NOWa: - W zeszłym roku po raz pierwszy oborniccy szczypiorniści zagrali w II lidze. Czy jest Pan zadowolony z wyników jakie udało się osiągnąć zespołowi?
Przemysław Bagiński: - Rundę jesienną zakończyliśmy na 8 miejscu na 13 zespołów. Były momenty, kiedy zajmowaliśmy w tabeli 5, a nawet 4 miejsce. Generalnie przed rozpoczęciem sezonu postawiłem przed sobą i zespołem realny cel - zakończenie rozgrywek na 6 miejscu. Mamy jeszcze całą drugą rundę do rozegrania i mam nadzieję, że uda nam się zakończyć sezon właśnie na 6 miejscu. Sezon kończymy 4 maja po rozegraniu 12 spotkań. Wiem, że teraz w drugiej rundzie będzie nam trudniej, ponieważ jako beniaminek, jesienią byliśmy zagadką dla przeciwników. Teraz jesteśmy już zespołem rozpoznawanym. Pokazaliśmy się z lepszej i gorszej strony kiedy przegrywaliśmy. Wiemy co mamy do poprawy i będziemy nad tym pracować. Mecze, które przegraliśmy to porażki z czołowymi zespołami. Zwłaszcza po takich meczach było widać, że jesteśmy na innym etapie budowania zespołu niż przeciwnicy. W tym sezonie zdobywamy doświadczenie, zawodnicy się zgrywają i mam nadzieję, że z sezonu na sezon będziemy grać lepiej. A mamy na to spore szanse jeśli utrzymamy taki skład jak teraz.
NOWa: - Czy to znaczy, że w drużynie są duże roszady?
PB: - Po prostu od półtorej roku zbieramy zawodników. Kilku zawodników dorosło i wyszło z wieku juniora, ktoś sobie przypomniał, że kiedyś grał i chciałby znowu potrenować. Mamy dwóch zawodników z Rzeszowa, którzy przeprowadzili się do Obornik i chcieli grać. Jeden z nich jest jeszcze juniorem, drugi grał od 4 meczu poprzedniej rundy, ponieważ musieliśmy załatwić formalności z jego poprzednim klubem. To młody chłopak z dużymi ambicjami, ale żeby wszystko "zaczęło grać" potrzeba czasu i treningów. Kilku zawodników z racji wieku odeszło z zespołu. Mamy łącznie 23 zawodników, ale trzon zespołu to 18 szczypiornistów na których mogę polegać. Wszyscy pchają się na boisko, każdy trenuje i chce się pokazać na meczu. Wybór zawodników na mecz to dla mnie bardzo trudna sprawa. Nie zawsze jest tak, że grają ci, którzy są najlepiej dysponowani, często wybieram zawodników pod kontem przeciwnika z jakim przyjdzie się nam zmierzyć. Czasem biorę zawodników szybkich, którzy mogą szybciej biegać, inny razem jadą ci, którzy potrafią rzucać z drugiej linii. Zawsze jednak jest to dla mnie trudna decyzja.
NOWa: - Pewnie trudno zebrać wszystkich zawodników naraz?
PB: - Każdy przychodzi na trening jak ma czas. Nasi zawodnicy to osoby uczące, pracujące, mające rodziny. Jak chłopcy mają czas to przychodzą na trening.
NOWa: - To właśnie z powodu braku czasu zawodników nie pojechaliście na obóz zimowy?
PB: - Przede wszystkim. Ciężko byłoby zgrać urlopy, a poza tym, jak już ktoś ma wolne, to chce pojechać gdzieś z rodziną. Z doświadczenia wiem, że obozy są strasznie męczące i zabieranie na nie rodzin mija się z celem, bo po całym dniu treningu przychodzi się zmęczonym jak koń po westernie i marzy się o tym, żeby się położyć i spać. Po kilku dniach jest już duże zmęczenie, w grupie pojawiają się napięcia, ale to całkiem normalne.
NOWa: - W takim razie jak przygotowywaliście się do rundy wiosennej?
PB: - Nie mieliśmy specjalnego przygotowania. Przygotowujemy się metodą startową, czyli rozgrywamy sparingi i prowadzimy normalne treningi. Wszystko w miarę blisko, żeby koszty dojazdu były jak najmniejsze. Jeśli jesteśmy lepiej przygotowani, to wybieramy mocniejszych sparing-partnerów.
NOWa: - W takim razie nad czym teraz najmocniej pracujecie, a jakie elementy gry uważacie za swoją mocną stronę?
PB: - Przede wszystkim teraz zaczynamy od podstawowych elementów gry. Jeśli chodzi o mocne strony, to na pewno dzięki dobrej, twardej obronie udało się nam wygrywać mecze. Ale nad tym też będziemy pracować.
NOWa: - Piłka ręczna to sport bardzo kontaktowy. Czy kontuzje zdarzają się obornickim szczypiornistą często?
PB: - Niestety tak. Poza tym kilku zawodników mamy wiekowych, chociażby w moim wieku, którym zdrowie już nie pozwala na tyle co jeszcze kilka lat wcześniej. Po treningach zawsze coś boli, ale myślę, że większość zawodników odczuwa po meczach i treningach więcej zadowolenia niż bólu.
NOWa: - Ile macie jeszcze czasu na przygotowania? Kiedy rozpoczyna się runda wiosenna i z kim gracie pierwszy mecz?
PB: - Nowy sezon zaczynamy od pauzy. Powinniśmy wystartować 26 stycznia, ale jeden zespół się wycofał i my w pierwszej kolejce pauzujemy. Pierwszy mecz zagramy u siebie z Zagłębiem Lubin. Mecz powinien się odbyć w sobotę 3 lutego, ale najprawdopodobniej zagramy w czwartek, 7 lutego w hali obornickiego gimnazjum, o godz. 19.
NOWa: - Przyzwyczailiście kibiców, że mecze szczypiornistów w Obornikach to nie tylko rywalizacja sportowa, ale prawdziwe show. Czy i wiosną możemy liczyć na bogatą oprawę spotkań?
PB: - Tą oprawą chcemy zachęcić rodziny z dziećmi, żeby przychodziły na mecze. Dlatego robimy zabawy, konkursy, rzucanie do bramek i mamy nagrody. Cieszymy się tym co osiągnęliśmy do tej pory, bo zwiększyliśmy ilość kibiców. Wcześniej przychodziła garstka ludzi. Staramy się przeprowadzać różne działania promocyjne przed meczami. Mamy wywieszony billboard na drodze z Wrocławia do Obornik, pod Intermarche rozdajemy zaproszenia na mecze. Ale to wszystko dzięki naszym zawodnikom, dzięki temu im się chce. To sami zawodnicy projektują ulotki i inne materiały, to oni je rozdają.
NOWa: - SPR Bór to nie tylko zespół grający w II lidze. Stowarzyszenie Piłki Ręcznej szkoli również inne grupy zawodników. Ile macie grup i do kogo kierujecie ofertę szkoleniową?
PB: - Dla najmłodszych realizujemy program "Mama, tata i ja". Są to zajęcia, które odbywają się we wtorki o godz. na zajęcia dzieci przychodzą z rodzicami. Przyjmujemy już 4-latków. Założenie jest takie, żeby dzieci razem z rodzicami wspólnie spędzali aktywnie czas. W domu zawsze jest coś do zrobienia i niektórzy dopiero jak z niego wyjdą mogą się poświęcić zabawie z dzieckiem. Druga grupa to są 10-latkowie, działający od września, którzy trzy razy w tygodniu mają treningi. Przygotowuję ich, żeby od września tego roku wystartowali w rozgrywkach. Dwie kolejne grupy- młodzików i juniorów młodszych prowadzi Łukasz Polak. Seniorów prowadzę ja, natomiast oldboye spotykają się raz w tygodniu. Co ważne, najmłodszym podopiecznym staramy się wpoić zasady zachowania fair play na boisku. Uczymy ich panować nad emocjami. Staramy się też wpoić im zasady zdrowego trybu życiu.
NOWa: - Drugi trener seniorów gra również w Śląsku Wrocław. Czy jego indywidualna kariera sportowa koliduje z treningami i występami w Borze?
PB: - Artur Szabat jest cały czas trenerem. Pracuje w klubie głównie organizacyjnie. Stara się brać udział w meczach i wzmacniać zespół. Musi jednak dbać o swoją karierę i wywiązywać się z innych zobowiązań; gra w Śląsku, jest nauczycielem wychowania fizycznego tutaj w gimnazjum.
NOWa: - A jak przedstawia się sytuacja finansowa klubu?
PB: - Pieniądze, które dostajemy jako dotację z gminy nie wystarczają na prowadzenie wszystkich grup. Złożyliśmy wniosek o finansowanie na ten rok i zobaczymy jakie środki otrzymamy. Ile się tylko da staramy się robić sami. Przygotowujemy materiały, wyklejamy billboard, przygotowujemy halę przed meczem. U nas każdy się angażuje, na każdym można polegać i to jest właśnie największa siła naszego zespołu.
NOWa: - To pozostaje nam już życzyć Wam sukcesów i zwycięstwa w najbliższym meczy 7 lutego. Dziękuję za rozmowę.
PB: Dziękuję.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie