Kilka lat temu, z inicjatywy mieszkańców gminy powstał protest, pod którym podpisało się 800 osób. W tym piśmie protestujący zwracali uwagę na nieprzyjemny odór wydobywający się z nieszczelnych kontenerów, które przewożą padlinę. Domagali się, by ciężarówki miały szczelne i chłodzone kabiny, ponadto by tranzyt nie przebiegał przez Prusice, a kierowcy przestrzegali przepisów ruchu drogowego: - Początkowo to pomogło. Została przeprowadzona kontrola, kierowcy mają zakaz wjazdu do Prusic, tylko jeżdżą przez wioski. Wtedy także starali się przestrzegać przepisów. Teraz, niestety, wszystko wraca do normy - mówi Małgorzata Kiełczewska, mieszkanka Kaszyc Wielkich.
Ta uciążliwa sytuacja dla mieszkańców ma miejsce właśnie w okresie letnim, gdy większość czasu przebywają w przydomowych ogródkach. Kilkanaście razy dziennie przez ich miejscowość przejeżdżają ciężarówki Farmutilu. Nieprzyjemny zapach rozkładającego się mięsa unosi się jeszcze kilka minut po przejeździe samochodu: - Prowadzę razem z mężem szkołę jazdy konnej, przyjeżdżają do nas goście. W jaki sposób mamy ich zatrzymać u siebie, skoro cały czas kierowcy jeżdżą przez naszą miejscowość pozostawiając ten smród. Dlaczego musimy to wdychać, ja i moje dzieci. Ten zapach jest naprawdę nie do wytrzymania - dodaje pani Monika Morsztyn, również mieszkanka Kaszyc.
Oprócz nieprzyjemnego odoru, mieszkanki zwracają również uwagę na kierowców, którzy nie przestrzegają przepisów i mimo ustawionego zakazu do 40 km/h, znacznie szybciej przejeżdżają przez wioskę, stwarzając zagrożenie dla mieszkańców, a zwłaszcza dzieci, które teraz beztrosko się bawią: - Nie mamy chodnika, a kierowcy pędzą przez naszą wioskę. Sama nieraz musiałam zjeżdżać na pobocze, bo inaczej ta ciężarówka by mnie staranowała. A co będzie jeżeli dojdzie do nieszczęścia i zostanie potrącone jakieś dziecko? -dodaje pani Monika.
Ta sytuacja powtarza się każdego dnia, bo podprusicki zakład czynny jest przez całą dobę. Kiedyś nawet jeden z mieszkańców próbował policzyć ile samochodów dziennie kursuje na trasie między Prusicami i Kaszycami i naliczył ich prawie sto.
Radny podejmuje walkę
[tresc_platna zacheta="Zobacz jaką walkę podejmuje radny..."]Problem uciążliwej produkcji podejmowany był na sesji Rady Powiatu w ubiegłym roku. Sprawę zakładu monitoruje radny Sławomir Zarętowicz: - Stowarzyszenie "Prusiczanin" powstało m.in po to, by prowadzić walkę z tym zakładem. Szczerze dziwię się, kto wydał zezwolenie na produkcję w tym miejscu. Petycję w sprawie przeniesienia zakładu podpisało już 800 mieszkańców; były potem kontrole, po których przedstawiciele firmy zmienili trasę przejazdu - nie przez Prusice, tylko przez ościenne wioski. Problem mieszkańców Kaszyc znam, ponieważ rozmawiałem już z nimi w tej sprawie, a na jednej z sesji RM przedstawiłem problem działalności zakładu w naszej gminie. Koniecznie trzeba go przenieść w inne miejsce, nie może być tak, że od kilku lat sprzedaż działek niedaleko Farmutilu stoi w miejscu. Bo kto chciałby mieszkać koło takiego zakładu i wąchać codziennie ten smród? Wiem, że w ubiegłym roku rozszczelnił się jeden z kontenerów i cała zawartość się wylała. W tym miejscu pozostał do tej pory ślad, bo nawet trawa nie chce rosnąć - mówi radny Zarętowicz. Nowa lokalizacja za kilka lat Kierownik prusickiego posterunku Zenobiusz Modliborski przypomina sobie, że otrzymywał sygnały od mieszkańców, którzy prosili, by policja częściej kontrolowała kierowców z firmy Farmutil, jednak w ostatnim czasie nie otrzymywał podobnych sygnałów. W ubiegłym roku funkcjonariusze kontrolowali przejazd samochodów przez Kaszyce, sprawdzali także stan techniczny pojazdów, ale nie zauważyli żadnych nieprawidłowości. Zenon Modliborski na pytanie czy w związku z okresem wakacyjnym policjanci będą kontrolować kierowców, którzy przejeżdżają prze Kaszyce, odpowiedział, że z pewnością takie kontrole się pojawią. - Lokalizacja z pewnością nie jest szczęśliwa - mówi burmistrz Prusic Igor Bandrowicz - już podjęliśmy kroki, by przenieść produkcję zakładu. Z pewnością jednak ten proces nie zakończy się szybko, tylko potrwa kilka lat. Najpierw musi zostać uchwalony miejscowy plan zagospodarowania terenu dla tego obrębu, a potem wskażemy miejsce, gdzie będzie można przenieść zakład. Wstępna lokalizacja już jest, jednak burmistrz nie chce zdradzić gdzie przeniesie Farmutil. Zaznacza jednak, że w pobliżu nie będzie żadnych domówi mieszkalnych, więc produkcja nie będzie dla nikogo szkodliwa. Optymistycznie patrząc, najwcześniej za dwa lata zakład mógłby zostać przeniesiony: najpierw dyrekcja musi zatwierdzić nową lokalizację, a potem wybudować zakład produkcyjny. - Nasza produkcja jest uciążliwa zwłaszcza w sezonie letnim - przyznaje rzecznik prasowy Farmitilu Marek Barabasz. - Z uwagi na wysokie temperatury musimy mieć lekko rozszczelnione kontenery, w których przewozimy nasz towar. Wewnątrz kontenera automatycznie podnosi się ciśnienie, co może spowodować nawet rozszczelnienie i eksplozję kontenera. Już mieliśmy podobne przypadki. W ostatnim czasie nie otrzymywaliśmy żadnych sygnałów od mieszkańców, którzy skarżyliby się na naszą działalność. Jeżeli jednak są jakieś uwagi, to zachęcam do korespondencji, jesteśmy otwarci na wszelkie uwagi i odpowiemy na pytania - dodaje rzecznik.[/tresc_platna]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie