W ubiegłym tygodniu w sprawie składali zeznania powodowie i pozwany. Bogdan Król stwierdził, że na teren zajmowany od lat przez rodziców pani Janiny i jej młodszego brata składały się trzy działki oznaczone kolejnymi numerami: 463, 464 i 465, na których był dom i różnego rodzaju zabudowania gospodarcze. Dom od przedwojnia pełnił dwie funkcje: mieszkaniową i usługową.
Jeszcze w latach 50-tych w drugiej części był sklep, ale został zamknięty. Po pewnym czasie pustostan zajęła rodzina p. Janiny. Tam też zamieszkała ona z mężem i później z dziećmi. Na początku lat osiemdziesiątych ub. wieku gospodarstwo przejął notarialnie brat p. Janiny, a ona wraz z rodziną stała się jego lokatorką. Wtedy zaczęły się nieporozumienia między rodzeństwem i ich rodzinami.
Jednak po roku 1989, gdy zaczęto komunalizować państwowe dotąd nieruchomości, okazało się, że połowa domu i część posesji nigdy nie należały rodziny, i że wobec tego Królowie są dzikimi lokatorami. Do ich sąsiada należy działka 463 i połowa domu. Zaczęli się więc starać o prawo do części gminnej z racji zasiedzenia. Otrzymali je dwa lata temu i stali się właścicielami działki nr 465.
Jednak, jak twierdzi Bogdan Król, na planach geodezyjnych zniknęła jedna z trzech działek - ta oznaczona numerem 464 - na której stały sporne urządzenia. W lipcu ub. roku sąsiad - szwagier Bogdana Króla - Leszek N. postawił płot uniemożliwiając Królom dojazd do domu oraz korzystanie ze wszystkich urządzeń znajdujących się na działce nr 464.
Pozwany Leszek N. stwierdził, że jest właścicielem działki siedliskowej nr 463. Dodał, że wszystkie sporne obiekty znajdują się na tej działce, i że o żadnej działce nr 464 nigdy nie słyszał. Podkreślił, że nie ma jej w żadnych dokumentach - ani w gminie, ani w starostwie. Przyznał, że wcześniej wspólnie korzystali z urządzeń, o które dziś trwa spór, i że 25 lipca 2012 roku postawił płot między działkami nr 463 i 465, ale wyjaśnił, że rok wcześniej wysłał do sąsiadów list, w którym uprzedził o zamiarze postawienia płotu i wezwał do usunięcia rzeczy z jego działki.
Sędzia dopatrzyła się jednak nieścisłości w planach geodezyjnych i postanowiła powołać biegłego rzeczoznawcę.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie