Reklama

Grypa czy Przeziębienie? W kolejce poczekasz nawet tydzień

29/01/2013 10:32
Postanowiliśmy sprawdzić, czy problem z dostępem do lekarza, o którym nieraz słyszy się w mediach, występuje także na terenie placówek POZ w naszym powiecie. W poprzedni czwartek (24.01) zadzwoniliśmy do niektórych ośrodków w godzinach porannej rejestracji, gdy liczba pacjentów oczekujących na umówienie wizyty jest bardzo wysoka. W każdej przychodni pytaliśmy o to samo: "kiedy możemy skorzystać z najbliższej wizyty u internisty?" Odpowiedzi były różne.

[tresc_platna zacheta="Sprawdź jak długo czeka się w Twojej przychodni"]

W przychodni przy ul. Kościuszki w Trzebnicy już nie było miejsc, mogliśmy jednak spróbować zarejestrować się do lekarza przychodząc na miejsce lub dzwonić następnego dnia. W NZOZ "Medyk" sprawa wyglądała nieco inaczej, bowiem pierwszy wolny termin do internisty wypadał w środę, czyli za 6 dni. Nie udało nam się także dostać do lekarza w prusickiej przychodni, a także w ośrodku wiejskim w Korzeńsku. Za to na bieżąco przyjęci bylibyśmy w nowej przychodni w Trzebnicy "ProVita", ośrodku zdrowia w Zawoni, Wiszni Małej, Barkowie, Powidzku, przychodni Ewa-Med w Obornikach Śl., w przychodniach Praktyki Lekarza Rodzinnego w Obornikach czy NZOZ "Bonitas" z ul. Zamkowej w Żmigrodzie. W niektórych z podanych przychodni rejestratorki pytały, czy wolimy umówić się na spotkanie w godzinach przedpołudniowych, czy też po południu.

Jednak samo sprawdzenie dostępności lekarzy, poprzez wybranie w telefonie numeru do przychodni to nie wszystko. Odwiedzamy niektóre placówki i sprawdzamy liczbę pacjentów oczekujących na wizytę oraz ich nastroje...

Kolejka w Trzebnicy


W trzebnickiej przychodni (wg danych z 2012 r. zadeklarowanych było 14 tys. 666 pacjentów). Na korytarzu czekają pacjenci, jest ich ok 10. Rozmawiają między sobą, zanim dostaną się do specjalisty: - Nadal trzeba czekać, żeby się dostać i mimo umówionej godziny decyduje czas przybycia - mówi jedna z oczekujących kobiet. Według danych, które prowadzi zakład, tylko w grudniu liczba przyjętych pacjentów wyniosła 4457, z czego 429 na zachorowania grypopodobne, natomiast już w styczniu ta liczba wzrosła i na dzień 24 stycznia wyniosła 4531 osób, w tym 512 na zachorowania grypopodobne. Czy możemy mówić o zmianie w przyjmowaniu pacjentów? Wydaje się, że nadal to palący problem tej placówki, bowiem oprócz odświeżenia kilku gabinetów, kupna komputerów, czy wymiany okienka w rejestracji, ciągle trzeba czekać, aby dostać się do swojego lekarza. Dyrektor placówki co prawda rozszerzyła godziny pracy tych internistów, którzy związani są z przychodnią na umowę o dzieło, a każdy lekarz dziennie przyjmuje ponad 40 pacjentów. Anna Imielska doradza, by w razie złego samopoczucia, gdy ktoś nie dostanie się do internisty, odwiedził najbliższą placówkę świadczącą usługi w ramach nocnej i świątecznej opieki medycznej. Tylko co zrobić do tej godz.18, gdy nie możemy wytrzymać z bólu? - Każdy pacjent, który zgłosi się do przychodni otrzyma pomoc, staram się, by takie przypadki obejrzał lekarz, który zadecyduje o natychmiastowym przyjęciu lub odeśle do domu. Podobnie jest z dziećmi, także staram się, by pediatra obejrzał chore dziecko, panie w rejestracji proponują terminy w godzinach popołudniowych. Zaproponowałam dwóm lekarzom internistom, ze specjalnością pediatry, by wspomagali pediatrów na oddziale dziecięcym - wyjaśnia Anna Imielska.

- Czy może się zdarzyć by rodzic z dzieckiem i tak musiał czekać na wizytę? - pytamy jeszcze. - Mógł być taki problem w ubiegłym tygodniu, ponieważ dwoje pediatrów było niedostępnych.

 - A co ma zrobić pacjent jeśli dzwoni do przychodni i słyszy, że nie ma wolnych miejsc?- dopytywaliśmy dalej: - Może zgłosić się do przychodni, albo spróbować dostać się do lekarza, który ma wolny grafik. Od lutego będzie zatrudnionych dodatkowo dwóch internistów, dr Kostrzewa i dr Korczyk, co powinno rozładować nieco sytuację - odpowiedziała dyrektorka.

Nie wszędzie jest tak tłoczno


W dwóch ośrodkach wiejskich nie ma problemu z dostaniem się do lekarza. Podobny obraz przedstawia się  w samych placówkach; zarówno w Wiszni Małej, jak i Zawoni raptem kilku pacjentów oczekuje na przyjęcie. Spokojnie jest także w okienku  rejestracji. - Przyjmujemy pacjentów codziennie od godz. 8 do 18, pacjenci mogą rejestrować się do lekarzy nawet z kilkudniowym wyprzedzeniem, jeżeli stwierdzam, że grafik internisty się zapełnia, to wprowadzam dodatkowe obsady lekarskie. Pacjenci przychodzą do lekarzy na umówioną godzinę, zatem nie ma kolejek. Ponieważ pacjenci zarejestrowani są wcześniej, rejestratorka ma możliwość sprawdzenia uprawnień wszystkich zarejestrowanych osób na dany dzień jednym kliknięciem w systemie eWUŚ, z samego rana  tak, że nie tworzą się niepotrzebne kolejki. Jedynie pacjenci, którzy w systemie podświetlą się na czerwono proszeni są do rejestracji celem wypełnienia stosownego oświadczenia. Zauważyłam wzrost liczby pacjentów, dziennie przyjmujemy ok 150, wcześniej ta liczba wynosiła w granicach 80-100 - powiedziała kierownik SP ZOZ w Wiszni Małej, Bożena Kołpak

Korytarz przychodni w Prusicach jest pusty, co nie oznacza wcale, że nie było tego dnia tłoku. Jak nam wyjaśniają w rozmowie rejestratorki, po prostu internista skończył swój dyżur. Podobnie jak w pozostałych przychodniach, odnotowano wzrost liczby pacjentów z zachorowaniami na tle grypopodobnym. - Pacjenci, którzy nie zostaną przyjęci do lekarza w danym dniu reagują różnie - jedni się denerwują, inni wybierają następny termin. Wszystko zależy od stopnia zachorowalności - słyszymy w prusickiej rejestracji.

Mimo nerwowej atmosfery w obornickiej poradni lekarzy rodzinnych pacjenci także są przyjmowani każdego dnia: - Kilka dni temu, gdy czekałem na wizytę do lekarza było nerwowo. Mnóstwo pacjentów w poczekalni, do tego lekarz, który w przerwie między przyjęciami wypisywał recepty i ledwo wyrobił się z czasem. A nieraz to trzeba się ustawić w kolejce do rejestracji już od godz. 7, chociaż przyjmują od 7.30 - mówi nam jeden z pacjentów obornickiej przychodni. - Nigdy nie zdarzyło się, by nie przyjąć pacjenta, który zgłosił się do nas danego dnia. Wszyscy przyjmowani są na bieżąco. Odczuwamy wzrost liczby pacjentów - powiedziała nam pielęgniarka Małgorzata Wójcik.

- Ja jestem bardzo zadowolona z naszej przychodni - mówi pani Elżbieta, pacjentka żmigrodzkiej przychodni, którą spotkaliśmy pod ośrodkiem zdrowia przy ul. Lipowej. - U nas można zarejestrować się telefonicznie albo osobiście. Czasem jest tłoczno, bo wszyscy przychodzą do rejestracji rano, ale nie słyszałam jeszcze, żeby ktoś został odesłany z kwitkiem, nawet kiedy ostatnio panował wirus i chorych było naprawdę dużo. Obsługa też jest miła. Pani w rejestracji informuje, o której będziemy przyjęci i dzięki temu nie ma tłumów na korytarzu. Czasami zdarzają się kilkudziesięciominutowe spóźnienia, ale nie słyszałam, żeby ktoś czekał dłużej niż 30 minut - mówi nasza rozmówczyni.Kobieta dodaje, że do żmigrodzkiej placówki jest zapisana już od lat. - Mamy sporo specjalistów. Ludzie rozmawiają ze sobą pod drzwiami gabinetów i stąd wiem, że bardzo często przyjeżdżają do nas pacjenci z Prusic, bo oni nie mają u siebie żadnego specjalisty - zaznacza pani Ela.

 Pacjencie - miej swoje prawa!


Zapytaliśmy wrocławską rzecznik NFZ co mają zrobić pacjenci, którzy słyszą o tym, że nie ma wolnych miejsc, gdy sami potrzebują pomocy lub gdy zachoruje im dziecko, a muszą czekać nieraz dzień lub dwa w kolejce do lekarza. - Gdyby ktoś nie zarejestrował mojego dziecka w danym dniu do pediatry, to nie traciłabym energii, tylko wsiadła w taksówkę i pojechała do przychodni. Podobnie zrobiłabym gdybym sama potrzebowała pomocy. Wiadomo, że nikt nie jest na stałe przywiązany ani do przychodni, ani do lekarzy. Zresztą tym ostatnim powinno jak najbardziej zależeć, aby nie tracić swoich pacjentów. Powinniśmy domagać się tego, by w naprawdę złym stanie zdrowia nie być zbywanym, tylko przyjmowanym przez lekarzy. Ponadto usługi świadczy również nocna i świąteczna opieka medyczna, w której można po godz 18, a całodobowo w weekendy uzyskać pomoc - powiedziała nam Joanna Mierzwińska.

Należy także pamiętać o tym, że każdy z nas, kto korzysta z opieki medycznej w ramach POZ może zmienić lekarzy bez jakichkolwiek konsekwencji dwa razy w ciągu roku kalendarzowym. Po przekroczeniu tej liczby, za każde dodatkowe przepisanie płaci kwotę w wysokości 80 złotych.

[/tresc_platna]

 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    pixa - niezalogowany 2013-01-31 17:04:15

    Niestety, to prawda. Dzwoniąc dziś, usłyszałam wolny termin na 8 lutego...zgroza. Dlaczego nikt z tzw. włodarzy się tą kwestią nie zainteresuje? W Obornikach Śląskich pacjenci rejestrowani są na dany dzień, tego samego dnia z rana, u nas niestety z pewnych powodów tak nie można... Gro pacjentów musi się zapisywać do lekarza, chcąc uzyskać tylko receptę, czy nie można tego załatwić w rejestracji tak, jak ma to miejsce w wielu innych przychodniach? Cała sytuacja z trzebnicką przychodnią zdrowia woła o pomstę do nieba! Mogłaby powstać konkurencyjna przychodnia, taka z "krwi i kości", która poważnie traktowałaby swoich pacjentów, a nie tylko odsyłanie od lekarza do szpitala na IP, gdzie też z objawami grypy i bardzo wysoką gorączką nierzadko człowiek odchodzi z niczym, bo "przecież samo przejdzie"...;-/

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do