Na początku sesji radny Jan Darowski wyjaśnił powody, dla których radni domagają się dowołania przewodniczącego z tej funkcji. Najważniejszym zastrzeżeniem jest niezwoływanie sesji nadzwyczajnych na wniosek opozycji.
- Początkowo pan oceniał (te wnioski - dop. autor), bawiąc się w cenzora. Później pan poszedł w kierunku, że muszą być dołączane do nich uchwały, a zgodnie z przepisami, jeśli wniosek jest złożony wraz z porządkiem obrad, to pana obowiązkiem jest zwołanie sesji, a nie ocenianie czy "materia jest ważka" czy nie. Pan też nieraz zwoływał sesje nadzwyczajne na wnioski burmistrza, które w naszej ocenie tego nie wymagały. Darowski przypomniał także o wojewodzie, który kilkakrotnie przywoływał przewodniczącego Stanisza do przestrzegania zapisów ustawy o samorządzie gminnym, by dochowywał terminów zwoływania sesji - 7 dni.
- To jest zdanie wojewody dolnośląskiego. Są różne zdania, mogą być różne interpretacje przepisów. Dysponuję opinią prawną, w której projekty uchwał muszą być dołączane do porządku obrad. I tego się trzymam - odpowiedział przewodniczący Mateusz Stanisz.
Radni bronią kolegi
Zanim powołano komisję skrutacyjną, odpowiedzialną za przeprowadzenie głosowania o odwołaniu, na temat sposobu prowadzenia obrad wypowiedzieli się radni: koleżanki przewodniczącego z klubu, a także wiceprzewodniczący rady Jan Janusiewicz (koalicjant w Trzebnicy 2000 Plus). Co ciekawe, każdy z tych radnych... odczytał tekst z gotowego oświadczenia. Prawie nie zerkali w stronę radnych znad kartki. Przyglądając się temu z pozycji widza, można było odnieść wrażenie, jakby otrzymali gotowe wypowiedzi na chwilę przed zwołaną sesją... Wyglądało to dość komicznie i raczej przypominało słynny film Barei pt. "Miś", niż obrady sesji. Wydawało się, że na sali brakuje tylko szafy, do której mogliby podejść radni: Kucięba, Haładaj czy Janusiewicz i po odczytaniu peanów pod adresem przewodniczącego, zakończyć: "to mówiłem ja, Jarząbek, radny drugiej klasy".
Radny jest nerwowy i się nie zna
Jan Janusiewicz zaczął bronić przewodniczącego, który tak często przerywa wypowiedzi radnych opozycyjnych. Podał nawet konkretny przykład.
- Gdy radny opozycyjny włącza się do wypowiedzi drugiej osoby, to rolą przewodniczącego jest powstrzymanie go. Jeżeli pan radny Darowski reaguje bardzo nerwowo, podskakuje, czerwony się robi, drapie się po głowie... Większość z radnych opozycyjnych nie ma problemu, żeby przewodniczący udzielił im głosu - ocenił wiceprzewodniczący.
Na kolejną próbę oceny tego "niewłaściwego zachowania opozycji" zwrócił uwagę... burmistrz.
- Skoro pan radny powołuje się na wojewodę, to dlaczego on nie wyciągnie konsekwencji wobec gminy Trzebnica, która łamie prawo? Radny Darowski jako radca prawny powinien się znać na prawie, widocznie się nie zna - skomentował burmistrz.
Marek Długozima wspomniał jeszcze o "donoszeniu" do różnych instytucji przez radnego, które tylko "psują wizerunek gminy".
Wiesława Kucięba także odczytała napisany tekst na kartce. Mało z tego oświadczenia dowiedzieliśmy się o samej ocenie pracy przewodniczącego Stanisza. Za to, mogliśmy wysłuchać opinii o gminie. W ocenie radnej w ubiegłym roku zrealizowano bardzo wiele inwestycji, których "zazdroszczą nam mieszkańcy ościennych gmin", a same zadania są popierane przez trzebniczan.
- To, że pan burmistrz więcej mówi, to jest oczywiste, bo ma więcej do powiedzenia. To nie jest uszczypliwość, a oczywistość - dopowiedziała na koniec radna Kucięba.
Darowski, w późniejszej części dyskusji odniósł się do wypowiedzi burmistrza, w której ten przyznał, że radny szkodzi wizerunkowi gminy. Darowski za przykład podał działania Solidarności, której działacze byli szykanowani przez ówczesne władze. Dodał, że burmistrz postępuje podobnie, mówiąc, że działania opozycji szkodzą gminie.
- Teraz to pana poniosło, jeśli porównuje pan opozycję w radzie do działaczy Solidarności - wtrącił Mateusz Stanisz.
- Pan chyba nie zrozumiał - próbował ripostować Darowski.
Wniosek opozycji nie przeszedł. Za jego odwołaniem głosowało 6 z 19 radnych obecnych na sesji.
W przerwie zapytaliśmy radnych o to, czy ich zdaniem przewodniczący powinien sam interpretować prawo i zwoływać sesje nadzwyczajne po przekroczeniu terminu 7 dni?
Tadeusz Cepiel: - Przewodniczący zna wykładnię prawa, stosuje swoją wykładnię prawa i ma przyzwolenie na to. Przekroczył, bo miał takie powody.
Jan Janusiewicz: - Żeby były uzasadnienia do zwołania tej sesji faktycznie jakieś merytoryczne, to by ją zwoływał. Za bzdurne uzasadnienia nie ma sensu zwoływania sesji i marnowania czasu innym radnym.
Barbara Trelińska: - Przepraszam 5 minut umyka...
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie