w której przez kilka minut zachwalała 22-letnie rządy wójta, szczególnie podkreślając gospodarność i karierę samorządowca. Po przemowie wręczono wójtowi pamiątkowy medal ufundowany przez pracowników Urzędu Gminy i członków Rady Gminy. Dodatkowo z prezentem wystąpiła Małgorzata Wieczorek-Zdziarska, kierownik ZP ZOZ w Zawoni, oraz Stanisław Migawa, prezes Stowarzyszenia Turystyki Rowerowej i Kultury Fizycznej Gminy Zawonia. Wyraźnie zadowolony z takiego przebiegu sesji wójt Zawonii wystąpił wobec radnych z apelem, by ci nie zwlekali z decyzjami i odwołali go ze stanowiska, szanując tym samym jego poniedziałkową decyzję o zrzeczeniu się mandatu. W związku z zaistniałą sytuacją pismo wojewody na sesji potraktowano tylko zdawkowo, nie podejmując w tej sprawie żadnej dyskusji. W przerwie obrad pilnie zwołana komisja rewizyjna przygotowała pod okiem sekretarza gminy i gminnego prawnika projekt uchwały o wygaszeniu mandatu wójta, który niezwłocznie został podpisany przez obecnego na sali włodarza gminy. Wynik głosowania nie był jednoznaczny: wyraźnie widać było, że argumenty wójta i jego radykalna decyzja przemówiły do wyobraźni kilku radnych, którzy do tej pory nie podzielali stanowiska opozycyjnego radnego Piotra Gruceli, konsekwentnie apelującego i głosującego od początku "afery" za zdjęciem wójta z urzędu. Rada Gminy Zawonia kolejny jednak raz... nie odwołała wójta. "Za" natychmiastowym pozbawieniem go urzędu głosował samotnie radny Piotr Grucela, od głosu wstrzymało się pięciu radnych, zaś pozostałych sześciu konsekwentnie opowiedziało się "przeciw" wygaszeniu mandatu wójtowi. W tej sytuacji wójt Andrzej Faraniec wystąpił do przewodniczącej rady o zwołanie kolejnej sesji na piątek 10 sierpnia na godz. 16 z tylko jednym punktem obrad: podjęciem przygotowanej przez niego osobiście uchwały o wygaszeniu mandatu wójta. Poproszony przez nas tuż po sesji o komentarz do ostatnich wydarzeń wójt Andrzej Faraniec powiedział co następuje: - Jest prawo wyborcze i obowiązek nakazuje zrzec się mandatu. Jeżeli ja nie dam tutaj przykładu, to trudno później wymagać tego od społeczeństwa. Złożyłem swoją rezygnację, która nie została dzisiaj przyjęta i jest pat. Dlatego na następny piątek została zwołana kolejna sesja z tym jednym punktem i radni będą podobnie rozpatrywali tę uchwałę. Pozostaje nam wierzyć, że tym razem zawońscy radni staną na wysokości zadania i wykonają to, co do nich należy, a więc w majestacie prawa wygaszą mandat wójta, który popełnił przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego, co dyskwalifikuje go jako osobę wykonującą zawód zaufania publicznego. To żadna filozofia, żadna polityka tylko zwykła przyzwoitość.[/tresc_platna]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie