NOWa: -Opowiedz proszę, o Twoim pierwszym doświadczeniu z kamerą. Kiedy zaczęłaś grać?
Paulina Moczulska: - Z aktorstwem mam do czynienia od szóstego roku życia, gdy grywałam w przedstawieniach szkolnych i jasełkach. Po raz pierwszy styczność z kamerą miałam dopiero w roku 2010 podczas zajęć filmowych w Miliczu, które prowadzał Radosław Pawełczak. Nagraliśmy wtedy krótkometrażowy filmik- "Chcą o nas wiedzieć wszystko". Później zaczęłam przyjeżdżać na zajęcia do Trzebnicy, podczas których nagraliśmy serial "Klucz".
N. - Czy chodziłaś do jakiejś szkoły teatralnej, albo brałaś udział w kursach?
P.M. - Będąc w liceum chodziłam na kółko teatralne. Nie brałam udział w żadnych kursach. Uczestniczyłam natomiast w kilku warsztatach i chodziłam na zajęcia Radka. Obecnie uczęszczam do artystycznej szkoły we Wrocławiu, na kierunku aktorstwo.
N. -Kiedy zorientowałaś się, że aktorstwo, to jest to czym chcesz się zajmować?
P. M. -Wiedziałam to w wieku siedmiu lat. Pojechaliśmy z wycieczką do programu "Ziarno", w którym siedzieliśmy na widowni. Byłam zła, że nie mogę nic powiedzieć przed kamerą. Właśnie w podstawówce, gdy zaczynałam dostawać role w przedstawieniach i sprawiało mi to ogromną frajdę, zorientowałam się, że chcę to robić całe życie i póki co nie zmieniłam zdania. Nie potrafię żyć bez grania, dobrze czuję się na scenie i przed kamerą. Pozwala mi to oderwać się od rzeczywistości.
N. - Czyli biorąc udział w warsztatach z Radkiem, nie robiłaś tego by przeżyć przygodę przed kamerą, tylko tylko w celu zdobycia konkretnych umiejętności...
P.M. - Tak. Bardzo lubię, gdy ktoś nade mną pracuje. Chciałam nauczyć się nowych rzeczy, a także upewnić w tym, że chcę to robić całe życie. Te zajęcia dały mi bardzo wiele. Bardzo poważnie podeszłam do tych warsztatów. Wiedziałam, że to będzie duży krok do przodu, że dzięki zajęciom, i graniu w "Kluczu" oraz innych produkcjach będę mogła się rozwinąć.
N. -Jaka była Twoja pierwsza rola w filmie?
P.M. - Pierwsza, z tych większych, to rola Karoliny w "Kluczu". Wcześniej grałam tylko epizody w dwóch krótkometrażowych filmikach, kręconych w ramach zajęć w Miliczu, a także rola chorej psychicznie dziewczyny biorącej narkotyki, w średnim metrażu - "Czarna Owca".
N. - Ponoć Twoja gra aktorska została doceniona podczas jednego z festiwali filmowych we Wrocławiu?
P.M. - Wysłaliśmy film na Festiwal Aktorstwa Filmowego we Wrocławiu. Nadesłano około 70 filmów. Udało mi się zdobyć nominację do Brązowego Szczeniaka, za kreację aktorską. Byłam bardzo mile zaskoczona. Chcę dodać, że nie udało by mi się, gdyby nie Radek, który wymyślił fabułę, a także podjął się realizacji całego filmu.
N. - Czyli fabuła miała wpływ na to, jak się odnalazłaś w tej roli.
P.M. - Tak. Fabuła była pisana pode mnie, ponieważ uwielbiam wczuwać się w role, w których trzeba pokazać dużo emocji: strach, płacz, ból. Zdecydowanie wolę takie role, niż komediowe.
N. - Rozumiem. Czy możesz mi zdradzić tajemnicę, jak to robisz, że potrafisz tak autentycznie płakać, wręcz szlochać ? W jaki sposób wprowadzasz się w taki nastrój... ?
P.M.- Hmm... Próbuję utożsamić się z bohaterką, wczuć w sytuację w jakiej się znajduje. Nigdy nie miałam problemu z wyrażaniem takich uczuć. Często, gdy byłam jeszcze mała udawałam, że coś mi się stało. Płakałam, a potem mówiłam, że to żart. Trzeba w pełni oddać się roli. Przed zagraniem w "Wybawieniu" myślałam o swojej postaci. Zastanawiałam się co ja bym czuła i jak bym postępowała będąc na miejscu bohaterki; gdybym musiała zostać sama i walczyć o życie.
N. - Co na to rodzice?
P.M.- Kiedyś, na kolonii udawałam że mdleję, że jestem nieprzytomna... Wszyscy się zlecieli, moja mama w strachu, a ja tylko grałam. Później nikt mi już nie wierzył. Będąc w podstawówce np. przychodziłam z bandażem na nodze i udawałam że mnie boli. Wszyscy się martwili, pytali co stało, po czym śmiejąc się ściągałam bandaż.
N. - Aktorstwo i życie rodzinne - czy jedno nie szkodzi drugiemu?
P.M. - Najtrudniejsze jest właśnie pogodzenie aktorstwa z życiem prywatnym, które jest zdecydowanie dla mnie ważniejsze. Nie pójdę na studia aktorskie, gdyż trwają 5 lat, w trybie 7 dni w tygodniu.
N. - Co jest dla Ciebie najtrudniejsze w aktorstwie?
P.M.- Jeśli chodzi o samą grę to nie jest to dla mnie trudne. Wiadomo, że niektóre role wymagają poświęcenia, większej uwagi, emocji, ale ja wolę ambitne role. Ponadto uważam, że będąc aktorem w Polsce, trudno się wybić.
N. - Wiadomo, papier ukończenie odpowiednich studiów, znajomości nawiązane w czasie ich trwania.... to wszystko może być pomocne. Jednak, czy mając ogromny talent można by się bez tego obyć? Co o tym sądzisz?
P.M. - Hmm.. To zależy gdzie chcesz zaistnieć. Myślę, że talent nie wystarczy, żeby dostać rolę w teatrze, ponieważ wiadomo, że tam przyjmują ludzi z większym doświadczeniem, po szkołach aktorskich. Niektórzy grają, bo mają znane nazwisko. Ale mając talent, można się rozwijać, grać w grupach filmowych, teatralnych. Z telewizją trzeba mieć szczęście. Nie do wszystkich filmów seriali są castingi, więc od razu możliwości maleją. Mimo to warto próbować, zaczynać od przedstawień, działać w grupach filmowych. To dobry start. Myślę, że w taki sposób można nabyć doświadczenie, z którym łatwiej jest później wyjść do ludzi...
N. - Jak przygotowujesz się do roli ? Czy czytasz scenariusz dużo wcześniej ?
P.M. -Zawsze trzeba czytać scenariusz. Nawet gdy ma się do powiedzenia jedno jedyne słowo, ponieważ duże znaczenie ma to, jak się to słowo wypowie. Żeby wiedzieć jak, trzeba znać scenę. Za każdym razem gdy dostaję rolę, czytam scenariusz albo scenę w której gram i kreuję sobie postać; najpierw w głowie, a potem na planie.Poza tym zawsze dostaję mnóstwo podpowiedzi: jak grać. Od tego w końcu jest reżyser.
N. - Odgrywałaś niejedną rolę, w której musiałaś tarzać po ziemi, brudzić się, czochrać, chodzić nocą po lesie... czy na początku nie miałaś z tym problemów ?
P. M. - Nie, właśnie takie role sprawiają mi największą radość. Im większe poświęcenie, tym większa satysfakcja, że się udało. Takimi rolami żyje się bardzo długo. Pamiętam, że miałam w kluczu scenę, w której musiałam spadać z górki. Serialowy Adam musiał rzucić się na mnie i ze mną spadać. To było trudne, gdyż górka była stroma, rosły tam drzewa, leżało pełno patyków, kamieni. Długo nam zajęło kręcenie tej sceny, ale czułam ogromne szczęście gdy skończyliśmy.
N. - Podczas castingów do TVN wypełnia się ankietę, w której trzeba między innymi zaznaczyć rubryczki, na co byś się w razie czego zgodziła, a na co nie... Są wzmianki o : zmianie koloru włosów, zmianie długości włosów, wystąpieniu w bikini lub nago, przytyciu lub schudnięciu w razie potrzeby... Na co byś się zdecydowała, a na co nie ?
P.M. - Zdecydowanie nie zgodzę się na role, w których trzeba się całować, grać sceny łóżkowe, rozbierać. Mówię o tym otwarcie. Jestem w związku z Radkiem i nie zrobię tego z innymi mężczyznami. Uważam, że jeśli jest się dobrym aktorem, to można się spełniać nie zgadzając się na takie role. Jeśli zaś chodzi o zmianę koloru włosów, przytyciu czy schudnięciu- to owszem, jestem w stanie poświęcić się dla roli.
N. - Jakie są Twoje plany na przyszłość, skoro nie zamierzasz studiować aktorstwa ?
P.M. - Zamierzam skończyć studium aktorskie, a potem prężnie rozwijać się w grupie filmowej. Planujemy zrobić długometrażowy, ambitny film, który -mam nadzieję- przyniesie nam sporo sukcesów. Chcę nabrać jeszcze więcej doświadczenia, próbować na castingach... I nigdy się nie poddać. Chcę udowodnić sobie i innym, że pasje można realizować bez względu na wszystko! Marzę, że mając (później już) męża operatora, razem będziemy tworzyć filmy, które kiedyś z pewnością wejdą do kin. Głęboko w to wierzę.
N. - Szczerze Ci tego życzę ! Dziękuję za wywiad !
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie