Reklama

Radny złożył do sądu skargę na burmistrza

15/10/2013 10:47
Ostatnio wiele w Trzebnicy się mówi – głównie dzięki ujawnionym przez naszą gazetę informacjom – o wydatkach na prawników i procesy prowadzone przeciwko gminie. Powodami są głównie wykonawcy gminnych inwestycji niezadowoleni z wywiązywania się przez stronę społeczną z zawartych umów, choć nie tylko. Ostatnio kilka spraw w związku z łamaniem przez urzędników miejskich ustawy o dostępie do informacji publicznej wygrali też dziennikarze naszej redakcji. Burmistrz został przez sądy zobowiązany do rozpatrzenia naszych wniosków i zapłacenia kosztów poniesionych przez skarżących. Nie dziwi więc, że radni zainteresowali się wydatkami jakie gmina z tego tytułu ponosi. A są to nie tylko kary i koszty sądowe, ale przede wszystkim utrzymanie kancelarii prawnych, którym i tak nie udaje się wygrać w sprawach, jak się okazuje, dla gminy beznadziejnych.

3 września szef klubu radnych, "Trzebnica ponad Podziałami", Jan Darowski złożył do burmistrza wniosek o udzielenie informacji publicznej. Pytał: Ile w roku bieżącym toczy się procesów sądowych, w których gmina Trzebnica jest stroną pozwaną? Kto jest powodem w tych sprawach i jakie ma roszczenia? Ile i w jakich sprawach zostało już wydanych orzeczeń, także tych nieprawomocnych i jakie zostały należności?

Pytania są jak najbardziej na miejscu, bo przecież wszystkie roszczenia burmistrz i tak pokryje z gminnej kasy, a więc pieniędzmi podatników. Ponieważ żądane informacje dotyczą działalności gminy, są informacją publiczną.

Burmistrz jednak postanowił nie odpowiadać. – 18 września otrzymałem od burmistrza pismo, opatrzone datą 16 września, w którym twierdzi on, że jest to informacja publiczna przetworzona i w związku z tym wzywa mnie do wykazania szczególnego interesu w celu uzyskania tej informacji  – powiedział nam Jan Darowski.

Rzeczywiście, burmistrz – powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznej – stwierdził w swoim piśmie, że "prawo do informacji publicznej obejmuje uprawnienie do uzyskania informacji przetworzonej w takim zakresie, w jakim jest to szczególnie dla interesu publicznego". Ani słowem jednak nie wspomina, dlaczego "w opinii organu" informacja o procesach sądowych i ich kosztach procesów jest jego zdaniem przetworzona. Przeciwnie, zacytował wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu, który twierdzeniom burmistrza zaprzecza.

Otóż w uzasadnieniu wyroku wydanego 25 kwietnia br. sędzia WSA napisał m.in.: "informacja przetworzona, to nie tylko informacja udzielona na piśmie, powstała między innymi z kompilacji wielu pism, ale również informacja prosta, którą uzyskano w wyniku poszukiwań, ustaleń według pewnego klucza, wymagająca nakładu intelektualnego i czasowego, zorganizowania środków osobowych i działań organizacyjnych (podkr. moje –  ANB)".  Żeby odpowiedzieć na pytania przewodniczącego Darowskiego, wystarczy zajrzeć do szafy, w której są przechowywane dokumenty ze spraw sądowych, policzyć teczki, następnie otworzyć je i skserować pozwy oraz rozstrzygnięcia wyroków i sprawdzenie, czy jest adnotacja o ew.  odwołaniach. Jeśli burmistrz Długozima, twierdzi, że wymaga to działań organizacyjnych, organizowania środków osobowych, nakładu czasowego i intelektualnego, ustaleń według pewnego klucza, to można domniemywać, że w trzebnickim urzędzie gminy panuje olbrzymi bałagan, a urzędnicy nie są w stanie wykonać najprostszych czynności biurowych, takich jak kopiowanie na kserokopiarce...

Ja, a także cały klub, stoimy na stanowisku, że nie jest to informacja przetworzona, tylko prosta, bo nie jest to żadna nowa informacja, ale taka, która już istnieje i należy ją tylko przekazać: Dane, takie jak ilość procesów, kto i o co je wytoczył są wiadome i wystarczy je skopiować i przekazać wnioskodawcy. W związku z nieotrzymaniem tych informacji, 19 września złożyłem skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na bezczynność burmistrza, skutkującą odmową udostępnienia mi informacji publicznej. W tej skardze podnoszę, że burmistrz nie wskazuje, dlaczego jego zdaniem jest to informacja przetworzona, a ponadto nie zakreśla terminu w jakim ja miałbym ten interes rzekomy wskazać – wyjaśnił Darowski. A to właśnie nakazuje ustawa.

Szef opozycyjnego klubu dodał, że skargę, zgodnie z procedurami, złożył za pośrednictwem burmistrza. – Dzisiaj otrzymałem od burmistrza pismo wzywające mnie ponownie do wskazania interesu publicznego w celu uzyskania żądanej informacji. Ale tym razem wyznaczył na to wskazanie termin siedmiodniowy, a także stwierdził, że jeżeli tego interesu nie wskażę, to wyda decyzję o odmowie udostępnienia informacji – powiedział nam w piątek 4 października.

Pewnie nie jest zbiegiem okoliczności, że wezwanie burmistrza dotarło do radnego w dniu, gdy mijał termin przekazania skarg na bezczynność burmistrza do WSA. – Ja już burmistrzowi odpisałem, że podtrzymuję w całości skargę do sądu administracyjnego, a żądanie wykazania szczególnego interesu publicznego w tej sprawie jest zbędne i bezprzedmiotowe, bo nie jest to w naszej ocenie informacja przetworzona, tylko prosta. Teraz czekamy na rozstrzygnięcie sprawy przez sąd – podsumował Darowski.

Usiłowaliśmy dowiedzieć się w urzędzie gminy, jakich poszukiwań trzeba dokonać, jakich ustaleń i wg jakiego klucza, na czym polega nakład intelektualny tych poszukiwań, a na czym czasowy, a zwłaszcza: jakie środki osobowe i działania organizacyjne należy wykonać, żeby odpowiedzieć na, zdaje się proste, pytania radnego. Niestety, w piątek burmistrza nie było w urzędzie, a wczoraj od rana był na miejscu, ale niedostępny, bo – jak wyjaśniono nam w sekretariacie – "konferował". Natomiast odpowiedzialny za kontakty z mediami sekretarz gminy Daniel Buczak powiedział nam, że skarga radnego Darowskiego została złożona w sądzie administracyjnym w piątek, czyli na koniec piętnastodniowego terminu, w jakim zgodnie z ustawą urząd ma skargę przekazać sądowi. Sekretarz powiedział nam też, że odpowiedzi na nurtujące nas pytania zostały zawarte w wyjaśnieniach gminy, które dołączono do skargi.

Nas zastanawia jednak jeszcze inna rzecz. Jak radny ma kontrolować wydatki gminy, czy decyzje burmistrza, skoro nawet nie może się dowiedzieć ile procesów i z kim gmina aktualnie prowadzi? A z drugiej strony, pytamy, dlaczego burmistrz ukrywa te informacje przed radnym?

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do