– To jest sztuka dla sztuki. Po co to robić, skoro i tak efekty są mierne – zaczął Czytelnik i opisał swe obserwacje pierwszego po zimie sprzątania ulic w Trzebnicy.
Wcześnie rano pojawiła się na jednej z bocznych ulic 4-6-osobowa grupa sprzątaczy. Z miotłami, szufelkami i całym ręcznym sprzętem do zamiatania. Panowie i panie ostro zabrali się do pracy. A było jej sporo, bo choć uliczka wąska i wcale do najdłuższych w mieście nie należy, łatwa do pozamiatanie nie jest. A to przede wszystkim za sprawą samochodów, których właściciele mieszkają w sąsiednim osiedlu. Sprzątacze musieli każdy pojazd omieść, starając się, żeby nie uszkodzić karoserii pojazdu. Robota precyzyjna, ale i syzyfowa, bo przy prawie każdym pojeździe powstawała kupka brudnego zakurzonego piachu. Było pięknie ok. godz. 10, kiedy sprzątano, ale o godz. 14, kiedy przyjechał kontener po zebrany piach, kupki zdążono zebrać rozjechali kierowcy lub rozdeptali przechodnie. Tym ostatnim też jest się trudno dziwić, bo przyosiedlowa ulica to istny labirynt, a między zaparkowanymi pojazdami trudno dostrzec świeżo uformowane kopczyki z brudnym, zakurzonymi piachem. Jak się nie uda obejść, to... tylko kurz się wznosi spod nóg.
– Naprawdę byłem zaskoczony, taką prowizorką. Ja nie mam pretensji do tych ludzi którzy tam pracują; żal było na to patrzeć. Samochód z kontenerem do zabrania tego piachu przywieziono dopiero po południu, więc do zbierania już wiele nie zostało, choć wiatr nie był większy niż przeciętnie – powiedział "zamiejscowy" trzebniczanin. - A wystarczyłoby podpatrzeć i skorzystać z doświadczeń innych.
Pan Piotr opowiedział nam, jak takie porządki się robi w Finlandii: dwa dni przed sprzątaniem na wybraną ulicę przyjeżdża ekipa i ustawia znaki zamykające ruch oraz informujące o konieczności zabrania samochodów. Właściciele mają dwa dni na przeparkowanie pojazdów. W dniu X najpierw przyjeżdża straż miejska i sprawdza, czy usunięto wszystkie. Jeśli nie, a Finowie wcale nie należą do najbardziej zdyscyplinowanych nacji, dzwonią po pomoc drogową, która odholowuje samochody na koszt właściciela. Finowie już się do tego przyzwyczaili, więc teraz, gdy ktoś wyjeżdża i zostawia samochód przed domem, kluczyki daje sąsiadowi, żeby w razie czegoś przeparkował. I można sprzątać, ale nie ręcznie. Przyjeżdżają trzy specjalistycznej pojazdy: odkurzacz, szczotka obrotowa i myjka ciśnieniowa. Sprząta się na mokro, więc nie ma kurzu. Ponieważ mechanicznie można wysprzątać naraz kilkadziesiąt razy więcej niż jednoosobowo. Żeby więc nie utrudniać za bardzo życia mieszkańcom, zamyka się co drugą trzecią, ulicę, które po kilku godzinach się otwiera. Zaczyna się o godz. 7 rano, a o 19 - 20 wysprzątana jest cała dzielnica.
Trudno się nie zgodzić z Czytelnikiem, bo 11 km od Trzebnicy, w Obornikach Śląskich zarówno jezdnie, jak i chodnik sprzątają samojezdne odkurzacze...
Sprawdziliśmy. Ulice Trzebnicy sprząta ekipa Zakładu Gospodarki Komunalnej. Spytaliśmy prezesa firmy ZGK "Ergo" Trzebnica Rafała Jarosa. – Mamy sprzęt taki sam, jak w Obornikach Śl. i sprzątamy także przy użyciu mechanicznych myjek i szczotek. Jednak to pierwsze sprzątanie jest specyficzne: do sprzątnięcia jest naprawdę dużo piachu i kurzu, a nie jesteśmy w stanie wyłączyć z ruchu drogi. Możemy tylko prosić mieszkańców, żeby zechcieli usunąć swoje auto. Ale to nie zdaje egzaminu.
W rzeczywistości jednak właściciel drogi - w tym wypadku gmina – może albo na podstawie ustawy o drogach publicznych czasowo wyłączyć część jezdni z użytkowania, albo na podstawie ustawy o ruchu drogowym – wprowadzić czasowy zakaz postoju. Tak robi się w innych miastach.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie