Reklama

Drogi referat do informacji ściśle tajnej. Ujawniamy jak pracują urzędnicy

Trzebnicki burmistrz Marek Długozima stworzył specjalny referat i zatrudnił w nim 3 osoby. Na ich ciepłe posadki czyli pensje, zusy i podatki składają się wszyscy mieszkańcy. Tymczasem ich praca, co zgodnie potwierdzają radni opozycji, budzi wiele zastrzeżeń. My również widzimy, że urzędnicy albo sobie nie radzą, albo otrzymali wyraźne wytyczne do działań obstrukcyjnych lub są po prostu leniwi. Dlatego też kilka dni temu wysłaliśmy serię szczegółowych pytań dotyczących ich pracy.  

Burmistrz Gminy Trzebnica Marek Długozima i prowadzony przez niego urząd nie od dzisiaj ma problemy z jawnością. Przekonujemy się o tym, my - dziennikarze, ale także radni opozycji, którzy kontrolując działania włodarza proszą o różne dokumenty lub zadają pytania. 

Dla porządku wyjaśnijmy, że na pytania w trybie dostępu do informacji publicznej składane do organu jakim jest burmistrz, w teorii powinien odpowiadać włodarz, ale jak wiadomo scedował te obowiązki na swoich podwładnych. 

Jawność po trzebnicku

Do pewnego momentu wnioski rozpatrywał sekretarz Daniel Buczak. Szybko okazało się, że niespecjalnie sobie z tym radzi. Sąd w sprawie karnej stwierdził nawet jego winę w zatajaniu informacji publicznych, ale warunkowo, na okres próby umorzył postępowanie. Kolejna sprawa toczy się przed trzebnickim sądem. 

Po tych zawirowaniach Buczak nie zajmuje się już wnioskami. Burmistrz Długozima stworzył w urzędzie nowe stanowisko i zatrudnił na nim Karola Kosa, byłego wiceburmistrza Obornik Śląskich, który po przegranych wyborach był bez pracy. Kos został głównym specjalistą ds. obsługi wniosków o udostępnienie informacji publicznej.

Zapracowany jak urzędnik

Fucha całkiem fajna. A na czym polega jego praca? Otóż, gdy radny, dziennikarz lub mieszkaniec zadadzą pytanie, to trafia ono do niego. Sprawdza jakiego referatu dotyczą pytania i przekazuje je do odpowiedniej komórki, a ta przygotowuje mu odpowiedź. Potem on na jej podstawie odpowiada wnioskodawcy. 

Praca prosta, lekka i przyjemna, ale okazuje się, że chyba nie dla niego. Kos wyraźnie sobie z nią nie radził. Wnioskodawcy, nawet na proste pytania odpowiedzi zamiast w ciągu 14 dni, otrzymywali po 2 miesiącach. Co ciekawe w 14 dniu, otrzymywali regułkę, jak to strasznie urzędnicy są zapracowani i że nie są w stanie przygotować odpowiedzi w tym terminie. Ale to nie koniec.



Po chwili okazało się, że referat zaczyna się rozrastać. Burmistrz zatrudnił kolejne 2 osoby, które miały zajmować się dokładnie tym samym. Można więc przypuszczać, że w referacie jest mnóstwo pracy i setki wniosków miesięcznie, skoro do ich obsługi czyli przygotowania odpowiedzi potrzeba aż 3 urzędników. Ile to kosztuje trzebnickiego mieszkańca? O tym za chwilę. 

Nasza redakcja od dawna nie może w normalny sposób uzyskać informacji o działaniach urzędu. Burmistrz chce, żebyśmy wszelkie pytania zadawali na piśmie. Nie mamy wyboru, więc co jakiś czas w imieniu naszych Czytelników wysyłamy zapytania do urzędu. 

Pytania są bardzo proste i przeciętnemu urzędnikowi przygotowanie odpowiedzi zajęłoby dosłownie chwilę. Czasami pytamy o koszty danej inwestycji innym razem prosimy o udostępnienie umowy czy faktury.

Tak jak wyżej opisaliśmy, referat złożony z 3 osób nie umie sobie z tym poradzić i po 14 dniach przysyła nam pismo, że nie jest w stanie odpowiedzieć i że odpowiedzi udzieli po… 2 miesiącach. 

Drogi referat burmistrza

Nurtowało nas jedno pytanie. Może urzędnicy faktycznie dostają tyle zapytań, że są wręcz “zasypani wnioskami”? Postanowiliśmy to sprawdzić. Przy okazji zapytaliśmy, ile mieszkańcy płacą za utrzymanie tego referatu?

18 września wysłaliśmy pytania. Zapytaliśmy ile wniosków urząd otrzymał w poszczególnych miesiącach, w bieżącym roku. Chcieliśmy zobaczyć, czy faktycznie 3 urzędników nie może sobie z tym zadaniem poradzić. Tym razem odpowiedź nadeszła po… 14 dniach, ale nie pełna. 

Urzędnicy z referatu nie mogli już udawać, że nie wiedzą ile wpływa wniosków, bo to przecież oni się nimi zajmują, więc na tą część odpowiedzieli, ale nie udzielili odpowiedzi, ile kosztowało utrzymanie ich referatu w roku 2024 i 2025. A pytania były proste:

Prosiliśmy o podanie:
1. Jaką kwotę z budżetu gminy wydano na utrzymanie w/w referatu w roku 2024 (proszę o podanie kwoty jaka została wydana na pensje urzędników oraz kwoty jaka została wydana na pochodne od pensji czyli  ZUS i Podatki)

2. jaką kwotę z budżetu gminy wydano na utrzymanie w/w referatu od stycznia do sierpnia 2025 roku. (proszę o podanie kwoty jaka została wydana na pensje urzędników oraz kwoty jaka została wydana na pochodne od pensji czyli  ZUS i Podatki)


Wydatki dotyczą ich pracy, tym bardziej dziwi odpowiedź Sylwii Nowak. To inspektor we wspomnianym referacie. Informuje, że na te pytania odpowiedź otrzymamy do dnia… 18 listopada 2025, a więc po 2 miesiącach od zadanych pytań. Jaki jest powód?

Urzędniczka informuje, że udostępnienie tych informacji “wymaga uprzedniego ich wyselekcjonowania i opracowania przez wydział merytoryczny”.

Zaiste, wyliczenie kosztów funkcjonowania tego referatu to faktycznie ogromnie skomplikowana sprawa. Wszak trzeba z komputera wydrukować dane. To oczywiście sarkazm z naszej strony. Rozumiemy, że urzędnikom, a zwłaszcza burmistrzowi nie zależy na tym, aby mieszkańcy dowiedzieli się jak trwonione są ich pieniądze. 

Kolejne zdanie z pisma urzędniczki rozczuliło nas jeszcze bardziej. Nowak informuje, że Urząd Miejski ma strasznie dużo pracy i… teraz  najlepsze, “ze względu na dobro mieszkańców zobowiązany jest do prowadzenia sprawa w sposób niezakłócony i ciągły, przy dużym obciążeniu pracą pracowników”.
 

No tak drodzy mieszkańcy, wszak urzędnicy ciężko harują, ba, pracują w pocie czoła dla naszego dobra i to tak, żebyś Ty mieszkańcu, nie dowiedział się za szybko, ile ta ich praca kosztuje. 

Kpią z mieszkańców i wydają ich pieniądze

Na koniec ujawnijmy, ile wniosków rozpatrywali ciężko pracujący urzędnicy.

W styczniu, lutym i marcu 2025 roku do urzędu wpłynęło raptem po 20 wniosków miesięcznie (z czego 4 od naszej redakcji). 

W kwietniu i maju po 19 (w tym jeden z naszej redakcji). W czerwcu ponownie 20. W lipcu 18 (w tym 2 z naszej redakcji), a w sierpniu raptem 12 (w tym jeden z naszej redakcji). 

We wrześniu było ich… 30 (w tym 3 z naszej redakcji), ale to pewnie dlatego, że w sierpniu było ich zdecydowanie mniej.

Urzędnicy informują też, że w 2025 roku nie wydawano żadnej odmownej decyzji administracyjnej. Zapytaliśmy za to, ile obecnie spraw toczy się aktualnie przed sądami przeciwko Organowi (Burmistrzowi), w sprawie dostępu do informacji publicznej? 

Okazuje się, że jest 5 takich spraw. Przypomnijmy, że na przestrzeni lat, burmistrz przegrał już wiele takich spraw i gmina, a właściwie mieszkańcy płacili za koszty procesu. 

Jest też jeszcze jedna wisienka na torcie. Urzędniczka informuje, że w referacie pracują 3 osoby, ale “trzeci pracownik pozostaje na długotrwałej usprawiedliwionej nieobecności w pracy”.

To dość zabawne, bo nawet jeśli obecnie w tym referacie pracuje “tylko” 2 urzędników, to na jednego przypada średnio około 10 wniosków miesięcznie! A to oznacza, że przygotowanie jednej odpowiedzi dla wnioskodawcy zajmuje im… 16 godzin czyli 2 dni.
Tak jak wspomnieliśmy na początku, fajna fucha, prawda?

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Aktualizacja: 03/10/2025 14:43
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    PRAWO - niezalogowany 2025-10-03 15:24:44

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do