Reklama

Główną rolę w spaktaklu zagrała każda z dziewczynek

22/01/2013 12:50
Spektakl "Dziadek do orzechów" po raz pierwszy baletnice zatańczyły w hali sportowej PZS nr 2. - Przygotowując dziewczynki zastanawiałam się nad zmianą sali. Nie chciałam, żeby rodzice dodatkowo płacili za występ swoich dziewczynek, przypomnę, że do tej pory dyrekcja TOK pobierała od nas opłaty w wysokości kilkuset złotych za występ. Dzięki przychylności władz powiatowych nie była pobierana opłata za wynajęcie sali. Dodam również, że kostiumy i scenografia, która towarzyszy moim spektaklom wliczona jest w cenę, jaką co miesiąc płacą rodzice za zajęcia dziewczynek  - wyjaśnia Katarzyna Długosz.

Miejsce, gdzie tańczyły dziewczynki zostało oddzielone kotarami od pozostałej części hali. Scenografia utrzymywana była w zimowej stylistyce: śnieżynki i lampki choinkowe przywoływały skojarzenia ze świętami Bożego Narodzenia.

Kilkanaście minut przed rozpoczęciem pokazu drzwi zostały otwarte i widzowie mogli zapełnić salę. Szybko okazało się, że miejsca na trybunach nie są w stanie pomieścić tak dużej liczby przybyłych gości (rodziców, babć i dziadków, rodzeństwa czy bliskich z rodziny). Chociaż przed "sceną", ustawiono rząd długich ław i materacy, także okazały się one niewystarczające dla zgromadzonych widzów. Ci, którzy przyszli na pokaz w ostatniej chwili, musieli oglądać występ na stojąco.

Po raz pierwszy wszystkie baletnice przez cały czas trwania spektaklu były obecne na scenie. Dotychczas nie było to możliwe, bowiem scena w TCKiS nie była w stanie pomieścić tak dużej liczby osób. Dziewczynki nie były stremowane tą sytuację, wręcz przeciwnie - machały do rodziców, pozowały fotografom, niektóre po cichu próbowały rozmawiać między sobą.

Scena, gdzie odbywał się pokaz została przystrojona sześcioma choinkami, które ubierały dziewczynki i ich mamy. To wokół tych ozdób tańczyły małe artystki.

Chociaż "Dziadek do orzechów" jest opowieścią o przygodach Klary, to w tym przypadku nie było mowy o wyróżnieniu głównej bohaterki. Owszem, układy grupowe przeplatały się z występami solowymi, jednak, jak podkreśla Katarzyna Długosz, każda z jej podopiecznych odgrywała główną rolę w przedstawieniu.

Dziewczynki z sześciu grup baletowych opowiedziały piękną baśń tańcem podczas czwartkowego spektaklu. Zadaniem każdej z grup tanecznych było przedstawienie innej opowieści z "Dziadka do orzechów". Małe myszki, cyrkowcy i arlekiny zrobiły pozytywne wrażenie na widowni nie tylko świetnymi kostiumami, ale także i zabawną choreografią. Każda z tych grup tańczyła dodatkowo z przyborem - myszki z piłkami, cyrkowcy z szarfą, natomiast arlekiny ze skakanką: - Cudownie oglądało się te małe, kilkuletnie dziewczynki. Są takie delikatne, świeże, każda z nich potrafi odnaleźć się na scenie: jedna prowadzi grupę, pozostałe obserwują swoją koleżankę, inne czasem pogubią się w choreografii. Bardzo fajnie zachowywały się podczas spektaklu, ponieważ bez skrępowania machały do nas i uśmiechały się. Co innego najstarsze baletnice, które zatańczyły perfekcyjnie, były bardzo dobrze przygotowane, wczuły się w swoją rolę - tak o swoich wrażeniach  mówiła po przedstawieniu jedna z mam, pani Marzena.

Autorką spektaklu i większości choreografii, jakie widzowie oglądali podczas czwartkowego pokazu jest Katarzyna Długosz: - Odpowiada także za dobór muzyki do pokazu, ja trochę pomagałam szlifować układy solowe naszych baletnic, a także ułożyłam choreografię dla grup: myszek, kotków i kwiatów - dodaje Barbara Książczyk, nauczycielka w szkole baletowej Sofija.

Kostiumy zostały świetnie dobrane do widowiska, w połączeniu z muzyką i scenografią stanowiły całość: - Świąteczna muzyka, zachwycające kostiumy i taniec wprawił nas w bajkowy nastrój, w klimat świąt Bożego Narodzenia - mówiła po zakończeniu pokazu jedna z mam baletnic. Autorką kostiumów jest Anna Mamzer: - Inspiracją do tworzenia kostiumów był oryginalny balet "Dziadek do orzechów". Tam tancerze występują w typowo świątecznych kostiumach, które są także kolorowe. Ten sam klimat chciałam przenieść na nasze przedstawienie. Chciałam, żeby kostiumy były lekkie, kolorowe, dlatego niektóre miały wszyte kryształy czy cekiny. 

Jedna z mam, która oglądała widowisko, zwraca uwagę także i na inny aspekt: - Pani Kasia zorganizowała wyjazd do opery na przedstawienie dla grupy baletnic, nieco starszym dziewczynkom zaleciła przeczytanie bajki "Dziadek do orzechów", by mogły lepiej wczuć się w rolę. Uważam, że to bardzo dobry pomysł, ponieważ baletnice tańczą na scenie bardziej świadomie. Sam występ uważam za bardzo dobry - mówiła mama tańczącej w spektaklu Nikoli Magdalena Szymańska.

Katarzyna Długosz za naszym pośrednictwem chciałaby podziękować władzom powiatowym, pracownikom i dyrekcji szkoły za możliwość zorganizowania pokazu w hali sportowej PZS nr 2, bez ich pomocy nie byłoby możliwe przygotowanie widowiska. - Specjalne podziękowania należą się również rodzicom moich baletnic, na których zawsze mogę liczyć i którzy chętnie angażują się w przygotowania do każdego spektaklu. Dodam, że nie otrzymujemy żadnego dofinansowania z instytucji samorządowych, a dekorację zawdzięczamy uprzejmości Maryli i Tomka Stangenbergów z marketu Bricomarche - dodaje właścicielka studia baletowego.

Oczywiście momentem kulminacyjnym spektaklu był wspólny taniec wszystkich grup, potem gromkie brawa od publiczności i pamiątkowe zdjęcia

- Kolejny projekt, do którego zacznę przygotowywać moje uczennice z Trzebnicy to Międzynarodowy Festiwal Tańca Klasycznego w Krakowie, do którego pierwsze finały są już w marcu oraz Mistrzostwa Świata w Tańcu Współczesnym, które odbywać się będą latem w Anglii - powiedziała Katarzyna Długosz. Teraz na swój wielki dzień czekają baletnice z Obornik i Milicza, które niebawem zaprezentują swój pokaz.

Film z czwartkowego, zimowego spektaklu można obejrzeć na stronie www.nowagazeta.pl

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do