Jerzy Mech mieszka z rodziną w Budczycach od wielu lat. Piętnaście lat temu zaczął hodować psy rasy mastif tybetański. Pierwszy okres był spokojny, po kilku latach obecność zwierząt zaczęła przeszkadzać jednemu z mieszkańców wsi.
Więcej w bieżącym numerze naszej gazety.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Miałam okazję kilka razy spotkać na spacerze w lesie tego pana z psami. Zawsze były na smyczy, ciche, opanowane. Wszystko odbywało się bezkolizyjnie (ja znajdowałam się w towarzystwie mojego owczarka niemieckiego). Właściciel psów się zatrzymywał, a jego psy się nie wyrywały, nie ujadały, nie atakowały. Podobnie sytuacja wyglądała gdy jechałam drogą do Budczyc, tą samą którą widać na zdjęciu. Właściciel bez żadnego wysiłku przytrzymywał psy, stawał na poboczu, a ja mogłam bez problemu przejechać. Powiem więcej, rzadko zdarzają się tak spokojne, ułożone psy.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Miałam okazję kilka razy spotkać na spacerze w lesie tego pana z psami. Zawsze były na smyczy, ciche, opanowane. Wszystko odbywało się bezkolizyjnie (ja znajdowałam się w towarzystwie mojego owczarka niemieckiego). Właściciel psów się zatrzymywał, a jego psy się nie wyrywały, nie ujadały, nie atakowały. Podobnie sytuacja wyglądała gdy jechałam drogą do Budczyc, tą samą którą widać na zdjęciu. Właściciel bez żadnego wysiłku przytrzymywał psy, stawał na poboczu, a ja mogłam bez problemu przejechać. Powiem więcej, rzadko zdarzają się tak spokojne, ułożone psy.