Spektakl "Dziadek do orzechów" po raz pierwszy baletnice zatańczyły w hali sportowej PZS nr 2. - Przygotowując dziewczynki zastanawiałam się nad zmianą sali. Nie chciałam, żeby rodzice dodatkowo płacili za występ swoich dziewczynek, przypomnę, że do tej pory dyrekcja TOK pobierała od nas opłaty w wysokości kilkuset złotych za występ. Dzięki przychylności władz powiatowych nie była pobierana opłata za wynajęcie sali. Dodam również, że kostiumy i scenografia, która towarzyszy moim spektaklom wliczona jest w cenę, jaką co miesiąc płacą rodzice za zajęcia dziewczynek - wyjaśnia Katarzyna Długosz.
Miejsce, gdzie tańczyły dziewczynki zostało oddzielone kotarami od pozostałej części hali. Scenografia utrzymywana była w zimowej stylistyce: śnieżynki i lampki choinkowe przywoływały skojarzenia ze świętami Bożego Narodzenia.
Kilkanaście minut przed rozpoczęciem pokazu drzwi zostały otwarte i widzowie mogli zapełnić salę. Szybko okazało się, że miejsca na trybunach nie są w stanie pomieścić tak dużej liczby przybyłych gości (rodziców, babć i dziadków, rodzeństwa czy bliskich z rodziny). Chociaż przed "sceną", ustawiono rząd długich ław i materacy, także okazały się one niewystarczające dla zgromadzonych widzów. Ci, którzy przyszli na pokaz w ostatniej chwili, musieli oglądać występ na stojąco.
Po raz pierwszy wszystkie baletnice przez cały czas trwania spektaklu były obecne na scenie. Dotychczas nie było to możliwe, bowiem scena w TCKiS nie była w stanie pomieścić tak dużej liczby osób. Dziewczynki nie były stremowane tą sytuację, wręcz przeciwnie - machały do rodziców, pozowały fotografom, niektóre po cichu próbowały rozmawiać między sobą.
Scena, gdzie odbywał się pokaz została przystrojona sześcioma choinkami, które ubierały dziewczynki i ich mamy. To wokół tych ozdób tańczyły małe artystki.
Chociaż "Dziadek do orzechów" jest opowieścią o przygodach Klary, to w tym przypadku nie było mowy o wyróżnieniu głównej bohaterki. Owszem, układy grupowe przeplatały się z występami solowymi, jednak, jak podkreśla Katarzyna Długosz, każda z jej podopiecznych odgrywała główną rolę w przedstawieniu.
Dziewczynki z sześciu grup baletowych opowiedziały piękną baśń tańcem podczas czwartkowego spektaklu. Zadaniem każdej z grup tanecznych było przedstawienie innej opowieści z "Dziadka do orzechów". Małe myszki, cyrkowcy i arlekiny zrobiły pozytywne wrażenie na widowni nie tylko świetnymi kostiumami, ale także i zabawną choreografią. Każda z tych grup tańczyła dodatkowo z przyborem - myszki z piłkami, cyrkowcy z szarfą, natomiast arlekiny ze skakanką: - Cudownie oglądało się te małe, kilkuletnie dziewczynki. Są takie delikatne, świeże, każda z nich potrafi odnaleźć się na scenie: jedna prowadzi grupę, pozostałe obserwują swoją koleżankę, inne czasem pogubią się w choreografii. Bardzo fajnie zachowywały się podczas spektaklu, ponieważ bez skrępowania machały do nas i uśmiechały się. Co innego najstarsze baletnice, które zatańczyły perfekcyjnie, były bardzo dobrze przygotowane, wczuły się w swoją rolę - tak o swoich wrażeniach mówiła po przedstawieniu jedna z mam, pani Marzena.
Autorką spektaklu i większości choreografii, jakie widzowie oglądali podczas czwartkowego pokazu jest Katarzyna Długosz: - Odpowiada także za dobór muzyki do pokazu, ja trochę pomagałam szlifować układy solowe naszych baletnic, a także ułożyłam choreografię dla grup: myszek, kotków i kwiatów - dodaje Barbara Książczyk, nauczycielka w szkole baletowej Sofija.
Kostiumy zostały świetnie dobrane do widowiska, w połączeniu z muzyką i scenografią stanowiły całość: - Świąteczna muzyka, zachwycające kostiumy i taniec wprawił nas w bajkowy nastrój, w klimat świąt Bożego Narodzenia - mówiła po zakończeniu pokazu jedna z mam baletnic. Autorką kostiumów jest Anna Mamzer: - Inspiracją do tworzenia kostiumów był oryginalny balet "Dziadek do orzechów". Tam tancerze występują w typowo świątecznych kostiumach, które są także kolorowe. Ten sam klimat chciałam przenieść na nasze przedstawienie. Chciałam, żeby kostiumy były lekkie, kolorowe, dlatego niektóre miały wszyte kryształy czy cekiny.
Jedna z mam, która oglądała widowisko, zwraca uwagę także i na inny aspekt: - Pani Kasia zorganizowała wyjazd do opery na przedstawienie dla grupy baletnic, nieco starszym dziewczynkom zaleciła przeczytanie bajki "Dziadek do orzechów", by mogły lepiej wczuć się w rolę. Uważam, że to bardzo dobry pomysł, ponieważ baletnice tańczą na scenie bardziej świadomie. Sam występ uważam za bardzo dobry - mówiła mama tańczącej w spektaklu Nikoli Magdalena Szymańska.
Katarzyna Długosz za naszym pośrednictwem chciałaby podziękować władzom powiatowym, pracownikom i dyrekcji szkoły za możliwość zorganizowania pokazu w hali sportowej PZS nr 2, bez ich pomocy nie byłoby możliwe przygotowanie widowiska. - Specjalne podziękowania należą się również rodzicom moich baletnic, na których zawsze mogę liczyć i którzy chętnie angażują się w przygotowania do każdego spektaklu. Dodam, że nie otrzymujemy żadnego dofinansowania z instytucji samorządowych, a dekorację zawdzięczamy uprzejmości Maryli i Tomka Stangenbergów z marketu Bricomarche - dodaje właścicielka studia baletowego.
Oczywiście momentem kulminacyjnym spektaklu był wspólny taniec wszystkich grup, potem gromkie brawa od publiczności i pamiątkowe zdjęcia
- Kolejny projekt, do którego zacznę przygotowywać moje uczennice z Trzebnicy to Międzynarodowy Festiwal Tańca Klasycznego w Krakowie, do którego pierwsze finały są już w marcu oraz Mistrzostwa Świata w Tańcu Współczesnym, które odbywać się będą latem w Anglii - powiedziała Katarzyna Długosz. Teraz na swój wielki dzień czekają baletnice z Obornik i Milicza, które niebawem zaprezentują swój pokaz.
Film z czwartkowego, zimowego spektaklu można obejrzeć na stronie www.nowagazeta.pl
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie