Po kilku interwencjach radnych, burmistrz namówił swoich radnych na przegłosowanie uchwały, która ma powstrzymać zapędy kontrolne. Ale opozycja uważa, że uchwała jest sprzeczna z prawem i już powiadomiła wojewodę.
W zeszłym tygodniu opisaliśmy i pokazaliśmy na filmach, jak ze swoich uprawnień próbują korzystać radni opozycji. Jak wiadomo burmistrz Marek Długozima i zarządzany przez niego urząd niechętnie udostępnia publiczne dokumenty. Radni, mieszkańcy czy dziennikarze często muszą czekać 2 miesiące, nim dokument, np. umowa czy faktura, zostanie im okazany. Ta swoista obstrukcja trwa do dzisiaj i to mimo tego, że burmistrz utworzył specjalny referat do spraw obsługi wniosków o dostęp do informacji publicznej.
Jego utrzymanie tylko w 2024 roku kosztowało mieszkańców ponad 152 tysiące złotych! Od stycznia do sierpnia tego roku wydano ponad 102 tysiące złotych!
Mimo ogromnych kosztów, radni w dalszym ciągu mają problem z dostępem do dokumentów. Jak mówią utrudnia im się wykonywanie mandatu. I pewnie dlatego grupa radnych z klubu Platformy Obywatelskiej postanowiła skorzystać z innego narzędzia, jakie daje im ustawa o samorządzie gminnym zmieniona za rządów PiS. To wtedy pojawił się w niej art. 24 ust. 2, w którym czytamy:
“w wykonywaniu mandatu radnego radny ma prawo, jeżeli nie narusza to dóbr osobistych innych osób, do uzyskiwania informacji i materiałów, wstępu do pomieszczeń, w których znajdują się te informacje i materiały, oraz wglądu w działalność urzędu gminy, a także spółek z udziałem gminy, spółek handlowych z udziałem gminnych osób prawnych, gminnych osób prawnych, oraz zakładów, przedsiębiorstw i innych gminnych jednostek organizacyjnych, z zachowaniem przepisów o tajemnicy prawnie chronionej."
Z tego przepisu radni zaczęli korzystać całkiem niedawno. Robili to grzecznie. Do urzędu wysłali maila, gdzie wskazywali jakie dokumenty chcą obejrzeć. Podali też dzień, kiedy pojawią się w urzędzie. Problem w tym, że gdy przyszli do urzędu, okazano im tylko niektóre dokumenty. Nie otrzymali “operatu uzdrowiskowego”, za który gmina miała zapłacić już całą kwotę. Nie dostali go nawet wtedy, gdy ponownie pojawili się w urzędzie.
Radni podjęli kolejną próbę, ale tym razem poprosili naszą gazetę, czy możemy sfilmować ich próbę. Tak też się stało.
Zapytaliśmy ministerstwo, czy taki dokument do nich wpłynął, a jeśli tak to kiedy. Pytaliśmy też, czy wniesiono do niego jakiekolwiek uwagi i czy po ich opracowaniu otrzymali poprawiony dokument. Między innymi za to pieniądze miała otrzymać firma Romankiewicz + Heck Inwestycje, z którą od kilku dni nie możemy się skontaktować.
Przy okazji zapytaliśmy ministerstwo, czy Gmina Trzebnica lub pełnomocnik gminy złożyli do ministerstwa wniosek dotyczący obszaru ochrony uzdrowiskowej lub dotyczący przyznania miastu statusu uzdrowiska. Na odpowiedź czekamy.
Wracając do radnych, tuż przed sesją poszli oni do nowej skarbnik, aby sprawdzić czy gmina faktycznie zapłaciła całą kwotę. Radni chcieli zobaczyć faktury. Marzena Lis-Długosz odpowiedziała, że musi sprawdzić. Zapisała sobie numer umowy, ale radni dokumentów nie dostali.
Tymczasem tuż przed sesją otrzymali dziwny projekt uchwały. Burmistrz zaproponował zmianę Statutu Gminy Trzebnica. Jak zauważyła opozycja, tą drogą włodarz chce wprowadzić radnym ograniczenia w wykonywaniu mandatu radnego, który wprost wynika z ustawy. Dlaczego?
Otóż projekt uchwały zakłada, że dla potrzeb uzyskania informacji i niezbędnych dokumentów radny ma być przyjmowany przez burmistrza, zastępcę burmistrza, sekretarza gminy lub skarbnika, naczelników wydziałów i szefów jednostek. Dalej czytamy, że tylko te osoby są uprawnione do udostępnienia radnym informacji i dokumentów. Ale to nie koniec.
W przypadku konieczności ich zebrania radny winien zwrócić się z wnioskiem o ich udostępnienie do burmistrza, a ten mógłby uzależnić przekazanie sprawy do opracowania od opinii właściwej komisji lub rady.
Takie zapisy stoją w sprzeczności z ustawą, która mówi wprost, że radny może przyjść do dowolnego pokoju w gminie, poprosić o dokumenty i urzędnik ma je udostępnić. Nie ma mowy o ograniczeniach i zależnościach, które wpisano w projekt uchwały.
- Widać, że burmistrz Długozima jest przestraszony rosnącą aktywnością kontrolną opozycji, co prowadzi do panicznych i nerwowych ruchów. Jednak nieudolne działania mające na celu ograniczenie naszych uprawnień nie mają żadnego znaczenia. Są na to orzeczenia sądów administracyjnych. Wskazują one, że statut gminy nie może ograniczać praw wynikających bezpośrednio z ustawy wyższego rzędu. Obawiam się tylko, że burmistrz może chcieć wprowadzać wysokich rangą pracowników urzędu oraz szefów spółek komunalnych w błąd twierdząc, że po zmianie statutu nie muszą przestrzegać zapisów ustawy i że nie mają obowiązku przekazywania informacji i okazywania dokumentów. To niestety może narazić ich na odpowiedzialność związaną z utrudnianiem wykonywania mandatu radnego i utrudniania dostępu do informacji publicznej. To oczywiście działanie w tak zwanych białych rękawiczkach. Wszystko rękami swoich radnych i podległych pracowników. Zobaczymy jak bardzo będzie skuteczne tym razem - napisał po sesji na FB radny Marcin Raczyński i zachęcił do przeczytania artykułu w swojej internetowej gazetce, którą zresztą sam redaguje.
Na sesji opozycja nie kryła oburzenia. Radny Krzysztof Śmiertka powiedział wprost, że burmistrzowi marzy się zabetonowanie urzędu, tak aby radni nie mogli go kontrolować.
Sławomir Ćwikła mówił, że ta uchwała jest sprzeczna z ustawą, a uchwały nie mogą zmieniać ustaw, które zgodnie z prawem może zmieniać tylko sejm. Przypomniał, że gmina przegrała już wiele spraw o dostęp do informacji, a niektórzy urzędnicy w procesach karnych zostali uznani winnymi popełnienia przestępstwa.
Tymczasem Długozima żalił się, że nigdy nie było takiej sytuacji jak ostatnio. Mówił, że opozycja z nowym radnym Raczyńskim rzucili się na urzędników jak szarańcza. Na takie stwierdzenie szybko zareagował Zenobiusz Modliborski:
- Chłopie przestań obrażać radnych - zwrócił się do burmistrza.
- Nie mów do mnie chłopie - odparł włodarz i po chwili personalnie zaczął mówić do radnego Adriana Opałki. Wypominał mu, że kiedyś pracował w urzędzie, że tu pracowała jego mama i że on dostaje dotacje.
Opałka cierpliwie słuchał, a na koniec odparł, że on nic z gminy nie dostaje. Wyjaśnił, że dotacje otrzymują organizacje harcerskie, a nie on.
Próba wywołania w radnym wyrzutów sumienia okazała się fiaskiem. Uchwała oczywiście została przegłosowana głosami radnych burmistrza, którzy podczas dyskusji nawet nie zabrali głosu, tylko ślepo zagłosowali “za”. Cała opozycja była przeciw.
Po sesji do gabinetu burmistrza weszli radni, ale tylko jego ugrupowania. Czy włodarz zaczął im tłumaczyć swoje działania? Tego nie wiemy, ale już podczas obrad widać było, że miny mieli nietęgie.
Po sesji radny Sławomir Ćwikła ogłosił na swoim FB:
- STOP BETONOWANIU URZĘDU! Mówimy stanowcze NIE łamaniu prawa w Trzebnicy! Wczorajsza sesja Rady Miejskiej to była kpina z demokracji. Dziś mówimy: „Sprawdzam” i wysyłamy oficjalny Wniosek do Wojewody Dolnośląskiego o stwierdzenie nieważności tej skandalicznej uchwały. Dlaczego musieliśmy zareagować? - informował radny i dodał:
- Projekt uchwały zmieniającej Statut Gminy otrzymaliśmy... na godzinę przed obradami! To nie jest standard demokratycznego państwa, to próba paraliżu i ukrywania niewygodnych faktów. Wciskanie radnym tak ważnych zmian na ostatnią chwilę ma jeden cel: utrudnić nam pracę i zablokować dostęp do dokumentów. Nowe przepisy wprowadzają biurokratyczne bariery. Zamiast jawności – konieczność pisania „wniosków” do Burmistrza, który może je przetrzymywać i „opiniować” w nieskończoność. To jawne naruszenie art. 24 ustawy o samorządzie gminnym, który gwarantuje radnym prawo wglądu w działalność urzędu - kontynuował i nie zostawił "suchej nitki" na postawie radnych burmistrza:
- MASZYNKI DO GŁOSOWANIA (Wynik 13:8). Cała opozycja (8 radnych) zagłosowała PRZECIWKO temu bezprawiu. Niestety, 13 radnych Burmistrza, jak zwykle, podniosło ręce „ZA”. To smutny obraz – ci ludzie rzadko zabierają głos, o nic nie pytają i nie patrzą władzy na ręce. Im ograniczenie praw radnego nie przeszkadza, bo i tak z nich nie korzystają. Ale my nie pozwolimy, by ich bierność kneblowała usta mieszkańcom, których reprezentujemy! CO DALEJ? Nie zostawimy tego. W naszym wniosku do Pani Wojewody punktujemy szereg naruszeń prawa. Mamy nadzieję, że Nadzór Prawny uchyli tę szkodliwą uchwałę – w całości lub w części – i przywróci normalność w trzebnickim samorządzie.
Nasza redakcja również zwróciła się z pytaniami do wojewody Anny Żabskiej.
- Uchwała nr XVIII/177/2025 Rady Miejskiej w Trzebnicy z dnia 27 listopada 2025 r. w sprawie zmiany Statutu Gminy Trzebnica wpłynęła do Wojewody Dolnośląskiego w dniu 1 grudnia 2025r. Zatem z tym dniem zaczyna biec termin, w którym organ nadzorczy - zgodnie z przepisami art. 91 i art. 93 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym - w przypadku stwierdzenia istotnego naruszenia prawa, może orzec o nieważności uchwały w terminie nie dłuższym niż 30 dni od dnia doręczenia uchwały albo - po upływie tego terminu - może zaskarżyć uchwałę do sądu administracyjnego. W związku z powyższym informacja o wynikach postępowania nadzorczego, które prowadzone jest z urzędu, zostanie przekazane po jego zakończeniu. Ponadto, jak wyżej wskazano, organ nadzoru prowadzi postępowanie nadzorcze z urzędu i żadne wnioski osób trzecich nie stanowią podstaw do jego wszczęcia. Do organu nadzoru wpłynęło jedno pismo zatytułowane jako „Wniosek o stwierdzenie nieważności uchwały” dotyczące przedmiotowej uchwały - odpisał nam Tomasz Jankowski, rzecznik prasowy Wojewody Dolnośląskiego.
Poniżej możecie zobaczyć uchwałę, którą przegłosowali radni burmistrza i jej uzasadnienie.


Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.