
Przypomnijmy, Andrzej Buryło opisywał zdarzenia, które miały miejsce 6 lipca 2009 roku w siłowni Hades w Żmigrodzkim Ośrodku Kultury. Kilka dni później w redakcji NOWej gazety trzebnickiej zjawił się ówczesny przewodniczący Rady Powiatu Jarosław Brodala i opowiedział jak został w siłowni napadnięty przez ówczesnego dyrektora ZPK Roberta Korytkowskiego. Sprawa znalazła finał w trzebnickim sądzie, gdzie po pięciu miesiącach obaj panowie się wzajemnie przeprosili i pogodzili.
Jak się okazało, nie był to jednak finał sprawy. Cztery miesiące później Korytkowski wystąpił do sądu z prywatnym oskarżeniem w stosunku do naszego dziennikarza. Twierdził, że Andrzej Buryło pomówił go w artykułach: "Ciosy w Hadesie" oraz "Grobowa cisza nad Hadesem". W odpisie wyroku sądowego na temat zarzutów czytamy m.in. "w okresie od 14 lipca do 3 sierpnia 2009 roku w artykułach, które okazały się na łamach NOWej gazety trzebnickiej Andrzej Buryło stwierdził, że:
- próbował się skontaktować z Robertem Korytkowskim, aby mógł przedstawić jego wersję wydarzeń - co było nieprawdą;
- w numerze 31 zamieścił komentarz "skandalem jest reakcja przełożonych dyrektora i w ogóle całego samorządu żmigrodzkiego", "wreszcie obrażenie się dyrektora placówki samorządowej na gazetę", "wreszcie jeżeli nie zgadza się z treścią artykułu sprzed dwóch tygodni - powinien zażądać umieszczenia odpowiedniego sprostowania";
- samorząd nie podjął stosownych kroków, aby wyjaśnić sytuację;
- Robert Korytkowski nie chciał wyrazić swojego stanowiska na sesji Rady w Żmigrodzie;
to jest o czyn z art. 212 par.2 k.k. w zw. art. 12 k.k. czyli o pomówienie".
Dowodami w sprawie toczącej się przed wrocławskim sądem były teksty artykułów, skarga wystosowana przez Jarosława Brodalę do przewodniczącego Rady Miejskiej Żmigrodu Jana Czyżowicza, a także akta sprawy toczącej się przed Sądem Rejonowym w Trzebnicy z oskarżenia Jarosława Brodali przeciw Robertowi Korytkowskiemu, o naruszenie nietykalności cielesnej. Sąd przesłuchał strony, a także Jarosława Brodalę - w charakterze świadka.
Jak wynika z dokumentów sądowych, Andrzej Buryło po rozmowie z przewodniczącym Rady Powiatu sprawdził przekazane przez niego informacje: skontaktował się z Iwoną Mazur, oficerem prasowym Komendy Powiatowe Policji w Trzebnicy, która potwierdziła, że KP w Żmigrodzie przyjęła zgłoszenie Jarosława Brodali o pobiciu przez Roberta Korytkowskiego. Dziennikarz próbował skontaktować się z Robertem Korytkowskim, ale ten był dla niego nieuchwytny. Najpierw został oddelegowany na obóz z młodzieżą, a następnie nie chciał komentować wydarzeń z 6 lipca i ich dalszych konsekwencji.
Dziennikarz NOWej przedstawił tę sprawę, a także reakcję samorządu w dwóch artykułach. Pierwszy z nich, "Ciosy w Hadesie, opisywał wydarzenia z 6 lipca i zawierał - między innymi - relację Brodali i oficera prasowego KPP w Trzebnicy. W drugim, "Grobowa cisza nad Hadesem", przedstawił stanowisko przewodniczącego Rady Miejskiej w Żmigrodzie oraz napisał o odmowie ze strony dyrektora Korytkowskiego komentowania całego zajścia.
Po zapoznaniu się z dowodami sąd uniewinnił dziennikarza.
W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził między innymi, "wykorzystano również szczere, rzeczowe, logiczne i znajdujące potwierdzenie w powyższych, wyjaśnienia oskarżonego,(...) który spontanicznie wskazał, że o zdarzeniu z dnia 6 lipca 2009 roku dowiedział się od J. Brodali, który powiedział o tym zajściu". Następnie - oskarżony - jak stwierdził Sąd - weryfikował uzyskane informacje w tych instytucjach, o czym napisał w artykułach. Wskazał również, że o tym, co miało się dziać w Hadesie napisał z uwagi na nadchodzące wybory samorządowe, w których zarówno Brodala, jak i Korytkowski mieli wziąć udział. - Chciał więc takie zdarzenia piętnować.
Wyrok jest prawomocny.
O komentarz poprosiliśmy naszego uniewinnionego dziennikarza: - Nie powiem, że wyrok mnie nie cieszy, choć właściwie nie spodziewałem się innego. Sąd oczyszczając mnie z zarzutów, wyraźnie zaznaczył, że dyrektor ośrodka kultury jest osobą publiczną i jego zachowanie w miejscach publicznych powinno licować z zajmowanym stanowiskiem. Wszelkie nieprawidłowości powinny być wytykane, a nawet piętnowane. Myślę także, że nakazanie Robertowi Korytkowskiemu pokrycie kosztów sądowych jest też pewną formą przywołania do porządku samorządowca, który bezpodstawnie oskarżył mnie o pomówienie, czyli de facto pomówił mnie. Osobiście cieszę się także, że sąd docenił i ujął w uzasadnieniu, że wszystkie uzyskiwane informacje sprawdzałem i weryfikowałem - powiedział Andrzej Buryło.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie