
Do trzebnickiego Sądu Rejonowego wpłynął akt oskarżenia przeciwko trzebnickim urzędniczkom. Sprawa jest poważna, bo obie poświadczyły nieprawdę w dokumentach urzędowych, które wydały radnemu.
Poznaliśmy akt oskarżenia, który kilka dni temu wpłynął do trzebnickiego sądu. Radny Mirosław Marzec w 2022 roku wystąpił z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej do ówczesnej dyrektorki GCKiS Barbary S. Chciał zobaczyć umowy, jakie ta jednostka zawarła we wskazanych przez niego latach. Były to, między innymi, umowy menedżerskie jakie zawierano z Mateuszem Staniszem, przewodniczącym Rady Miejskiej. Zresztą opozycja wielokrotnie wskazywała, że Stanisz ochoczo broni burmistrza Marka Długozimy, bo jest zatrudniany w gminnych instytucjach. Mówiono, że teraz pracuje dla spółki basenowej ze 100% udziałem gminy, więc trudno uwierzyć, że jest bezstronny i niezależny.
Osoby nadzorujące GCKiS zamiast jednak udostępnić radnemu umowy, najpierw przeciągały sprawę do 2 miesięcy, a potem wydały decyzję odmowną. Radny się od niej odwołał, ale decyzja została podtrzymana. Marzec odwołał się wówczas do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Przy okazji zauważył, że w obu decyzjach dyrektorka Barbara S. oraz kierowniczka kina Aleksandra K. poświadczyły nieprawdę w wydanych dokumentach urzędowych. Urzędniczki wskazały, że wezwały Mirosława Marca do wykazania interesu publicznego, bo ich zdaniem informacja była przetworzona. Twierdziły, że radny nie odpowiedział na wezwanie i dlatego wydały decyzję odmowną. Problem tylko w tym, że radny nigdy takiego wezwania nie otrzymał.
[paywall]
Co ciekawe, w sądzie administracyjnym gminną jednostkę reprezentowała mecenas Eliza Mańkowska z Kancelarii Prawnej Andrzej Góral i Partnerzy. Na pytanie sądu, dotyczące wspomnianego wezwania, również ona potwierdziła, że do radnego zostało wysłane wezwanie i że Mirosław Marzec nie odpowiedział. Sąd zarządził, aby prawniczka dostarczyła w ciągu 7 dni dowody na wysłanie tych pism radnemu. Mańkowska jednak dowodów nie dostarczyła.
Sąd nie miał wątpliwości, że takie wezwanie nigdy do radnego nie zostało wysłane i wydał wyrok uchylający obie decyzje administracyjne oraz zasądził na rzecz radnego zwrot kosztów sądowych.
A skoro okazało się, że urzędniczki poświadczyły nieprawdę w dokumentach urzędowych, to radny złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez nie przestępstwa. Prokuratura przesłuchała świadków i zabezpieczyła dokumenty.
W styczniu ubiegłego roku przedstawiła Barbarze S. i Aleksandrze K. zarzut z art. 271 kodeksu karnego. Chodzi o poświadczenie nieprawdy w dokumencie, który ma znaczenie prawne, a takimi dokumentami są przecież wydawane decyzje administracyjne.
Aleksandra K. w lutym 2023 nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej przestępstwa i skorzystała z prawa odmowy złożenia wyjaśnień. Jednak w lipcu 2023 roku zmieniła zdanie i złożyła obszerne zeznanie.
Twierdziła, że decyzje administracyjne przygotowuje Kancelaria Prawna Andrzeja Górala i że to ona przygotowała całe pismo. Wskazała, że to kancelaria dysponowała aktami sprawy i rekomendowała dla GCKiS właśnie takie rozwiązanie. Podejrzana czytała projekt decyzji, ale mówiła, że nie miała dostępu do akt przedmiotowej sprawy i nie zapoznawała się z nimi. Jak podała, nie sprawdziła, czy w aktach znajduje się pismo wzywające radnego Mirosława Marca. Twierdziła, że polegała na kancelarii prawnej i ufała, że oni to sprawdzili. Broniła się, że ona nie miała interesu, żeby Panu Marcowi nie udostępniać tych dokumentów. Mówiła też, że to kancelaria Andrzeja Górala przygotowała projekt decyzji odmownej, a ona tylko podpisała.
Podobnie zeznawała Barbara S., wówczas była już dyrektorka GCKiS w Trzebnicy, która już raz została prawomocnie skazana za przestępstwo dotyczące nieudostępniania dokumentów publicznych.
Barbara S. również tłumaczyła, że polegała na Kancelarii Prawnej Andrzeja Górala. Mówiła, że GCKiS korzystał z usług tej kancelarii. Wiemy, że GCKiS sowicie płaci za jej usługi. Dodała też, że z rozmowy z Andrzejem Góralem było jej wiadomo, że radczyni prawna ze wspomnianej kancelarii czyli Eliza Mańkowska w projekcie decyzji nr 52/2022 błędnie stwierdziła, że radny został wezwany do wykazania szczególnego interesu publicznego. Twierdziła, że wówczas polegała na wiedzy prawnika i dlatego podpisała przygotowaną decyzję.
Jak czytamy w akcie oskarżenia, podejrzana przyznała, że nie sprawdziła tych okoliczności, tylko polegała na rzetelności kancelarii.
Prokurator stwierdził jednak, że działania Barbary S. i Aleksandry K. wyczerpały znamiona przestępstwa określonego w paragrafie 271 kk, ponieważ wydając decyzje administracyjne obie urzędniczki wiedziały, że to dokument o znaczeniu publicznym, któremu towarzyszy cecha zaufania publicznego. Jak czytamy w akcie oskarżenia, wystawienie takiego dokumentu nie może być utożsamiane tylko z jego sporządzeniem, ale funkcjonariusz publiczny wystawiający taki dokument musi mieć stosowne upoważnienie i uprawnienie. Dalej prokurator stwierdza, że czyn z art. 271 może być popełniony tylko w zamiarze bezpośrednim lub ewentualnym.
Z okoliczności niniejszej sprawy wynika, że doszło do zaniedbania w przygotowaniu decyzji administracyjnej, wskazujące na popełnienie czynu przez wystawców dokumentów w zamiarze ewentualnym, dlatego też zdecydowano o postawieniu zarzutów i przygotowaniu aktu oskarżenia.
To kolejny przykład na to, że urzędnicy powinni się zastanowić czy warto ukrywać informacje publiczne i w ciemno podpisywać dokumenty podsuwane im przez kancelarie prawne, które obsługują gminę i jej jednostki. W opisanym przypadku radny i tak, po uprawomocnieniu się wyroku Sądu Administracyjnego, otrzymał żądane dokumenty. Ale to już nie uchroniło urzędniczek, które poprzez swoje działania mogą teraz zostać skazane za popełnienie przestępstwa karnego.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
No i Marek z Andrzejem całkiem zatopili Barbarkę. No ale raczej taki los czeka wszystkich nadstawiających za nich głowę urzędników. Widziałam to od środka przez kilka lat. Wyjscie z tego syfu to była najlepsza moja decyzja w życiu. Uciekajcie z tego statku póki jeszcze całkiem nie zatonął
Brawo radny Marzec trzeba tą całą bandę Długozimy rozliczyć i ukarać za oszustwa, kradzieże i lekceważenie naszych przedstawicieli w radzie. A Stanisz co tam robi bo przecież on nic nie potrafi tylko liże d... Mareczkowi i obraża, ucisza i próbuje ośmieszać opozycję ale nie uda mu się wejść teraz do rady bo to jest cenzor z czasów komuny.