Reklama

Burmistrz pozywa do sądu dziennikarza

13/06/2014 12:42
W pozwie skierowanym do sądu w dniu 28 kwietnia tego roku, Marek Długozima żąda usunięcia rzekomych naruszeń dóbr osobistych poprzez złożenie przez redaktora naczelnego NOWej gazety trzebnickiej przeprosin, które miałby zająć pół pierwszej strony gazety. Dodatkowo chce by redaktor wpłacił 5 tys. zł na Caritas.

W jaki sposób zdaniem burmistrza miało dojść do naruszenia jego dóbr osobistych? Otóż 3 grudnia i później 10 grudnia ubiegłego roku w NOWej gazecie trzebnickiej ukazały się teksty o decyzjach prokuratury oleśnickiej, w związku z zawiadomieniem radnych, o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Przypomnijmy - 3 grudnia napisaliśmy, że w dniu 25 listopada prokuratura oleśnicka wydała postanowienie o postawieniu Markowi D. zarzutów. Postępowanie dotyczy przekroczenia przez burmistrza uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego oraz wyrządzenia znacznej szkody materialnej.  W gazecie zamieściliśmy również zdjęcie, ale z przepaską na oczach. I właśnie te dwa fakty, zdaniem burmistrza naruszyły jego dobra osobiste. Długozima twierdzi, że jego wizerunek oraz imię i inicjał nazwiska został rozpowszechniony bezpodstawnie i miały na celu jedynie jego obrazę. Twierdzi też, że brak było jakichkolwiek podstaw, by w ten sposób go przedstawiać.

Co ciekawe, po naszych publikacjach, wynajęta, zapewne za publiczne pieniądze, przez burmistrza kancelaria prawna, w dniu 12 grudnia ubiegłego roku, przysłała już do redakcji wezwanie do usunięcia rzekomych naruszeń dóbr osobistych. Ciekawostką może być fakt, że wtedy żądano od Daniela Długosza, by na Caritas wpłacił 36 tys. złotych!

Na drugi dzień, 13 grudnia redaktor naczelny wysłał do kancelarii pismo, w którym jasno wskazał, że zgodnie z prawem prasowym, wręcz musiał użyć imienia i inicjału oraz zakryć twarz osoby, co do której prokuratura postanowiła o postawieniu zarzutów. Jednocześnie Daniel Długosz poinformował, że jeżeli burmistrz Marek Długozima napisze stosowne oświadczenie, że zgadza się na upublicznianie swojego wizerunku i danych, to oczywiście redakcja to uwzględni. Jeszcze tego samego dnia do redakcji przyszedł burmistrz i osobiście złożył stosowne oświadczenie, że wyraża zgodę na podawanie jego pełnych danych i wizerunku w związku z toczącym się w prokuraturze postępowaniem. Od tej chwili w publikacjach podawaliśmy pełne dane burmistrza.

Co zatem się stało, że po kilku miesiącach, 28 kwietnia tego roku burmistrz złożył pozew? Tego nie wiemy, ale pikanterii sprawie dodaje fakt, że już po złożeniu pozwu, owa kancelaria ponownie wysłała do redakcji pismo z wezwaniem do usunięcia rzekomych skutków naruszenia dóbr osobistych. Po co wysyłano to pismo, skoro wcześniej złożono pozew?

- Dla mnie sprawa jest groteskowa. Osobiście odbieram te działania, jako próbę zastraszenia mnie jako dziennikarza. Może komuś bardzo zależy na tym, by o tej sprawie nie pisać? – zastanawia się pozwany dziennikarz Daniel Długosz – W momencie, gdy prokurator wydał postanowienie o postawieniu burmistrzowi zarzutów, zgodnie z prawem prasowym miałem wręcz obowiązek, by zasłonić twarz i podać tylko inicjał nazwiska. Ale podejrzewam, że gdybym wtedy napisał pełne dane burmistrza i pokazał jego zdjęcie bez zasłoniętej twarzy, to teraz miałbym proces o nielegalne upublicznienie jego danych.  Moim zdaniem cały pozew jest tylko po to, by odwrócić uwagę od istoty sprawy. Burmistrz przyzwyczajony jest do artykułów, które go wychwalają. Peany na jego cześć są praktycznie w każdym wydaniu Panoramy czy Kuriera. W momencie, gdy nasza gazeta ujawniła, że prokuratura wydała postanowienie o postawieniu zarzutów, to te artykuły pewnie mu się nie spodobały. A swoją drogą to ciekawe, że w całym pozwie nie ma żadnej informacji, o tym że burmistrz ma postawione prokuratorskie zarzuty. Z ciekawością czekam już na pierwszą rozprawę. Myślę, że sąd się mocno zdziwi, gdy dowie się o wszystkich aspektach tej sprawy – dodaje redaktor naczelny NOWej.

Sąd jeszcze nie wyznaczył rozprawy. Daniel Długosz w odpowiedzi na pozew zawnioskował o odrzucenie go w całości, ponieważ jest bezzasadny.

Burmistrzowi, w poniedziałek zadaliśmy również pytania, czy za pozew płacił z gminnych pieniędzy, a jeśli tak to ile? Okazało się bowiem, że w jego imieniu działa kancelaria SWWB z Wrocławia. Ta sama, która w imieniu gminy, "za niezłą kasę" pisze do naszej redakcji sprostowania. Do chwili zamknięcia tego numeru, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Co ciekawe ta sama kancelaria obsługuje również spółkę Trzebnickie Centrum Medyczne "Zdrój". Próbowaliśmy się dowiedzieć ile przychodnia wydaje na nią pieniędzy, jednak prezes Imielska odmówiła udostępnienia nam tych danych. Warto też pamiętać, że od kilku lat gmina opłaca też inną kancelarię, a mimo to podpisała umowy na obsługę prawną właśnie z wrocławską kancelarią. Czy zrobiła w tej sprawie rozeznanie rynku, czy ogłosiła przetarg, czy wysłała zapytanie o cenę, by wybrać najkorzystniejszą ofertę?

Sprawie będziemy się bacznie przyglądać.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do