- Wilgoć czuć w powietrzu. Mieszkanie jest wysokie, zalewa od góry. Na ścianach idzie wilgoć zewnętrznych, a oni chcą nam zrobić ogrzewanie gazowe - skarży się p. Maciej.
Gdy wprowadzali się do tego domu w połowie lat dwutysięcznych. Ich mieszkanie, podobnie jak i cały budynek, wymagało remontów i wielu nakładów. Ale że okaże się niebawem, iż w ogóle nie nadaje się do użytku, nie wyobrażali sobie nawet w snach.
Budynek, należał kiedyś do zespołu sanatoryjnego. Były tu biura oraz stolarnia. W podwórzu stoi mniejszy budyneczek - kiedyś znajdowały się tam magazyn i kotłownia, ogrzewająca cały dom. W latach siedemdziesiątych biura przerobiono na hotel dla pielęgniarek. Gdy likwidowano sanatoria, budynek przejęła gmina, pomieszczenia hotelowe zamieniły się w mieszkania komunalne. Nie używany pozostawał tylko parter - stolarnia z innymi pomieszczeniami technicznymi. Właśnie te pomieszczenia przydzielono Imielom.
- Pracy było co niemiara. Wymiany wymagała cała stolarka okienna i drzwiowa. Trzeba było zbić zagrzybione tynki, osuszyć i otynkować na nowo ściany - wylicza p. Maciej. Musieliśmy też przebudować centralne ogrzewanie. Ponieważ lokatorzy z piętra, którzy mieszkali tu wcześniej pozakładali sobie ogrzewania etażowe, piec w przybudówce okazał się za duży tylko dla parteru. Musieliśmy założyć własne. Na wszystkie prace otrzymałem zgodę z gminy. Także na podłączenie się do komina, który znajduje się w innej części budynku, więc nie przebiega przez nasze mieszkanie, ale to pozwoliło na postawienie pieca w piwnicy.
Niebawem jednak okazało się, że komin nie bez powodu nie był od lat nieużywany. Wybudowany na zaprawie wapiennej w wielu miejscach już jest nieszczelny. Sąsiedzi zaczęli skarżyć się na wydobywający się czad. Sprawa stała się więc pilna.
O remont całego domu także pozostał lokatorzy zwracali się już kilka lat temu. Najpilniejszy był dach, przy przekładaniu którego - jak wtedy przypuszczano - można było gruntownie wyremontować komin. W sierpniu 2008 otrzymali z ówczesnego ZGM informację, że cały remont ma kosztować domu ma kosztować 250 tys. zł. W związku z tym ma być podzielony na dwie części - w 2009 - remont dachu, w 2010 - pozostałe prace, w tym remont komina.
[tresc_platna zacheta="Zobacz co zapisano w protokole ze spotkania z burmistrzem w roku ubiegłym..."]
Jeszcze w ubiegłym roku w protokole ze spotkania z burmistrzem, likwidatorem ZGM oraz lokatorami zapisano, że remont jest niezbędny. Wprawdzie nie było daty jego wykonania, ale lokatorzy mieli nadzieję, że zostanie wykonany. Jednak, gdy w lutym br. komin obejrzał powiatowy inspektor nadzoru budowlanego stwierdził, że komin nie nadaje się do eksploatacji i - co gorsze - do naprawy. Trzeba go rozebrać.
Imielowie są załamani. Kominy przebiegające przez ich mieszkanie nie nadają się do instalowania pieca stałopalnego. Wprawdzie mieszkanie jest komunalne, więc za inwestycję powinna zapłacić gmina, ale za eksploatację, będą płacić lokatorzy. - Burmistrz poszedł po linii najmniejszego oporu i powiedział, że założy ogrzewanie elektryczne. Ale przy tak wysokim lokalu koszt ogrzewania przekroczyłby grubo nasze dochody, nawet z dofinansowanie. Teraz chcą nam założyć gaz. A przecież to będzie nas kosztowało niewiele mniej.
- W tej chwili decyzje jeszcze nie zapadły, ale mamy do wyboru tylko dwie możliwości: albo ogrzewanie gazowe, albo elektryczne - powiedział nam Andrzej Małkiewicz, kierownik wydziału inwestycji Urzędu Miejskiego - Już w lipcu mieliśmy wykonać ekspertyzę, ale, w związku z protestami lokatorów, sprawa się przeciągnęła. Ostateczną decyzję trzeba podjąć w ciągu najbliższych dni. Pośpiech jest konieczny, przed rozpoczęciem sezonu grzewczego musi być wykonana nowa instalacja. Absolutnie nie można korzystać z dotychczasowego sposobu ogrzewania.
Jak wyjaśnił A. Małkiewicz, komin, do którego obecnie byli podłączeni, wymaga przestawienia w wielu miejscach. Koszty przestawienia komina, łącznie z przywróceniem stanu pierwotnego mieszkań, przez które przechodzi - kilkaset tysięcy złotych - nie wchodzą w rachubę nie tylko w tegorocznym budżecie. Natomiast na instalację systemu ogrzewania gazowego trzeba wydać tylko kilka tysięcy.
Piec gazowy wymaga także komina, więc ma być podłączony do komina przebiegającego przez mieszkanie zajmowane przez Imielów. Małkiewicz wyjaśnił, że parametry tego komina nie pozwalają na podłączenie doń pieca węglowego.
- Lokatorzy również przyczynili się do szybszego zużycia komina. Mimo rozmów i deklaracji, że będą palili w piecu węglem kamiennym, stosowali brunatnych, a także drewno i inne surowce odpadowe - dodał kierownik.
Państwo Imielowie złożyli skargę na burmistrza do rady. Została ona jednak odrzucona; komisja rewizyjna, która badała sprawę stwierdziła, iż "gmina Oborniki Śl. jako właściciel budynku ma prawo do decydowania o rodzaju ogrzewania. Ogrzewanie, które proponuje gmina jest ogrzewaniem ekologicznym, które przyczynie się do wzrostu komfortu życia wszystkich mieszkańców".
- Radni miejscy potwierdzili, ze lokal należy do gminy, i to samorząd musi zadecydować, w jaki sposób ogrzewać mieszkanie. Lokatorzy nie są właścicielami i ich protest nie mają znaczenia.
[/tresc_platna]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie