Jak na pierwszy tomik debiutującej poetki, wiersze te zaskakują lapidarną dojrzałością i pokrzepiającym optymizmem. Ale czuje się, że są to bardzo zakorzenione, głęboko przeżyte, przetrawione krajobrazy duszy. Kiedy życie boli... błądzę myślą / po wspomnień mapie / płaczę / nie, to dusza mi kapie / na papier... Łzy bardzo trudno przemienić w uśmiech, ale jej się to udaje.
Bo gdyby pisząc wiersz poetka dobierała najpiękniejsze metafory, najwłaściwsze słowa, błyskotliwe skojarzenia, to zawsze będzie to sztuczna błyskotka, podróbka, tandetna namiastka, modna zgrabna układanka; wtedy "wiersze" nie niosłyby tak zwanych semina verbi (nasion słowa). Tak jak ziarno musi obumrzeć by wydać owoc, jak święci muszą przejść przez "noce ciemności" żeby doznać oczyszczenia i przemiany, tak samo Alina Dybała przeszła "na druga stronę lustra", gdzie prawdy wieczne, rzeczywistość duchową, o której Platon mówił jako o świecie idei, w pełni można poznać tylko dzięki iluminacji, czyli nadprzyrodzonemu światłu udzielonemu umysłowi przez Boga. Każdy z nas wcześniej czy później poddany może być próbie Hioba, bo jeżeli Bóg nas kocha, to próbuje nas "jak złoto w tyglu" (Mdr 3,6). Łatwo jest przytoczyć cały katalog krzywd, wyroków losu i uderzeń, które nas dotykają, które w nas uderzają, jak grom z jasnego nieba, ale sztuką w pokorze jest przyjąć jak Hiob te ciosy i nie obnosić się wszędzie z tym bagażem, oskarżając cały świat i Boga.
We wszystkich wierszach z tomiku - "Zielono - niebiesko" można zauważyć, że poetka przeszła proces transmutacji (z łacińskiego transmutatio - przemiana). Transmutacja to przeobrażenie, transformacja metali nieszlachetnych w złoto. Według legend była ona możliwa za pomocą kamienia filozoficznego. Alinie ta sztuka się udała, ona znalazła swój kamień filozoficzny. W alchemii słowa istnieje zasada "równej wymiany", co oznacza, że zamieniając należy poświęcić coś o równej wartości. Poetka przez lata przechodziła proces przemiany psychologicznej, osobowościowej. Alchemik Gerardus Dorneus woła: "Bądźcie przemienieni z martwych kamieni w żywe kamienie filozoficzne!" Czuje się, że jej wiersze krótkie, klarowne, pełne światła, blasku, ukochania życia, są wynikiem, pokłosiem głębokiego katharsis (z greckiego oczyszczenia) - uwolnienia od cierpienia, odreagowania zablokowanego napięcia, stłumionych emocji, skrępowanych myśli i wyobrażeń. Według nowszych interpretacji istota katharsis polega na tym, że odbiorca, odczuwając trwogę, bunt i cierpienie, dochodzi w końcu do zrozumienia tajemnicy losu, do pogodzenia się z nim, co także obliguje nas do dołączenia tego własnego doświadczenia do skarbnicy zbiorowej mądrości.
Ona dzieli się z nami swoim słowem jak ciepłym chlebem. Chce zatrzymać dobrą chwilę jak wielbłąd wodę, niech nas niesie przez czas pustyni... Tutaj słowo nie jest puste i martwe, słowo "ucieleśnia się". Większość jej wierszy niesie pociechę, wiersz jest jak pachnący bandaż przykładany na rany duszy, jak balsam, który koi ból. Autorka chce żebyśmy potrafili w drogiej nam osobie znaleźć tak jak ona nasz mały raj: przy Tobie odnajduję / Wyspy zaczarowane / Tajemniczy ogród / i Ziemię Obiecaną. Tak pisze o swojej miłości w delikatnych lirycznych wersach. Jej wiersze "miłosne" mimo braku dosłowności, z wielką subtelnością dotykają tej sfery: Jesteś łagodny / jak dotyk letniego wiatru / na policzku / ... jesteś wszystkim / i całe nieba więcej / JESTEŚ KTÓRY JESTEŚ. Nie pisze o "siódmym niebie" ale: całe nieba więcej... W krótkim wierszu streszcza czym jest miłość: MIŁOŚĆ / cienista dolina / kraina łagodności/ wytchnienie i odpocznienie / zieloność i jasność / twierdza / i dom bezpieczny...
Alina umie oczyścić z błota i brudu kryształ słowa i skierować nań promień słońca, by światło pryzmatu pokazało nam całą tęczę barw. Sam tytuł "Zielono - niebiesko" ma charakter wertykalny, przecież w końcu "przechodzimy" od zieleni traw, roślinności do błękitu nieba. Nawet portret domu to tkanina utkana z różnych wątków, skrawków nadziei i nieba. Nasz dom / utkany z różnych wątków / z ciebie i ze mnie / zielono - modry skrawek nadziei / modro - zielony skrawek nieba...
Wiersze Dybały to nie bańki mydlane, zwiewne efemerydy. Każdy jej wiersz rodzi się, kształtuje, rośnie jak dziecko w łonie matki, jak perła w muszli czasu. Perły powstają najczęściej w wyniku reakcji organizmu na ciało obce, które przedostało się do muszli. W legendach opowiadano, że pierwsze perły były łzami aniołów. Potem wierzono, iż perłopławy, we wnętrzu których znajdowano cenne perły, były zapładniane przez tęczę dotykającą wód oceanu. Alina składa głęboki ukłon w stronę Haliny Poświatowskiej, filuternie puszcza oko do ks. Jana Twardowskiego, ale sama próbuje znaleźć własny nurt w poezji, który omija mielizny i z każdym wierszem klaruje się i pogłębia.
Dlaczego poeci piszą wiersze i dlaczego je czytamy? A dlaczego jabłonie owocują i winne grona dojrzewają, by z nich można wytłoczyć czerwone wino rozgrzewające ducha i serce? Jak powinniśmy się cieszyć ze biblijnego znalezienia jednego grosza, tym bardziej powinniśmy się dzielić z innymi radością istnienia, bo czasem innym, którzy są nad urwiskiem i przepaścią, te kilka słów, tych parę wierszy może uratować życie. Właśnie takie optymistyczne przesłanie niosą ze sobą wiersze Aliny Dybały, akceptujące, mimo meandrów i katarakt życie, tu i teraz, ale życie pełne ukrytych małych skarbów, które tylko trzeba umieć dostrzec i wyłowić z każdego dnia.
Każdy z nas ma ukrytą tajną szkatułkę, ze skarbami pamięci.Warto tam włożyć skromny tomik Aliny Dybały, aby przy każdym szarym dniu i czasie, gdy wszystko ciemnieje dookoła, otworzyć sobie okno, przez które wpada promień tęczy.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie