NOWa gazeta trzebnicka: - Z informacji, jaka pojawiła się dziś na stronie internetowej urzędu dowiadujemy się m.in., że urodził się Pan 3 sierpnia 1961 roku we Wrocławiu, od 1991 roku jest mieszkańcem Obornik Śl., pracuje od 33 lat w tym od 15 lat na stanowiskach kierowniczych, a przez ostatnie 8 lat prowadzi Pan działalność gospodarczą. Jest Pan absolwentem Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu i ma żonę oraz dwójkę dzieci. Nie ma natomiast nic o doświadczeniach w pracy samorządowej...
Karol Kos: - W samorządzie dotychczas nie pracowałem, ale za kadencji, w której burmistrzem był Jerzy Wiśniewski (w latach 1998-2002 - przyp red.) pracowałem w komisji budżetu i finansów Rady Miejskiej jako członek spoza rady. Brałem udział w obradach komisji, opiniowaniu uchwał budżetowych. W tej chwili prawo nie przewiduje tego, ale w latach dziewięćdziesiątych do komisji można było dokooptować mieszkańców, którzy nie byli radnymi.
NOWa: - Jak to się stało,w takim razie, że tym razem przyjął Pan tę propozycję?
Karol Kos: - Już kiedyś spróbowałem wystartować w wyborach na burmistrza Obornik Śląskich. Jest to więc jakiś świadomy wybór. Gdy obecny burmistrz szukał kandydatów, rozmawiał również ze mną, a wiem, że negocjacje prowadził z wieloma kandydatami. Więc, gdy po tych poważnych rozmowach stanowisko zaproponował mi, przyjąłem propozycję.
NOWa: - Czym zajmował się Pan przed objęciem funkcji wiceburmistrza?
Karol Kos: - Ostatnio prowadziłem działalność w branży paliwowej. Mam jednoosobową firmę, współpracującą z dużym koncernem. Obecnie, w związku z powołaniem mnie na stanowisko wiceburmistrza likwiduję ją. Jednak nie mogę tego zrobić z dnia na dzień, bo muszę znaleźć kogoś na moje miejsce. Mam na to czas do końca lipca.
NOWa: - O potencjalnych Pana kontrkandydatach wiemy niewiele. Burmistrz nie zdradził jakimi kryteriami kierował się, wybierając kandydata na zastępcę. Mógł najbliższego współpracownika szukać we własnej partii, mógł przeciwnie za poparcie Rady Miejskiej oddać to stanowisko opozycji, a mógł też poszukać bezpartyjnego fachowca, który zna problemy gminy w urzędzie...
Karol Kos: - Można też wybrać czwarte rozwiązanie i wybrać człowieka, który nie ma żadnych układów, a jakąś wiedzę, doświadczenie i chce pracować. Chce służyć dobrze gminie i mieszkańcom. I myślę, że ten czwarty wariant ma pan przed sobą. Nie należę do żadnej partii, ale sympatyzuję z Polskim Stronnictwem Ludowym, gdy kandydowałem w wyborach samorządowych, byłem popierany przez to ugrupowanie.
NOWa: - Rozmawiamy dwa dni po Pana nominacji, a czytelnicy do redakcji przysyłają "doniesienia", że jest Pan związany z rodziną burmistrza, a także że w Urzędzie Miejskim pracują członkowie Pana rodziny. Czy to prawda?
Karol Kos: - Zaprzeczam, nie mam żadnych związków rodzinnych z panem burmistrzem. Także nikt z mojej rodziny nie pracuje w UM. Można powiedzieć, że pod tym względem jestem osobą całkowicie z zewnątrz.
NOWa: - Czym w ramach swoich obowiązków będzie się Pan zajmował?
Karol Kos: - Będę zajmował się sprawami związanymi z urbanistyką, geodezją i gospodarką nieruchomościami, czyli opracowywanymi w wydziale architektury i geodezji, a także w w wydziale rozwoju obszarów wiejskich i rozwoju środowiska oraz w wydziale inwestycji i remontów. Inwestycjami zajmowałem się pracując w bankach: Zachodnim jako inspektor i specjalista ds. kredytów gospodarczych oraz Śląskim, jako dyrektor oddziału w Obornikach. Myślę, że jeśli chodzi o inwestycje, doświadczenie mam dosyć duże. Do pozostałych obowiązków będę się starał się szybko wdrożyć.
NOWa: - Gmina przygotowuje się do wprowadzenia w życie "ustawy śmieciowej". Pana poprzednik w ostatnim czasie zaangażował się nie tylko w prace nad przejęciem przez samorząd gospodarki odpadami stałymi, ale także starał się objaśniać nowe przepisy w biuletynie gminnym. Czy będzie Pan tę pracę edukacyjną kontynuował?
Karol Kos: - Nie dostałem jeszcze polecenia, żeby osobiście zająć się tym tematem. Z biegiem czasu na pewno będę się w tę sprawę wdrażał. Na razie na pewno nie będę na ten temat zabierał głosu na łamach biuletynu, ponieważ w tych sprawach mam doświadczenie zerowe. Jednak będę się starał jak najszybciej wdrożyć także w te sprawy.
NOWa: - W notce biograficznej zamieszczonejo Panu na stronie internetowej Urzędu Miejskiego czytamy sprostowanie "informacji, która znienacka pojawiła się w lokalnej prasie", że nigdy nie pracował Pan w szkole. Tymczasem na internetowym portalu Nasza Klasa pojawiła się informacja o Panu jako wychowawcy klasy, a także zdjęcie. Jak to się stało?
Karol Kos: - Nie mam pojęcia skąd informacja o mojej pracy w szkolnictwie znalazła się na Naszej Klasie. Nie odwiedzam tego portalu i nic o tym nie wiedziałem. Owszem, zdjęcie, które się ukazało w NOWej gazecie przedstawia mnie. Sądząc po ubraniu, zostało ono zrobione niedawno, ale nic mi nie mówi jego sceneria. Nie wiem kto, ani w jakich okolicznościach mi je wykonał. Nie mam jednak pojęcia, kto i dlaczego tam je umieścił. Będę jednak starał się to wyprostować.
NOWa: - Dziękuję za rozmowę.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie