Polityką zajmują się zarówno osoby starsze jak i te dużo młodsze. Wielokrotnie słyszeliśmy, że aby działania były transparentne i demokratyczne, to w Polsce musi dojść do zmiany pokoleniowej. W Trzebnicy do takiej zmiany już doszło, lecz to, co dzieje się w lokalnej polityce woła o pomstę do nieba.
Mateusz Stanisz jest chyba najmłodszym przewodniczącym rady miejskiej w historii trzebnickiego samorządu, wydawałoby się więc, że zasady demokracji będą mu szczególnie bliskie, bo przecież nie jest skalany komuną, jak mówią niektórzy, młody i ambitny jak twierdzą inni. Niestety, to co obserwujemy na sesjach dalekie jest od demokracji. Radny Wróbel stwierdził nawet ostatnio, że u nas jest "podobnie jak na Białorusi".
Faktycznie młody przewodniczący, jakby pod czyjeś dyktando prowadzi obrady tak, by jak najmniej dopuszczać do głosu opozycję. Zadanie ma niezwykle trudne, bo bądź co bądź doświadczeni przecież radni, ani myślą siedzieć cicho. Właściwie to mamy wrażenie, że postawa przewodniczącego rady jeszcze bardziej nakręca ich do działania.
I pewnie dlatego składają wnioski o zwołanie nadzwyczajnej sesji, bo przecież spraw i niedomówień jest dużo, a nowy przewodniczący pracowitością nie grzeszy. Oznajmił przecież radnym, że sesji w tym roku odbędzie się 6, słownie sześć! Tak więc radni, no i sam przewodniczący, przez kwiecień i maj zgarniają kasę nie wiadomo za co. Ludzie z trudem wiążą koniec z końcem, a tu proszę, czy się stoi czy się leży dieta się należy. Trochę głupio przed wyborcami, więc może dlatego w maju nastąpił wysyp wniosków o zwołanie nadzwyczajnych sesji. I tu ciekawostka. Gdy o sesję nadzwyczajną wystąpił burmistrz Długozima, to oczywiście Mateusz Stanisz bez słowa, natychmiast ją zwołał, ale gdy z wnioskiem o zwołanie takiej sesji wystąpił klub radnych opozycyjnych, to ten sam Mateusz Stanisz już nie był takim zwolennikiem demokracji. Mimo, że na zwołanie sesji ma 7 dni, to zrobił wszystko by jej nie zwołać. Podobno wysłał pisma do wnioskodawcy, informujące jakoby coś we wniosku było nie tak. O co dokładnie chodzi nie wiemy, bo Stanisz z naszą gazetą nie rozmawia, tylko chce abyśmy wysyłali mu pytania na piśmie. Baron jakiś czy co? Sami już nie wiemy. Jedno jest pewne, przewodniczący na prasę jest obrażony, a opozycji najchętniej zabrałby mikrofon. Ot, tak po prostu wygląda zmiana pokoleniowa w Trzebnicy!
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie