To, co opozycja zapowiadała od dnia sesji, właśnie stało się faktem. Wojewoda Dolnośląski Anna Żabska stwierdziła nieważność w całości uchwały Rady Miejskiej w Trzebnicy zmieniającej Statut Gminy. Chodzi o głośne przepisy, które – zdaniem radnych opozycji – miały zablokować im dostęp do dokumentów i sparaliżować wykonywanie mandatu.
Rozstrzygnięcie nadzorcze z 18 grudnia 2025 r. nie pozostawia wątpliwości: rada przekroczyła swoje kompetencje, a uchwała została podjęta z istotnym naruszeniem prawa
W uzasadnieniu nadzoru prawnego czytamy wprost, że Rada Miejska nie miała żadnej podstawy prawnej, by regulować – a tym bardziej ograniczać – prawa radnych wynikające bezpośrednio z ustawy. Kluczowy jest tu art. 24 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym, który daje każdemu radnemu indywidualne prawo do:
Wojewoda jednoznacznie wskazała, że: „w drodze aktu prawa miejscowego nie można ani rozszerzać, ani ograniczać uprawnień radnych wynikających wprost z ustawy”. A właśnie to – zdaniem nadzoru – zrobiła trzebnicka rada.
Uchylona uchwała, którą chciał przeforsować Marek Długozima wprowadzała m.in.:
W ocenie wojewody wszystkie te zapisy naruszały istotę mandatu radnego i prowadziły do jego cenzurowania. Co szczególnie mocno wybrzmiało w uzasadnieniu: rada nie ma prawa opiniować ani „zatwierdzać”, czy inny radny może wykonywać swoje ustawowe uprawnienia.
Przypomnijmy: uchwała została przegłosowana głosami radnych burmistrza Marka Długozimy, przy sprzeciwie całej opozycji. Projekt trafił na sesję na godzinę przed obradami, co samo w sobie wzbudziło ogromne kontrowersje.
Radny Sławomir Ćwikła, który złożył wniosek do wojewody, nie ma dziś wątpliwości, że była to próba „zabetonowania urzędu” i zablokowania niewygodnych kontroli. W emocjonalnym wpisie mówi wprost o kompromitacji obsługi prawnej gminy i radnych, którzy – jak pisze – „podnieśli ręce za łamaniem prawa”.
Wojewoda przypomniała w rozstrzygnięciu coś, co w samorządzie powinno być oczywiste: statut gminy nie może zmieniać ani ograniczać ustawy. Może porządkować kwestie techniczne, organizacyjne, ale nie ingerować w prawa, które ustawodawca przyznał radnym wprost. O tym podczas sesji mówiła opozycja, ale radni burmistrza milczeli, a potem podnieśli rękę nie zwracając uwagi na to, że dochodzi do absurdu.
Co więcej, nadzór zwrócił uwagę, że nowelizacja ustawy z 2018 r. miała wzmocnić pozycję radnych wobec organu wykonawczego, a nie ją osłabiać. Próba odwrócenia tej logiki została uznana za niedopuszczalną.
Uchwała została wstrzymana z mocy prawa. Gmina może wprawdzie zaskarżyć rozstrzygnięcie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, ale argumentacja wojewody jest obszerna, oparta na orzecznictwie NSA i doktrynie prawa.
Jedno jest pewne: to poważny sygnał ostrzegawczy dla władz Trzebnicy. Próby ograniczania jawności i kontroli jest kompromitacją nie tylko burmistrza, ale i wszystkich jego radnych, którzy za tym głosowali. Co dalej? Czy teraz kontroli radnych będzie więcej? To możliwe, zwłaszcza, że burmistrz i jego otoczenie boją się tego jak ognia. Przykładem jest choćby uniemożliwienie radnemu Marcinowi Raczyńskiemu pracę w Komisji Rewizyjnej, która dziś działa bez obowiązkowego składu.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie