Reklama

Radni mają głosować bez pytania?

10/10/2014 01:02
Sesja tradycyjnie już została zwołana w trybie nadzwyczajnym, czyli bez tygodniowego wyprzedzenia, które pozwoliłoby radnym zapoznać się z projektami uchwał, na omówienie ich i ewentualne uzyskanie wyjaśnień od burmistrza i odpowiedzialnych urzędników podczas obrad komisji. Jeszcze przed zatwierdzeniem porządku obrad radny Jan Darowski zaprotestował: w imieniu klubu Trzebnica ponad Podziałami. – Otrzymujemy materiały na sesją nadzwyczajną praktycznie na kilka godzin przed jej rozpoczęciem. Projekty uchwał otrzymałem wczoraj w godzinach wieczornych. Uważam, że proces przygotowania i procedowania uchwał jest skandalicznie niedopuszczalny, co przypomina mi okres stanu wojennego. Na taką sytuację nie będziemy się godzić... - powiedział radny.

Przewodniczący rady Mateusz Stanisz skwitował ten protest krótko: - Materiały otrzymaliście państwo zgodnie z regulaminem Rady Miejskiej Trzebnicy, żadne prawo nie zostało więc naruszone -  i dodał: – Jest pan na tyle doświadczonym samorządowcem, że te parę godzin powinno w zupełności wystarczyć na zaznajomienie się z dostarczonymi materiałami. Porządek obrad został przegłosowany przez koalicję.

Kilkanaście minut później, gdy omawiano projekt zmian w budżecie, okazało się, że nie tylko radni opozycyjni i koalicyjni, ale nikt z obecnych w sali, nawet skarbnik gminy, odpowiedzialna za finanse, a więc i zmiany w budżecie gminnym, nie umiała powiedzieć, co się za nimi kryje.

Gdy skarbnik gminy czytała projekt uchwały o zmianach w budżecie sięgających setek tysięcy złotych – podkreślmy, przesłany radnym poprzedniego dnia wieczorem – nagle burmistrz Marek Długozima zerwał się z krzesła i bez słowa wyszedł z sali.

Gdy nie wracał, a radni nie mogli uzyskać od skarbnik Barbary Krokowskiej niezbędnych informacji, Wojciech Wróbel złożył wniosek o ogłoszenie przerwy w obradach do czasu powrotu burmistrza na salę obrad. Wniosek został odrzucony głosami koalicji. Gdy jeden z radnych zapytał, czy przewodniczący wie, czy burmistrz zamierza wrócić na obrady, Mateusza Stanisz powiedział, że... burmistrz nie musi się tłumaczyć przewodniczącemu z nieobecności na obradach.

Więcej w wydaniu papierowym lub po zalogowaniu się.

[hidepost=0]

Do całkowitej kompromitacji doszło, gdy radni opozycji usiłowali się dowiedzieć, co to jest za projekt inwestycyjny pod nazwą "komunikacja miejska w Trzebnicy linia B". Skarbnik Krokowska nie umiała na ten temat nic powiedzieć.

Radny Janusz Szydłowski spytał się, czy może ktoś z radnych koalicyjnych wie, co się kryje pod tajemniczą nazwą linii autobusowej. Żaden z radnych koalicji nie umiał na ten temat nic powiedzieć. Nawet przewodniczący Stanisz, siląc się na dowcip stwierdził tylko, że... na pewno nie jest to linia z Trzebnicy do Wałbrzycha. Przewodniczący, mimo próśb opozycji nie szukał burmistrza, ani nikogo kompetentnego, kto mógłby wyjaśnić radnym zagadnienie i pomóc podjąć decyzję. Zresztą niepotrzebnie, bo radni koalicji (bez żadnych wątpliwości!) zatwierdzili zmiany w budżecie.

Gmina Trzebnica ma burmistrza i dwóch jego zastępców. Dziś, kiedy mamy sesję nadzwyczajną,uważam, że nieobecność wszystkich burmistrzów jest objawem braku szacunku nie wobec nas radnych, ale wobec mieszkańców gminy Trzebnica – powiedział na zakończenie radny Wojciech Wróbel. - To, co się dzisiaj stało jest skandalem. Uważam, że mamy prawo wysłuchać ludzi, którzy są merytorycznie przygotowani do tego, żeby odpowiadać na pytania radnych. [/hidepost]

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do