Reklama

Pasażerowie marzną i mokną czekając na autobusy

03/02/2016 15:51
Czy szumnie zapowiadane centrum przesiadkowe kiedyś wreszcie powstanie?
Styczniowe popołudnie. Na termometrach minus osiem. Na ul Bochenka tłoczą się pasażerowie, czekający na autobus. Podskakują, przytupują, chuchają w rękawiczki. Ktoś siedzi skulony w kącie, opatulony od stóp do głów. Jeszcze chwila, jeszcze parę minut i być może bus podjedzie. Będzie się można schować w jego ciepłym wnętrzu...
Dawno, dawno temu, w miejscu dzisiejszego parkingu przed Urzędem Miejskim znajdował się dworzec autobusowy.
Pasażerowie mogli schronić się przed deszczem, mrozem czy upałem w poczekalni przy ul. Witosa. Dziś, zamiast dworca jest parking. Tam, gdzie niegdyś była poczekalnia teraz mieści się siedziba KRUS.

Zamiast dworca autobusowego mamy kilka przystanków,


a podróżni miotają się po centrum Trzebnicy, cisnąc się wiatach, które tylko prowizorycznie chronią przed wiatrem, deszczem czy mrozem. Pasażerowie czekający na busa do Obornik Śląskich, nie mają żadnego schronienia: - Pracuję w Trzebnicy, nie mam auta, czasem podwozi mnie koleżanka, czasem dojeżdżam busem. Na przystanku nie ma wiaty, przed deszczem uciekam pod dach Urzędu Miejskiego, czasem do pobliskiej piekarni, gdzie jest ciepło i sucho. Potem biegnę, żeby zdążyć do busa - mówi pani Agnieszka, mieszkanka Obornik Śląskich.

Czytaj na kolejnej stronie...



[caption id="attachment_84887" align="aligncenter" width="800"] Pasażerowie czekający na przystanku pod Urzędem Miejskim nie mają nawet wiaty.[/caption]

Centrum przesiadkowe niewątpliwie jest w Trzebnicy bardzo potrzebne - obecne przystanki są ciasne, zdarza się, że w godzinach szczytu przy ul. Bochenka parkują 3 autobusy, a za nimi jeszcze bus, który już się na przystanku nie mieści. Nie mieszczą się również pasażerowie, tłoczący się pod wiatami.

- Dojeżdżam ze Żmigrodu, czasem tu moknę, czasem marznę, czasem przepycham się przez tłum, bo jak podjadą 3 autobusy, to robi się zamieszanie - opisuje swoje wrażenia mieszkanka Żmigrodu - Gorzej mają starsi ludzie i rodzice z dziećmi, dzieciaki stoją na zimnie, nudzą się, marzną, zaczynają płakać. Przydałby się dworzec, gdzie można by w komfortowych warunkach czekać na autobus, skorzystać z toalety, kupić ciepłą herbatę. Mamy XXI wiek, a w Trzebnicy, zamiast dworca – przystanki pod gołym niebem.
Centrum przesiadkowe to inwestycja szumnie zapowiadana przez burmistrza Trzebnicy, Marka Długozimę
- o potrzebie budowy dworca mówił jeszcze przed swoją drugą kadencją, to hasło pojawiło się również podczas wyborów samorządowych w 2014 roku. Centrum ma powstać przy dworcu kolejowym, tak, aby pasażerom wygodnie było przesiadać się z autobusu do szynobusu.

Zapewne kiedyś powstanie, pytanie jednak, kiedy?


- Budowa Centrum Przesiadkowego to długi proces - powiedział nam Marek Długozima - mamy już pozwolenie ze Starostwa, w tej chwili jesteśmy na etapie zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Jak czytamy w budżecie, na budowę centrum przesiadkowego czyli budowę dworca, gmina zaplanowała wydać około 970 tys. zł. Ale na ten rok zaplanowano, wydatki w kwocie niecałych 370 tys. zł. Przewiduje się też, że inwestycja zostanie zakończono dopiero w roku 2018.

Jak widać, od zmiany planu, przez projekt, aż do jego wykonania daleka droga. Cóż, wygląda na to, że pasażerowie jeszcze pomarzną...

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do