Przestrzeganie zakazu palenia jest łatwe do kontroli, a tym skrupulatnie przestrzegane w pomieszczeniach zamkniętych. Po pierwsze dlatego, że stosunkowo łatwo jest wyznaczyć strefę, gdzie jest bezwzględny zakaz; po drugie - przybytki te mają właścicieli lub administratorów, którzy mogliby także być karani za dopuszczenie do palenia tytoniu w tych lokalach. Na nie ogrodzonych placach zabaw, albo peronach kolejowych "bezdymne" granice wyznaczają odpowiednie tabliczki informujące o zakazie, na ogół zaopatrzone w taryfikatory.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa na przystankach tramwajowych i autobusowych. Tu bardzo często można spotkać kogoś mniej lub bardziej skrywającego swe zgubne przyzwyczajenie. Takie przypadki zdarzają się coraz częściej na przystankach autobusowych w Trzebnicy.
Niedawno napisał do nas internauta: "Ostatnio byłem świadkiem na przystanku PKS jak pan palił papierosa pomimo zakazu, a koło niego przeszedł patrol Straży Miejskiej. Funkcjonariusze przywitali się z palaczem i chwilę porozmawiali (byli znajomymi). Nie pouczyli nawet palacza, że przystanek to nie miejsce palenia papierosów. Dlaczego Straż Miejska w Trzebnicy nie zwraca uwagi na ten "palący" problem jakim jest palenie w miejscach publicznych? Dlaczego nikt nic z tym nie robi?" - napisał p. Włodzimierz Wygocki.
[tresc_platna zacheta="Co straż miejska odpowiedziała na pytanie czytelnika..."]Pytanie Czytelnika skierowaliśmy do komendanta trzebnickich strażników: - Straż Miejska kontroluje przestrzegania zakazu palenia tytoniu w miejscach publicznych. Nie ma żadnych problemów z egzekwowaniem zapisów stawy na terenie szkół, czy placówek zdrowia, bo są to tereny zamknięte. Jeśli chodzi o przystanki autobusowe, problem polega na wytyczeniu ich granic. Według ustawy Prawo o ruchu drogowym, gdy nie ma zatok, przystanek autobusowy ciągnie się 15 metrów od słupka ze znakiem drogowym. Jest to, jak na warunki trzebnickie bardzo duża odległość. Granice przystanku nie są w żaden sposób oznaczone. W praktyce interwencja jest możliwa, gdy ktoś pali pod wiatą, albo na chodniku między wiatą a postojem autobusów - powiedział komendant Straży Miejskiej w Trzebnicy Krzysztof Zasieczny. Mogło więc dojść do takiego spotkania funkcjonariuszy z palącym pasażerem, ale nie bezpośrednio przy znaku przystanku. Szkoda, że osoba, która poinformowała redakcję, nie podeszła do patrolu. Moglibyśmy poznać wersję wszystkich stron. Rzeczywiście trudno jest wskazać w ten sposób "granice" przystanku, tym bardziej, że Kodeks ruchu drogowego granic takich nie określa. Wprawdzie w artykule 49, ustępie 1, zabrania się zatrzymywania pojazdów "w odległości mniejszej niż 15 m od słupka lub tablicy oznaczającej przystanek, a na przystanku z zatoką - na całej jej długości", ale ten zakaz ma zapewnić bezpieczne podjeżdżanie autobusów oraz wsiadanie i wysiadanie do nich. Dotyczy więc jezdni, po której poruszają się samochody, a nie oczekujących na autobus pasażerów. Jeśli przyjmiemy, że art. 49 krd określa w ten sposób granice przystanku zarezerwowanego dla oczekujących pasażerów, należałoby przyjąć także, że zakaz zatrzymywania się "na przejściu dla pieszych, na przejeździe dla rowerzystów oraz w odległości mniejszej niż 10 m przed tym przejściem lub przejazdem" oznacza, że przez jezdnię można przechodzić zgodnie z prawem nawet w odległości 10 metrów od "zebry". A przecież tego nie wolno. Dodajmy jeszcze, że za palenie w miejscu niedozwolonym palacz może zostać ukarany grzywną w wysokości 500 zł i to niezależnie, czy zapali w pomieszczeniu, czy w miejscu otwartym dostępnym do użytku publicznego, na obiektach sportowych, placach zabaw dla dzieci i we wszystkich innych pomieszczeniach dostępnych do użytku publicznego. Natomiast właściciel lokalu, który nie wprowadzi zakazu palenia, narazi się na 2000 zł mandat.[/tresc_platna]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie