
Sąd Okręgowy we Wrocławiu potwierdził ustalenia trzebnickiego sądu i uznał, że Waldemar W. jest winny popełnienia przestępstwa, które zarzucała mu prokuratura. Rozprawa odbyła się we wtorek. Wyrok jest prawomocny.
Śledztwo w sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Miliczu po zawiadomieniu, jakie złożyli przedstawiciele Komisji Rewizyjnej Rady Powiatu. Po wielomiesięcznym dochodzeniu i przesłuchaniach świadków, a także zgromadzeniu wielu dowodów prokurator postawił Waldemarowi W. (były starosta nie zgodził się na podanie jego pełnego nazwiska i wizerunku - przyp. red.) zarzut dwukrotnego przekroczenia uprawnień służbowych.
Waldemar W. po przegranych wyborach i utracie stanowiska starosty został zatrudniony w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Trzebnicy. Obecnie jest dyrektorem tej gminnej jednostki
Chodziło o to, że były starosta zabraniał dyrektorom Liceum Ogólnokształcącego w Trzebnicy wynajmowania sal na treningi, ale tylko dla jednej firmy. Prokurator ustalił, że polecenie takie po raz pierwszy zostało wydane w sierpniu 2015 r. dyrektor PZS nr 1 Danucie Szuber, a kolejne we wrześniu 2017 r. Wówczas usłyszała je ówczesna dyrektor tej placówki, Kamila Możdżeń-Berbeć. Prokurator ustalił również, że zakaz miał dotyczyć jedynie Studia Tańca Klasycznego Sofija. Tymczasem sale były wynajmowane innym podmiotom, a niektóre z nich zwalniano nawet z opłat najmu.
Waldemar W. najpierw usłyszał prokuratorskie zarzuty, a po chwili akt oskarżenia wpłynął do trzebnickiego sądu.
Po blisko półtora roku i wielu rozprawach, które obszernie relacjonowała nasza gazeta, 20 lipca zapadł wyrok.
Sędzia Maciej Pruszyński wskazał, że oskarżony, wykorzystując swoje stanowisko, wykroczył poza granice zgodne z prawem i zakazał dyrektorkom szkoły wynajmowania sal Katarzynie Długosz wyłącznie z uwagi na swoje prywatne animozje. W takich wypadkach Sąd miał dwie możliwości: skazać oskarżonego albo warunkowo umorzyć postępowanie, jeżeli szkodliwość społeczna nie jest znaczna. W tym wypadku sąd wziął pod uwagę to, że Waldemar W. dotychczas nie był karany i dlatego warunkowo umorzył postępowanie karne na okres jednego roku próby. Sąd uznał jednak, że poszkodowana powinna otrzymać rekompensatę za doznane krzywdy i dlatego orzekł od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonej nawiązkę w kwocie 5.000 zł oraz zasądził na rzecz Skarbu Państwa zwrot kosztów postępowania w kwocie 100 zł.
Od wyroku apelację złożył zarówno oskarżony jak i poszkodowana. Prokuratura zgadzała się z wyrokiem.
18 stycznia we wrocławskim Sądzie Okręgowym odbyła się apelacja. Na rozprawie stawił się prokurator i oskarżycielka posiłkowa (poszkodowana) oraz prawnik reprezentujący Waldemara W. On sam w sądzie się nie pojawił.
Obrońca oskarżonego próbował podważyć wyrok trzebnickiego sądu i przekonywał, że były starosta wcale nie wydawał zakazu wynajmu. Twierdził, że świadczą o tym zeznania ówczesnego etatowego członka zarządu powiatu Sławomira B. oraz Roberta B. Dodał, że sąd przyjął wersję, którą przedstawiły dyrektorki liceum i przekonywał, że sali nie można było wynajmować ze względu na zagrożenie pożarowe. Jako dowód wskazał nawet wypowiedź dyrektorki, którą opublikowała nasza gazeta. W tym miejscu warto przypomnieć, że owszem, komendant straży pożarnej wskazał, że w liceum należy dostosować budynek do aktualnych przepisów, ale szkoła i sale nie zostały zamknięte, co szybko wychwycił też wrocławski sąd. Sędzia jasno wskazała, że po pierwsze zajęcia na tych salach się odbywały, a po drugie poszkodowana wynajmowała salę lustrzaną w nowym budynku hali, a zalecenia przeciwpożarowe dotyczyły starego budynku i starej sali gimnastycznej.
Oskarżycielka posiłkowa w apelacji twierdziła, że wyrok jest zbyt mało dotkliwy w stosunku do czynów, których dopuścił się Waldemar W. Wskazała między innymi, że "oskarżony, który jak wynika z jego oświadczeń był w przeszłości nauczycielem i mimo tego, że radni na sesjach powiatu wielokrotnie wskazywali mu, że swoimi działaniami dopuszcza się przestępstwa, dalej z premedytacją działał na niekorzyść dzieci i na niekorzyść pokrzywdzonej". Pokrzywdzona wniosła o ukaranie go grzywną oraz o podwyższenie kwoty nawiązki.
Sędzia Magdalena Jurkowicz odrzuciła wszystkie argumenty obrony. Wskazała, że sąd pierwszej instancji jasno wykazał i udowodnił, że zakaz wynajmu sali dotyczył tylko pokrzywdzonej i że Waldemar W. jednej z dyrektorek osobiście wydał zakaz wynajmowania i że było to podczas wizyty w szkole. Drugiej dyrektorce zakaz wydał telefonicznie. Sędzia wskazała, że sąd prawidłowo ustalił stan faktyczny i oparł się na dowodach, które znalazły odzwierciedlenie zarówno w mailach, spójnych zeznaniach i notatce służbowej. Dodała, że wskazuje też na to skarga, którą do komisji rewizyjnej złożyła pokrzywdzona.
Sędzia wskazała, że z zeznań wielu świadków wynika, że motywem działania Waldemara W. była swoista wendetta wobec pokrzywdzonej i na dowód przytoczyła kilka fragmentów zeznań. Dodała, że świadkowie zeznawali, że była to swoista zemsta za artykuły prasowe o działaniach starosty, które publikował mąż pokrzywdzonej w Nowej Gazecie Trzebnickiej.
Sędzia uznała też, że zeznania świadka Sławomira B., który bronił Waldemara W., są niewiarygodne. Twierdził on, że starosta wcale nie miał wpływu na to, komu wynajmowane są sale i dodał, że to dyrektorki same podejmowały takie decyzje. Sędzia wskazała konkretny dowód, że było inaczej. Było to pismo Polonii Trzebnica o wynajem sali, które to pismo dyrektorka przekazała Waldemarowi W., a ten napisał na nim “zgoda”.
Sędzia podkreśliła, że sąd trzebnicki słusznie wskazał, że doszło do przestępstwa określonego w art. 231 par. 1 kodeksu karnego. Chodzi o nadużycie uprawnień przez oskarżonego i działanie na szkodę podmiotu publicznego i prywatnego.
Odnosząc się do apelacji poszkodowanej, sędzia uznała, że trzebnicki sąd jej zdaniem wydał słuszny wyrok, albowiem Waldemar W. nie był dotychczas karany, więc warunkowe umorzenie postępowania na okres próby jednego roku jest adekwatne do popełnionego czynu. Gdyby jednak w tym okresie oskarżony popełnił podobne przestępstwo, to postępowanie może zostać wznowione.
Sędzia dodała też, że zgadza się z ustaloną na rzecz poszkodowanej nawiązką. Oddalając obie apelacje poinformowała, że koszty rozprawy apelacyjnej ponoszą po połowie, obie strony procesu.
Podsumowując, Sąd Okręgowy we Wrocławiu utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego w Trzebnicy. Co ważne, wyrok jest już prawomocny.
Pokrzywdzona dodała też, że przygotowuje pozew cywilny o odszkodowanie i zadośćuczynienie za poniesione krzywdy, których doznała w wyniku niezgodnego z prawem działania Waldemara W.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Winny? Do pierdla i konfiskata majątku. Normalnego człowiek by to spotkało. I zakaż zajmowania jakichkolwiek stanowisk w samorządzie i administracji publicznej. WYKONAĆ.
Długosz niech napisze , że chodzi o jego żonę, że w LO w Trzebnicy było zagrożenie zdrowia i życia. Sam o tym pisał, że szkołę maja zamknać. Czepili się byłego starosty. Obniżyli mu pensję do 4000 a sobie Dali po 21500 zł I co cisza.
No no niech napiszą coś o szkole sofija ????
Niech napisze o dyplomie żony!
A może niech napisze o Ameryce a może o górach czy też o Azji?. Kuriozalne są te komentarze niektóre i widać że chcą uciec od poruszanego tematu. Ale to nic nie zmieni prawdy.
Ludzie niech ktoś napisze o tej szkole sofjia jak tam na prawde jest ??? Długosz chce mieć poddanych bo co?? niech ktoś wytoczy mu proces w końcu ....
Ja jak chce założyć warsztat to muszę sobie lokal wybudować , albo kupić bo nikt mi nie da tym bardziej żądać od gminy żeby mi dała . Nie pojmuje pazerności szefa firmy sofija tzn. że jak coś chce to mają wszyscy z drogi..Kupić lokal , lub wybudować i po krzyku i mieć swoje , jak każdy inny kto ma firmę..
Czyżby sam Waldemar W. się uaktywnił i komentuje? Wyrok jest prawomocny z czym tu dyskutować. A z artykułu jasno wynika, że oskarżycielem była prokuratura i to ona skierowała do sądu akt oskarżenia. Hale sportowe to mienie publiczne i każdy powinien mieć do nich dostęp na równych prawach. Waldemar W. myślał chyba, że ma władzę nieograniczoną. Prokurator i Sąd wybił mu to z głowy. Niech to będzie przestrogą dla innych włodarzy, bo wielu ma zapędy autorytarne
Dobrze zrobił Pazerny długosz i jego żona chcieliby się ślizgać na państwowym . won kupić sobie jak każdy , nauczyli sie jak za komuny , skończyło się .,Czyżby dawanie łapówek redakcji się skończyło ??? to może teraz są w modzie propozycje korupcyjne??
Tak Waldziu, był takim świetnym starostą, tylko Ci wyborcy jacyś tacy nie kumaci i zagłosowali na innych. Biedny Waldziu do rady się nie dostał, dobrze, że mu burmistrz Trzebnicy koło ratunkowe rzucił. Posadkę ma, a jakże, przecież to fachowiec, tylko ludzie się na nim nie poznali. No i musi się pilnować, żeby kolejnej sprawy nie było
przecież na Matusiaczke też nie głosowali , tylko klika ją wybrała...
...i ta klika teraz ma z nią problem