Reklama

Wójt kontra mieszkanka. Sprawę rozstrzygał sąd.

23/06/2014 05:13

Mieszkańcy się nie zgodzili, wójt był przeciw


Jak poinformowała nas Beata Kowalska, grupa mieszkańców postanowiła stworzyć wystawę starych maszyn rolniczych. Inicjatywa miała powstać za prywatne pieniądze i własnym nakładem pracy. Mieszkańcy zwrócili się do wójta tylko o zgodę na wykorzystanie w tym celu gminnego terenu. Jednak sprawy nie potoczyły się dla nich pomyślnie.

- Wójt skierował pismo do sołtysa, aby ponownie zwołać w tej sprawie zebranie wiejskie, na którym niektórych mieszkańców widzieliśmy po raz pierwszy. Zagłosowali przeciw. Wtedy zrozumiałam, że wszystkie moje działania będą w ten sposób przez wójta i sołtysa torpedowane, ze szkodą dla całej wsi. Postanowiłam złożyć rezygnację z pełnionej przeze mnie funkcji lidera odnowy wsi i przesłać ją do Urzędu Marszałkowskiego. Do tego potrzebna była mi dokładna treść pisma wójta. Najpierw zwróciłam się o nie do sołtysa, zgodził się od razu. Jednak następnego dnia, widocznie po otrzymaniu odpowiednich instrukcji, odmówił. Wystąpiłam o nie do wójta, wnioskując o dostęp do informacji publicznej. Nie zrobił tego, łamiąc tym samym prawo - wyjaśnia nam Beata Kowalska.

 Zapytaliśmy więc: - Dlaczego Pani zdaniem Robert Borczyk nie chciał tego pisma udostępnić?

- Może wstydził się argumentacji, jaką się posłużył. Wójt martwił się o koszt inwestycji i eksploatacji małej zadaszonej wiaty, wybudowanej za prywatne pieniądze mieszkańców. Sięgnął także po argument, że powinniśmy tę wiatę wybudować z funduszu sołeckiego. To z funduszu można, a z własnych pieniędzy nie? Pan wójt zapomina, że nie ma prawa narzucać mieszkańcom, na co mają wydatkować środki z funduszu - to jest ich suwerenna decyzja. Ostatni absurdalny argument to ten, że podobna wystawa maszyn jest już w powiecie trzebnickim - wyjaśnia nam skarżąca.

 Kopii pisma nie było, poszła skarga do WSA


Beata Kowalska, odpowiedź odmowną na złożony wniosek otrzymała w połowie grudnia. 29 grudnia mieszkanka Kałowic złożyła skargę na bezczynność wójta do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Robert Borczyk wniósł o jej odrzucenie lub oddalenie.

W toku sprawy WSA zauważył, że skarga jest uzasadniona. Sąd zauważył między innymi, że to pismo nie jest w żaden sposób dostępne publicznie, zatem aby zapoznać się z jego treścią, skarżąca musiała złożyć wniosek, powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Jeżeli z obiektywnych przyczyn kopia pisma nie mogła zostać przesłana na podany we wniosku adres, to wójt miał obowiązek powiadomić o tym i wskazać w jaki sposób niezwłocznie to pismo udostępni. Zamiast tego, jak zauważył WSA, wójt "lakonicznie" poinformował skarżącą, że żądana informacja już została podana do publicznej wiadomości na zebraniu, co było niezgodne z zapisani ustawy. Bezczynność wójta w ocenie sądu nie była rażąca.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do