Reklama

Człowiek do zadań niemożliwych - Dariusz Gierus Smok Sukcesu

04/05/2017 18:30

Do Smoka Sukcesu w kategorii "działalność społeczna" nominowany był już 3 razy. I jak się okazało... do trzech razy sztuka. Dariusz Gierus nie może spokojnie usiedzieć na miejscu. Cały czas musi coś robić, a głowę ma pełną pomysłów.


Pana Dariusza zna wiele osób. Wszystko przez to, że jest bardzo aktywny i to na różnych płaszczyznach. Jest sołtysem, radnym, sędzią piłkarskim, kierowcą autobusu. W tym roku kapituła wybrała go Smokiem Sukcesu w kategorii działalność społeczna. Tym samym pokonał Młodzieżową Radę Miejską, a także Adama Nowaka.



Na początku nic nie wiedziałem


Dariusz Gierus mówi, że odkąd pamięta, to zawsze był społecznikiem. Jeszcze przed wojskiem działał w Związku Młodzieży Wiejskiej. - U nas, w Niezgodzie była grupa ludzi, która chciała coś zrobić. Organizowaliśmy wieczorki, modne wtedy wideodyskoteki. Za namową kilku osób zdecydowałem się kandydować na sołtysa. Pierwsza kadencja to było zapoznanie się z "rzeczywistością". Wcześniej myślałem, że jak w gminie są drogi, to za wszystkie odpowiada burmistrz, a tu nagle się dowiedziałem, że są gminne, powiatowe, wojewódzki, że za każdą odpowiada kto inny - wspomina pan Dariusz i dodaje, że trochę mu zajęło, aż połapał się we wszystkim.


W 2006 roku został wybrany na sołtysa, a już rok później został rzucony na głęboką wodę, bo Niezgoda miała zorganizować dożynki. Sołtys wspomina, że impreza była udana, jednak ostatnie dożynki były bardziej dopracowane, a to wszystko przez zdobyte doświadczenie.



To był dobry czas


- Chyba znalazłem się na właściwym miejscu we właściwym czasie. Weszliśmy do Unii Europejskiej i szanse na pozyskanie pieniędzy były większe. Wcześniej w ciągu roku robiło się w gminie 1 świetlicę wiejską, a po wejściu do UE nawet 2 i 3 z różnych projektów. Na początku nie miałem jednak wiedzy, jak po te pieniądze sięgać - wspomina Dariusz Gierus.


Z boiska piłkarskiego znał ówczesnego wicestarostę Igora Bandrowicza, który poradził mu, że najlepszym sposobem na pozyskanie pieniędzy jest pisanie projektów jako stowarzyszenie. - Na początki nie wiedziałem, o co chodzi z tymi stowarzyszeniami, że trzeba mieć KRS. To była dla mnie czarna magia. Napisanie wniosku i kosztorysu zajmowało mi dwa, trzy tygodnie. Teraz wnioski piszę w kilka godzin. Już wiem ile trzeba zamówić napojów na daną ilość osób, jak zrobić kosztorys, na co trzeba zwrócić uwagę. Już mam wprawę - wspomina "społeczny" Smok Sukcesu.



Skąd się wziął krokodyl?


Dariusz Gierus podkreśla, że od dawna stawia na promocję wsi, która ma wyjątkowe atuty przyrodnicze. Jedną z pierwszych ozdób wsi był drewniany krokodyl. Jeśli ktoś myśli, że wziął się on z... okolicznych stawów, to się myli.


- Od stromy Milicza wjeżdżając do Niezgody była rzeźba krokodyla, Rumcajsa i Cypiska. Zrobili je pilarze, którzy dawno temu wycinali drzewa. Zrobili je dla rozrywki. Stąd wziął się pomysł, żeby w centrum wioski stanęła rzeźba krokodyla. Szukałem rzeźbiarza i przejeżdżając przez Golę zauważyłem w jednym z ogródków są drewniane figury. I tak się to zaczęło. Nadleśnictwo przekazało nam kłodę drewna i teraz w centrum wsi mamy rzeźbę krokodyla. Turyści przyjeżdżają do nas, pokazują go dzieciom, robią sobie zdjęcia. To nas cieszy - mówi sołtys.



Niezgoda. Ta to się promuje!


W Niezgodzie jest około 200 mieszkańców, dzieci jest około 40, tych najmłodszych około 25. Funduszu sołeckiego na wieś przypada 12 tys. zł, do tego sołtys już na ten rok pozyskał od gminy 5 tys. zł. Co roku do dzieci przychodzi Mikołaj, organizowany jest Dzień Dziecka, Dzień Babci i Dziadka. Organizowany jest turniej sołectw, piłki nożnej. - U nas cały czas coś się dzieje. Mieszkańcy zagospodarowali skwerek przy drodze wojewódzkiej, wysprzątali dzikie wysypisko śmieci, które później zagospodarowali obsadzając kwitnącą dziką różą. Sięgnęliśmy po środki z programu Odnowy Wsi. Żeby to dobrze zrobić, posiłkowaliśmy się pomocą GCI i pana Andrzeja Wiewióry. Dzięki temu mamy "witacze", tablice informacyjne we wsi, na których są walory przyrodnicze, nasze działania, legendy o Niezgodzie. Mamy całą kolekcję widokówek, której może nam pozazdrościć niejedno miasto, a także kubki z mapką miejscowości - wylicza sołtys i dodaje, że wydrukowali także własne kalendarze. Początkowo robiono go w formacje A4 z 12 zdjęciami. Teraz kalendarz wygląda podobnie do tego gminy Żmigród, na każdym miesiącu są zdjęcia z imprez organizowanych we wsi.



- Stawiamy na promocję, bo ludzie muszą wiedzieć co u nas jest, a mamy się czym pochwalić. Promujemy wieś, kwaterę myśliwską, w której można wynająć pokoje, Olszyny Niezgodzkie, spływ kajakowy, wypożyczalnię rowerów, salę bankietową, wieżę widokową, ścieżkę edukacyjną "trzy stawy". Latem zrobiono o nas program telewizyjny, który dotarł również za granicę. To, że się promujemy bardzo nam pomaga na różnych płaszczyznach. W instytucjach pracują ludzie, którzy wolą przeznaczyć pieniądze dla miejscowości, którą znają i dla mieszkańców, którzy są aktywni - zauważa Dariusz Gierus.


Wieś wygląda pięknie, ma świetne materiały promocyjne. - Drogi są wyremontowane, ale... wszystko trzeba było "wychodzić" sołtysa nogami - śmieje się Dariusz Gierus. Świetlica była w opłakanym stanie: bez toalety, bez wody, bez ogrzewania. Wybudowana była jeszcze przed wojną. Udało się ją wyremontować w 2011 roku. Teraz jest w niej kominek, grzejniki, łazienka, ciepła woda. A co ważne, jest w niej również scena. Turyści mogą wypoczywać tu aktywnie: są ścieżki turystyczne, prywatna wypożyczalnia rowerów. Jest też spory parking, na którym można zostawić auto. - Jak jest pomoc od ludzi, to aż chce się działać. Mam dużo siły, żeby być aktywnym sołtysem, a nie takim, co to tylko podatki zbiera - mówi Dariusz Gierus.



Wyjątkowo pracowity rok


W zeszłym roku w Niezgodzie wiele się działo. Pod koniec lata to właśnie ta wieś była gospodarzem święta plonów. - Nauczeni doświadczeniem poprzednich dożynek współorganizowaliśmy imprezę, która moim zdaniem była profesjonalna. Mieliśmy wielki baner, olbrzymi, przygotowany parking, mieszkańcy ubrani byli w koszulki "niezgodzkie", sami przygotowaliśmy cały catering, który był wyjątkowy, bo smaczny i tani. Na dożynkach zrobiliśmy turniej wsi. Przez imprezę przewinęło się ponad 1,5 tys. osób - mówi Dariusz Gierus i dodaje, że dla niego najważniejszy był jednak pomnik ludobójstwa na kresach wschodnich w Hucisku i Miedziakach, razem wymordowano około 140 osób.



Pomnik upamiętnia nasze rodziny


- Jakieś 80 procent obecnych mieszkańców Niezgody pochodzi z tych dwóch miejscowości. Dla mnie ten mord jest to wyjątkowo osobisty, ponieważ odbywał się na posesji mojego dziadka. Zabito wtedy dziadka, brata babci, brat mojego taty, który wszystko widział również zmarł. To był mord na ludności polskiej tylko za to, że byli Polakami. Odbywało się to bardzo drastycznie. Ukraińcy spod znaku UPA w dzień spędzili i powiązali ludzi w stodole mojego dziadka, a potem stodołę podpalili. Stworzenie w Niezgodzie takiego pomnika chodziło mi po głowie od dłuższego czasu. Tak się złożyło, że spotkałem wiele osób, które chciało mi pomóc. Na początku zeszłego roku zapadała decyzja, że podejmujemy się stworzenia pomnika. Początkowo chcieliśmy czekać na jakąś "okrągłą" rocznicę, ale zdecydowaliśmy, że działamy jak najszybciej, póki jak najwięcej osób, które przeżyły tę tragedię jeszcze żyje - mówi sołtys.  Zdecydowano, że pomnik powstanie przy świetlicy. Pracy było sporo, ale wiele osób się włączyło. Choć niewielu wierzyło w powodzenie przedsięwzięcia, ekspresowo wykonano projekt, nazbierano pieniędzy. Dariusz Gierus wspólnie z dwiema osobami pojechał na Ukrainę. Przy okazji zawiózł dary dla parafii. W miejscu, w którym dokonano mordu stoi teraz figurka matki Boskiej. Z tego miejsca pan Darek wziął ziemię, którą później w urnie umieścił przy pomniku. Przy okazji odwiedził rodzinę.



Połączył różne środowiska


W ciągu dwóch miesięcy udało się nazbierać potrzebne pieniądze. - Udało się załatwić patronat honorowy marszałka Michalaka, burmistrza Roberta Lewandowskiego, starosty trzebnickiego Waldemara Wysockiego i posła Michała Jarosa. Ludzie z bardzo różnych opcji politycznych. Oprawę muzyczną odsłonięcia pomnika zrobiła nam orkiestra policyjna, była Kompania Honorowa Wojska Polskiego, Poczet Sztandarowy Wojska Polskiego, poczty ze szkół, organizacje skupiające kresowian, był też burmistrz z Milicza. Był marszałek Samborski, scenarzysta filmu "Wołyń", ksiądz Isakowicz - Zalewski. Oprawa była wyjątkowa. Ludzie mówili, że naszych przodków pomordowali jak zwierzęta, a upamiętnieni zostali jak bohaterzy. Po uroczystościach dla gości zorganizowaliśmy obiad. Kresowiacy spotkali się po latach, wspominali. Wzruszeń było wiele. Kiedy patrzyłem, jak te starsze osoby podchodzą do tablicy i ze łzami w oczach odnajdują swoje nazwiska, to aż serce się rozdzierało - mówi wzruszony i dodaje, że właśnie to wydarzenie było dla niego w zeszłym roku najważniejsze.



Planów ma bardzo dużo


Pan Dariusz jest sołtysem, radnym. Jak sam mówi, od 15 roku życia gra w piłkę, obecnie bardzo często można go spotkać w roli sędziego na boiskach. Jest kierowcą autobusu, ma rodzinę, a już nie może się doczekać, kiedy będzie mógł wyjechać na pole i zaorać ziemię, którą uprawia. Jak znajduje na to wszystko czas?


- Jak się lubi, to co się robi, to zawsze znajdą się siły i motywacja. Jako radny muszę pilnować tego, co dzieje się w moim okręgu, jako sołtys, co we wsi. Już mam pomysły na zrobienie toreb ekologicznych z naszym logo, nowych rzeźb. We wsi chcę dostawić ławek, a także wybrukować miejsce, w którym organizujemy ogniska. Mam jeszcze sporo do zrobienia - zapowiada.


Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do