Do tematu wyboru starosty na ostatniej sesji powrócił Robert Adach, który opowiedział o nowych faktach.
Przypomnijmy, że po głosowaniu nad wyborem starosty okazało się, że 11 głosów zdobył Waldemar Wysocki, a Robert Adach dostał ich 10. Jednak teoretycznie, to radni PO wraz z radnymi RwP (PSL) mieli 11 radnych.
Zaraz po głosowaniu oba kluby udały się na piętro. Tam w obecności radnych Adach zapytał Sławomira Błażewskiego jak głosował, podejrzewając, że to on mógł zdradzić.
Wtedy radna Matusiak oznajmiła, iż widziała, że Błażewski postawił krzyżyk w kratce z nazwiskiem Adacha. Na tym spotkaniu, również radny Błażewski powiedział "swym kolegom", że zagłosował na Adacha.
Po wznowieniu obrad Robert Adach zażądał, by komisja jeszcze raz przejrzała karty do głosowania, bo jego zdaniem na jednej z nich
mogło dojść do fałszerstwa i do wykreślenia z kratki przy jego nazwisku krzyżyka.
Przewodniczący komisji Jerzy Trela nie wyraził zgody na ponowne sprawdzenie kart do głosowania.
Zrobiło się zamieszanie. Wezwano też policję i prokuratora. Następnie zabezpieczono karty do głosowania i całość trafiła do prokuratury w Miliczu, która rozpoczęła postępowanie.
- Powziąłem informację, bo zostałem uznany za stronę przez prokuraturę w Miliczu, że przerobiono czy usunięto z kratki, przy nazwisku Adach jeden z głosów. A ekspert stwierdził, że nie było to działanie przypadkowe, a celowe.
Cały artykuł dostępny w wydaniu papierowym lub e-gazecie, którą możesz zakupić tutaj.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie