Reklama

Wrócili z greckiego piekła

Ogniomistrz Marcin Styrcz (w służbie od 2007 r.) oraz młodszy ratownik Artur Walkowiak (w służbie od 2013 r.) byli jednymi z sześciu trzebnickich strażaków, którzy wyjechali w sierpniu do Grecji, by pomóc w walce z pożarami lasów. Jak wyglądała strażacka misja do Grecji oczami jej uczestników? Zapraszamy do przeczytania wywiadu.

NOWa: Co sprawiło, że znaleźliście się w Grecji? Byliście ochotnikami, czy wyznaczono was do tego zadania?

[middle1]

Marcin Styrcz: By odpowiedzieć na to pytanie musimy cofnąć się w czasie. Zaczęło się od tego, że kilka lat temu powstał moduł specjalnie przeznaczony do gaszenia lasów przy pomocy pojazdów z ziemi. Do tego modułu wstępowali wówczas ochotnicy zarówno z naszej komendy, jak również z różnych komend na Dolnym Śląsku. My zgłosiliśmy się do tego modułu. To się wiąże z tym, że gdy formowany jest moduł dolnośląski i dochodzi do takiego wyjazdu, to jest już gotowa lista ochotników, którzy są z góry przewidziani do tego, że mogą jechać.

Cały tekst dostępny jest w wydaniu papierowym, możesz też go przeczytać już teraz wykupując dostęp do strefy PREMIUM.

Zachęcamy do rejestracji i korzystania z pełnej wersji portalu. Dzięki rejestracji możesz sobie też zarezerwować unikalny "nick" do komentarzy

...

Płatny dostęp do treści

Spokojnie, ten tekst możesz przeczytać w całości. Dołącz do nas już teraz! Będziesz mógł czytać wszystkie teksty, bez ograniczeń. Sprawdź, co zyskasz.

Pozostało 93% tekstu do przeczytania.

Wykup dostęp

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    admirał - niezalogowany 2021-09-15 01:12:18

    te ch*je włączają syreny dla radochy. policja i karetki mijają bloki na sygnałach świetlnych szanując mieszkańców, a te palanty zawsze dają o sobie znać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do