Siostry boromeuszki już od ośmiu lat pomagają osobom, które z różnych przyczyn znalazły się w trudnej sytuacji życiowej. Siostra Loreta od początku pracowała w ośrodku, spotykała się z potrzebującymi, pomagała im. Od stycznia jej funkcję przejęła s. Tarsycja: - Początki nie były łatwe. Mamy na co dzień do czynienia z ludźmi, którzy borykają się z różnymi kolejami losu. Trzeba było czasu, żeby do nich dotrzeć.
Ośrodek jest czynny każdego dnia, zwykle popołudniami. Miedzy godz. 13 a 14 wydawane są ciepłe posiłki, w poniedziałki na rozmowę z terapeutą przychodzi grupa wsparcia. Ci, którzy potrzebują pomocy z pewnością ją dostaną. Osoby ubogie lub samotne mogą przyjść i porozmawiać: - Zawsze znajdzie się dla nich coś ciepłego do jedzenie, miejsce, gdzie mogą wykąpać się czy wyprać swoje rzeczy, a także pokój, gdzie mogą spędzić trochę czasu. Często pomagam również w załatwianiu codziennych spraw, np. niedługo będę pomagała przy rozliczaniu PIT-ów, nie raz ludzie, którzy przyjdą proszą, bym pomogła im w napisaniu urzędowego pisma. Jeżeli tego nie potrafię, wówczas odsyłam do osób, które udzielają odpowiednich porad.
Kilkanaście dni temu, podczas wigilii organizowanej na trzebnickim Rynku, zakonnice pomagały w przygotowywaniu potraw, które rozdawały potrzebującym. Także i 24 grudnia osoby samotne i potrzebujące mogły liczyć na ciepły posiłek wydawany w siedzibie ośrodka.
- Bardzo często mogę liczyć na pomoc moich podopiecznych. Często umawiam się z nimi na prace porządkowe, np. panowie pomagają odgarniać liście czy zbierać owoce w przyklasztornym ogrodzie. Dzięki temu trochę ich resocjaliuję, a oni maja poczucie, że dzięki pracy w pełni zasługują na ciepły posiłek. Potem, gdy widzę moich podopiecznych, którym udało się "wyjść na prostą", jestem wówczas niesamowicie wdzięczna - dodaje siostra.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie