
Klasyk Kłodzki to impreza sportowa dla rowerzystów, która ma już długą historię i jest doskonale znana przez wszystkich miłośników pedałowania. W niedzielę, 29 lipca maraton odbył się już po raz dziewiąty. Na starcie wyścigu stanęło około 400 rowerzystów, którzy mogli wybierać spośród trzech tras: mini (70 km), mega (125 km) i giga (dystans 185 km). Podobnie jak w poprzednim roku, średni dystans poświęcony pamięci Maćka Poprawskiego, tragicznie zmarłego rowerzysty, który jeździł razem z prusickim klubem rowerowym SBFT. Na stronie organizatora zawodów znalazł się wpis przygotowany przez rodzinę nieżyjącego rowerzysty: "Maciek uwielbiał jazdę na rowerze, szczególnie ukochał sobie górskie trasy. Zieleniec był jego ulubionym punktem w trakcie Maratonu o Puchar Polski. Pokonywanie górek, zarówno tych długich i stromych, jak i tych mniejszych sprawiało Maćkowi wiele frajdy. Zwykł mawiać, że płaskie tereny są zbyt łatwe, górki są dla prawdziwych kolarzy. Dzięki uprzejmości organizatorów "Klasyka Kłodzkiego" drugi rok z rzędu organizowany jest Memoriał pamięci tragicznie zmarłego Maćka. Na dystansie mega przyznawany jest specjalny puchar ufundowany przez najbliższych Maćka. Serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału w "Memoriale pamięci Maćka Poprawskiego".
- Maciek uwielbiał zawody w Kłodzku, a Zieleniec po prostu uwielbiał - mówi Tomasz Saladra, prezes SBFT. - Organizatorzy doskonale go znali. Dla niego ściganie było ważne, ale nie najważniejsze. Podczas maratonów bardzo często rezygnował ze osiągnięcia dobrego wyniku i pomagał innym zawodnikom, którzy mieli problemy techniczne na trasie. Takiego pamiętali go organizatorzy i dlatego po jego tragicznej śmierci sami wyszli z propozycją, aby jedną z tras maratonu uczynić jego memoriałem - podaje Tomasz Saladra.
Jak mówi prezes SBFT, na starcie wyścigu stanęła w tym roku silna prusicka ekipa: Sylwia Saladra, Łukasz Saladra, ale przede wszystkim rodzina Maćka Poprawskiego: córka - Marta, a także jego brat Piotr.
- To był morderczy wyścig. W cieniu było niemal 40 stopni Celsjusza, a przed nami do pokonania spore górki. W tym roku zmieniły się przepisy i obecnie losuje się grupę, w której się startuje. Tak się złożyło, że wylosowałem start razem ze swoim bratem, a moja siostra Sylwia wyjechała przed nami. Jak się okazało, spotkaliśmy się na trasie. Najpierw na 15 kilometrze odjechał mi brat, ale na 39 kilometrze spotkałem siostrę, z którą wspólnie pokonaliśmy kilka kilometrów. Potem dojechaliśmy do mojego brata Łukasza, który przez upał i spory wysiłek fizyczny nie czuł się najlepiej i już miał zrezygnować z wyścigu, ale jakoś udało się go przekonać, aby kontynuował jazdę. Jeszcze kilkakrotnie "rozjeżdżaliśmy się", a kiedy spotkaliśmy się w punkcie żywnościowym zdecydowaliśmy, że linię mety przekroczymy razem, rodzinnie. W końcu jesteśmy w grupie Family Team - relacjonuje z uśmiechem Tomasz Saladra. Jak podkreśla, w takich zawodach czas w jakim pokona się trasę liczy się znacznie mniej, niż wrażenia jakie pozostają po przejechaniu dystansu, poznanie nowych terenów, a także pokazanie sobie samemu, że da się radę pokonać całą trasę.
Jak się jednak okazało, reprezentantom prusickiego klubu udało się osiągnąć świetne wyniki: - Marta Poprawska zaczęła "na poważnie" jeździć na rowerze po śmierci taty i już w drugim memoriale jego imienia zajęła II miejsce na dystansie mini. To był jej pierwszy raz, kiedy stanęła na podium. I to jeszcze w takich zawodach... - mówi Tomasz Saladra i dodaje, że jego siostra Sylwia zajęła drugie miejsce w kategorii K2 MTB na dystansie mega.
Prusicki klub już się szykuje na zawody MTB do Mienic, a jak zapowiada prezes SBFT, pod koniec sierpnia klubowicze planują 2-3 dniową pielgrzymkę, oczywiście rowerową, do Częstochowy na Jasną Górę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie