Reklama

[FILM cz. 2] Radni wchodzą do urzędu, a urzędnicy... uciekają


- Żarty się skończyły. Nie może być tak, że urzędnik utrudnia pracę radnego – mówią nam radni opozycji, którzy przyszli do urzędu po dokumenty. Jednak urzędnicy robią wszystko, by ich nie udostępnić. Ukrywają się w pokojach i wychodzą tylnym wyjściem.


Co tak naprawdę chcą ukryć urzędnicy?

Wygląda to jak zabawa w „kotka i myszkę”. Radni, których rolą jest m.in. kontrola władzy, postanowili przejrzeć publiczne dokumenty. Tym razem nie wysyłali wniosku o dostęp do informacji publicznej, ponieważ – jak twierdzą – urzędnicy udostępniają dokumenty dopiero po dwóch miesiącach. Tymczasem praca radnego wymaga natychmiastowego dostępu do informacji, a aby przygotować się do sesji lub komisji, musi posiadać pełną wiedzę na temat działalności gminy i wydatkowania publicznych pieniędzy. Dlatego, jak twierdzą, będą teraz korzystać z art. 24 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym. Przepis ten wprowadzono do ustawy za rządów PiS. Jak argumentowano, chodziło o to, aby radni mieli większe uprawnienia do kontroli samorządów, ponieważ – jak twierdzili politycy – w jednostkach samorządowych dochodzi do licznych patologii. Przepis mówi wprost:

"w wykonywaniu mandatu radnego radny ma prawo, jeżeli nie narusza to dóbr osobistych innych osób, do uzyskiwania informacji i materiałów, wstępu do pomieszczeń, w których znajdują się te informacje i materiały, oraz wglądu w działalność urzędu gminy, a także spółek z udziałem gminy, spółek handlowych z udziałem gminnych osób prawnych, gminnych osób prawnych, oraz zakładów, przedsiębiorstw i innych gminnych jednostek organizacyjnych, z zachowaniem przepisów o tajemnicy prawnie chronionej."

I właśnie z tego uprawnienia postanowili skorzystać radni Platformy Obywatelskiej w gminie Trzebnica. Marcin Raczyński wysłał do gminy maila, informując, że w określonym dniu przyjdzie do urzędu i prosi o przygotowanie wskazanych dokumentów do wglądu.

Jak relacjonuje, gdy pojawił się w urzędzie, kierownik Referatu Kultury i Sportu, Adam Hrehorowicz, twierdził, że może pokazać dokumenty, lecz dopiero po uzyskaniu zgody sekretarza, który tego dnia nie był obecny w pracy. Gdy przyszedł do urzędu po raz drugi, sekretarz Daniel Buczak był już obecny. Radnemu pokazano dwa dokumenty, ale nie udostępniono mu tzw. "operatu uzdrowiskowego", za który gmina już zapłaciła.

- Gmina przygotowała protokół z okazania mi przedstawionych dokumentów. Podpisałem. Ja poprosiłem o podpisanie przygotowanego protokołu z kontroli, w którym zawarłem informację o braku operatu uzdrowiskowego i nie okazaniu aneksu do umowy. Kierownik Adam Hrehorowicz oraz Sekretarz Daniel Buczak odmówili jego podpisania - poinformował w swoim poście na facebooku i zapowiedział, że mimo to, jeszcze raz pójdzie do urzędu.

Radny widział, co się dzieje. Urzędnicy byli zdezorientowani. Nie wiedzieli, jak się zachować – czy udostępnić dokumenty, czy raczej stosować fortele. Wygląda na to, że wybrali drugą opcję.

Radni weszli do urzędu i poprosili o dokumenty

Marcin Raczyński kolejną wizytę w urzędzie zaplanował we wtorek na godzinę 8.00. Tym razem nie poszedł sam. Był z nim radny Zenobiusz Modliborski a chwilę pózniej dołączył do nich Adrian Opałka. Radny zadzwonił też do naszej redakcji i zapytał czy chcemy zobaczyć jak działa urząd, bo jeśli tak, to możemy przyjść z kamerą. Tak też zrobiliśmy.

O godzinie 8.00 radni zapukali i weszli do pokoju sekretarza Daniela Buczaka. Marcin Raczyński przypomniał, że wysłał w zeszłym tygodniu maila i zapytał czy dokumenty zostały przygotowane i czy mogą je obejrzeć. Chcieli zobaczyć "operat uzdrowiskowy" i "badania laboratoryjne wody" potrzebne do aktualizacji operatu. Wydawało się, że sprawa jest prosta i żadnej sensacji raczej nie będzie. Okazało się, że było inaczej. 

- Mail dotarł, ale jest to sytuacja stosowana, w sensie, że ta ustawa w naszych realiach rzadko była stosowana - oznajmił sekretarz Daniel Buczak, nawiązując do tego w jakim trybie przyszli radni i dodał: - Poprosiłem radcę prawnego o przygotowanie... opinii prawnej. Będę ją miał na dniach i wtedy odpowiem. 

Po chwili Buczak doprecyzował, że chodzi o maile radnego pt. "interwencja radnego na podstawie art. 24". Jednak Marcin Raczyński szybko sprostował, że przyszli do urzędu na podstawie ustawy o samorządzie gminnych i słowo "interencja" nie ma żadnego znaczenia. Dodał, że sekretarz może nawet zapomnieć o mailu, bo oni przyszli aby zobaczyć dokumenty tu i teraz, bo takie prawo daje im ustawa. Przepychanka słowna trwała ponad 40 minut. Radny wspomniał, że od burmistrza dowiedział się, że dokumenty są w gabinecie sekretarza, przypomniał, że ukrywanie ich przed radnymi, to łamanie prawa i utrudnianie radnemu wykonywanie jego mandatu. Marcin Raczyński powiedział też, że dokumenty są mu niezbędne, ponieważ w czwartek zaplanowano sesję, a on chce przed sesją się z nimi zapoznać. 

Sekretarz zapewnił, że je udostępni ale dopiero po opinii radcy prawnego Andrzeja Górala. 

- Tu nie trzeba żadnych drzwi wyważać. Ustawa mówi jasno, radny ma prawo przyjść i otrzymać dokumenty do wglądu - wtrącił się Zenobiusz Modliborski. 

- To trwa za długo. Ja już staram się czwarty tydzień o okazanie prostych dokumentów - dodał Raczyński. 

Po kilku minutach okazało się, że opinia ma dotyczyć tego, czy udostępnić operat, ponieważ – jak powiedział sekretarz – opracowanie nie zostało ukończone. Wtedy radni zauważyli jednak, że za dokument zapłacono pełną kwotę. Czy zatem odebrano wykonane prace i czy gmina posiada operat lub jego kopię? Buczak nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Na prośbę radnych zapewnił, że odpowiedź otrzymają w czwartek, przed sesją. Radni zapowiedzieli, że pojawią się o 8.00 rano. Ale to nie koniec. 

Tajne przez poufne

Radni oznajmili, że chcą też zobaczyć dokumenty dotyczące dodatkowego konkursu dla organizacji pozarządowych, który burmistrz nagle ogłosił w sierpniu tego roku. Jak wskazał Raczyński, gmina dała dotację w wysokości 250 tysięcy złotych, którą otrzymały trzy organizacje, w tym ponad 240 tys. zł, dostało nowe stowarzyszenie Polonia Trzebnica. Radni chcieli zobaczyć protokół z głosowania oraz dokumenty, w których burmistrz zdecydował o przyznaniu konkretnych kwot. Zapytał, gdzie takie dokumenty się znajdują. Okazało się, że są w pokoju kierownika Hrehorowicza. Radny powiedział, że kierownik potrzebuje zgody sekretarza, ale ten odpowiedział, że to nieprawda. Mówił, że kierownik nie potrzebuje jego zgody. Radni poszli do pokoju kierownika i wtedy zaczął się cyrk.

Gdy weszli do gabinetu, Adam Hrehorowicz był zaskoczony. Gdy usłyszał po co przyszli radni powiedział, że musi skontaktować się z... sekretarzem. Radni poprosili, żeby zadzwonił. Tak też się stało, ale nikt nie odebrał telefonu. Po chwili kierownik oznajmił, że zejdzie do sekretarza. Radni wyszli z gabinetu. Hrehorowicz miał wrócić za chwilkę. Tymczasem mijały kolejne minuty, a gabinet był dalej zamknięty. Okazało się też, że jeden z radnych zostawił w środku kurtkę. 

Zabawa w chowanego i... ucieczka

Po kilku minutach Adrian Opałka zszedł na dół. Okazało się, że gabinet sekretarza jest zamknięty, ale zauważył, że Hrehorowicz wszedł do pomieszczeń wydziału inwestycji. Gdy zapytał go, czy może wrócić do gabinetu, ten odparł, że szuka sekretarza. Radny wyszedł, ale w tym momencie zauważył, że sekretarz jest na korytarzu. Wskazał mu, że kierownik go poszukuje. Obaj panowie stanęli w korytarzu przy gabinetach wydziału organizacyjnego. Chwilę stalki, rozmawiali, a po chwili weszli do pobliskich pokoi. W tym czasie radni byli już na dole i stali przy wskazanym korytarzu. Mijały kolejne minuty. Hrehorowicz nie wracał ani do gabinetu, ani nie wyszedł do radnych. 

Postanowiliśmy sprawdzić, nad czym debatują urzędnicy. Weszliśmy do działu inwestycyjnego, ale powiedziano nam, że urzędników tu nie ma. Podobnie mówiono w pozostałych gabinetach przy korytarzu. 

Radni mówili wprost. Urzędnicy albo się schowali w tamtych pokojach, albo wyszli tylnym wyjściem. Jak? Okazuje się, że gabinety działu inwestycyjnego połączone są z innymi gabinetami, a te mają boczne wyjście na zewnątrz budynku. I być może właśnie tą drogą obaj urzędnicy wyszli. Jest też druga opcja. Mogli wejść do jednego z pokoi wydziału organizacyjnego lub salki konferencyjnej przy gabinecie burmistrza i zamknąć się od środka, bo gdy sprawdzaliśmy, oba gabinety były zamknięte.

Radni mówili, że to nie pierwszy raz, gdy urzędnicy na ich widok, się ulatniają lub chowają po pokojach. Problem w tym, że w gabinecie kierownika Hrehorowicza została kurtka. Z pomocą przyszła komendant straży miejskiej, która przyniosła zapasowe klucze i otworzyła pokój. Całe zdarzenie od wyjścia z pokoju kierownika, który przypomnijmy, miał tylko zapytać Buczaka, gdzie i jak udostępnić dokumentym, trwało około 40 minut. W tym czasie Hrehorowicz nie wrócił do gabinetu. Kolejny raz dokumenty przed radymi zostały ukryte. 

- Sam Pan widzi, jak wygląda jawność w gminie Trzebnica. My nie odpuścimy. Jeżeli urzędnicy dalej będą nam utrudniać pracę, nie pozostanie nam nic innego, jak powiadomienie o tym fakcie organów ścigania. Nie możemy pozwolić na łamanie prawa. Przypomnę, że niektórzy już zostali przez sądy skazani za nieudostępnianie dokumentów. Tu dochodzi łamanie ustawy o samorządzie gminnym i utrudnianie pracy radnym - podsumował radny. 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 27/11/2025 17:44
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    MS - niezalogowany 2025-11-27 18:31:19

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Temat bardzo poważny. - niezalogowany 2025-11-27 18:39:57

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    admin - niezalogowany 2025-11-27 21:10:38

    ty medialna kurwo razem z tymi, z dupy radnymi zrób sobie ustawkę gdzie indziej, bo dzięki takim chorym akcjom atakujesz też innych 150 osób, które tam pracują. Jeszcze raz zrobisz taki cyrk a już tego nie odpuszczę.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Do dlugosza - niezalogowany 2025-11-27 21:55:24

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do